Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1

-Diana spakowałaś wszystko?- Zapytał mnie mój starszy brat Jonathan.

-Tak, daj chwile niech zamknę torbę.- Odkrzyknęłam siadając na walizce podróżnej, aby łatwiej ją zapiąć.

-Pomóc ci?- Zapytał wchodząc do mojego pokoju.

-Nie dzięki, już skończyłam.- Odpowiedziałam zapinając torbę.

-Na pewno masz wszystko?

-Spokojnie to tylko 10 dni.- Powiedziałam do niego.- Będziesz miał chwilę dla siebie i Charlotte. Odpoczniesz sobie ode mnie.- Uśmiechnęłam się.

-No tak, kto teraz będzie zajmował mi łazienkę.- Zaśmiał się.- Tylko uważaj tam na siebie.- Spoważniał.

-Już mówiłeś mi to z dziesięć razy w ciągu jednego dnia.- Westchnęłam z politowaniem.- Będę na siebie uważać, obiecuję.

-Grzeczna dziewczynka, chodź pora już zawieść cię na lotnisko.

-No to chodźmy.- Powiedziałam biorąc torebkę, a John wziął moją walizkę. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy na lotnisko. Dziś wylatywałam na szkolną wycieczkę do Hiszpanii. Jedziemy tam na 10 dni i będziemy wykorzystywać nabyte umiejętności z języka hiszpańskiego w praktyce. Miałam, 4 ale chyba dam sobie radę, bo niestety angielski odpada... Wysiedliśmy z samochodu i czekaliśmy przed lotniskiem. Było tam już mnóstwo rodziców i ich dzieci. Nagle w tłumie zobaczyłam moje koleżanki: Paulinę, Patrycję i Kingę stały obok swoich rodziców koło wejścia.

-John, możemy podejść do dziewczyn?- Zapytałam brata.

-No dobra.- Odpowiedział i wziął moją walizkę i poszliśmy do dziewczyn.

-Hej, wszystkim. Dzień dobry.- Przywitałam się z dziewczynami i ich rodzicami. John stał za mną dalej trzymając walizkę i także przywitał się z resztą.

-Co tam?- Zapytałam dziewczyny, widząc, że nie bardzo dociera do nich to, co mówię.- Widzę, że wszystkie tryskacie energią.- Powiedziałam z ledwo wyczuwalną odrobiną sarkazmu.

-Spałam godzinę.- Powiedziała Paulina.

-Dlaczego?- Zapytałam ją.

-Bo musiałam się spakować.

-Aa to wszystko wyjaśnia.- Powiedziałam a dziewczyny się zaśmiały.

-Proszę wszystkich, aby podeszli na główne lotnisko za 10 minut będziemy wsiadać do samolotu.- Usłyszeliśmy głos głównej organizatorki wyjazdu pani Florence. Po czym wszyscy skierowali się we wskazanym kierunku. My z dziewczynami stałyśmy niedaleko wejścia do samolotu a John z innymi rodzicami poszedł dać nasze bagaże na wyznaczone miejsce. Chwilę porozmawiałyśmy i zaczął się czas pożegnań. Ludzie przecież nie żegnamy się na zawsze, już nie mówiąc o fakcie, że jesteśmy w pierwszej klasie liceum. John doskonale zdawał sobie z tego sprawę, więc podszedł nie lamentując ani zalewając się łzami.

-Tylko uważaj tam na siebie.- Powiedział a ja przytuliłam się do niego.

-Jak zawsze.- Powiedziałam i pożegnaliśmy się. Pomachałam mu jeszcze przed samym wejściem do samolotu, po czym weszłam do samolotu. Miałam na swoim bilecie numer wyznaczonego mi miejsca. Szybko znalazłam je i usiadłam pomiędzy Kingą a Patrycją. Paulina siedziała z przodu. Zaczęłyśmy się śmiać i rozmawiać. Wyjątkowo szybko zleciał nam ten lot.



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro