Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 16


Zaczęłam unikać Filipa. 

Było to okropne z mojej strony, ale nie byłam w stanie spojrzeć mu w twarz po tym co wydarzyło się między mną a Gabrielem. 

Wykręcałam się czym tylko mogłam. Pracą, wystawami, odwiedzinami u rodziców. Czym tylko mogłam. 

Tylko jak długo mogło to trwać?

W końcu musiałam się z nim spotkać i wszystko wyjaśnić. Wyjawić prawdę. Wiedziałam jednak, że mnie znienawidzi, więc odwlekałam to jak mogłam. 

Zamykałam właśnie drzwi od galerii, kiedy zobaczyłam jak w moją stronę zmierza Gabriel. 

Nie, nie, nie. Tylko nie znowu on. 

Czułam, jak w jego obecności puszczają mi wszystkie hamulce. Jakbym była jakąś ladacznicą. 

Ręce mi zaczęły drżeć, gdy przekręciłam klucz w ostatnim zamku w drzwiach. 

- Musimy porozmawiać. 

- Nie musimy. Odejdź. I tak zaraz uciekniesz i znikniesz jak zawsze. Nie mam ochoty na Twoje gierki, Gabriel. Mam wystarczająco własnych problemów. 

Powiedziałam,  wrzucając klucze do torebki. Czułam jak wzbierają we mnie nerwy. Miałam wrażenie, że Gabriel przychodzi do mnie wtedy, kiedy jest mu wygodnie i mu to pasuje. 

Patrzył na mnie mrużąc lekko swoje brwi. 

- Izabela. Naprawdę chcę z Tobą tylko porozmawiać. - powiedział, kładąc nacisk na przedostatnie słowo. - Zaparkowałem niedaleko. Proszę, porozmawiaj ze mną, a potem dam Ci spokój. Obiecuję. 

Patrzył na mnie wyczekująco. Czułam, że nie mogę się złamać i mu ulec, ale jednak moje serce reagowało szybciej, niż mój mózg. 

Skinęłam lekko głową, a Gabriel wskazał ręką w stronę swojego auta. Bez słowa udałam się w tamtą stronę i chwilę potem siedziałam w nagrzanym fotelu auta Gabriela. 

Czy mu ufałam? Nie. Czy mimo to dałam się gdzieś wywieźć? Tak. 

Po około dwudziestu minutach zatrzymaliśmy się pod niewielkim blokiem. 

Rozejrzałam się przez szybę auta i przeniosłam wzrok na Gabriela. 

- Gdzie jesteśmy? - zapytałam w momencie, gdy zgasił silnik i wyciągnął klucze ze stacyjki. 

- Tutaj mieszkam. 

Wysiadł i szybkim krokiem obszedł auto, by otworzyć mi drzwi. Niepewnie postawiłam kroki na chodniku, a drzwi od auta zatrzasnęły się za mną. 

Od razu przeszło mi przez myślę, czy to tutaj mieszka z żoną, ale na razie zatrzymałam to dla siebie i pozwoliłam mu się poprowadzić do wnętrza budynku. 

Jego mieszkanie znajdowało się na pierwszym piętrze. Od razu od progu byłam w stanie powiedzieć, że nie mieszka tutaj z kobietą. Chyba, że jego żona lubi surowy wystrój, typowo męski. Ściany były gołe, bez żadnych dodatków, a wnętrze ubogie w meble. Wyglądało trochę tak, jakby dopiero się tutaj wprowadził. 

- Napijesz się czegoś? Mogę Ci zrobić herbatę, albo.. 

- Masz alkohol?

Zdawał się zaskoczony, ale skinął tylko lekko głową i zniknął w pomieszczeniu, które pewnie było kuchnią. 

Zsunęłam ze stóp buty i powoli ruszyłam w głąb mieszkania. Nie było duże, więc znalazłam się od razu w salonie. Rozejrzałam się po nim, a mój wzrok od razu zatrzymał się na jednej ze ścian. 

Poczułam jak krew odpływa mi z twarzy. 

Wisiał na niej obraz. Ogromny. 

- Czy to jestem.. ja? 

Zapytałam, słysząc za sobą kroki. 

Nie odrywałam wzroku od kobiety na obrazie. Miała długie, brązowe włosy i była ubrana w zwiewną, czerwona sukienkę. Wyglądała zupełnie jak ja. Czy to ta wizja ze snu Gabriela?

Gabriel wysunął w moja stronę dłoń ze szklanką, w której wyglądało, że jest piwo. 

Jednym haustem wypiłam prawie połowę jej zawartości. Gabriel nie odrywał ode mnie wzroku.  Wyglądało, że przygląda się mojej reakcji na obraz. 

Przysiadłam na brzegu kanapy, czując, że zaczyna mi się kręcić w głowie. Wzrok spuściłam na zawartość szklanki. 

- Nie rozumiem, czemu mnie tu zabrałeś. Nie rozumiem czego ode mnie chcesz. 

- Kocham Cię. 

Powiedział na jednym wydechu, jakby prawie nie słyszał tego co przed chwilą powiedziałam. Uniosłam głowę, by na niego spojrzeć. 

- Nie możesz mnie kochać. Jeśli się kogoś kocha, to się go nie zostawia. Nie można tak traktować kogoś, kogo się kocha. - mówiłam, czując jak z każdym słowem załamuje mi się głos. Czułam się zraniona. Odżyły we mnie wszystkie dawne urazy. Wszystkie skryte wcześniej przed wszystkimi emocje, które miałam wobec Gabriela. 

Zamieszałam piwo w szklance, a potem przechyliłam ją, opróżniając szkło do końca. Potrzebowałam dodać sobie chociaż trochę odwagi.

Widziałam jak Gabriel walczy ze sobą. Wyglądał jakby walczył z tym co ma mi powiedzieć.  W końcu i on opróżnił swoją szklankę. Przyglądał się przez chwilę obrazowi na swojej ścianie, a potem uklęknął przede mną na oba kolana, kładąc swoje dłonie na moich nogach. Spojrzałam w jego oczy, które były w tym momencie szkliste. Jakby miał się zaraz rozpłakać. 

Zagryzłam dolną wargę, walcząc w tym momencie sama ze sobą. Ze wszystkimi swoimi emocjami i uczuciami. 

- Rozwiodłem się rok temu. - powiedział cicho, ściskając delikatnie moje drżące z nerwów kolana. - Paulina zachorowała, a ja nie mogłem..

- Nic nie mów. - powiedziałam cicho, sięgając po pustą szklanką. - Możesz mi jeszcze nalać? 

Skinął lekko głową, biorąc szklankę z mojej dłoni i udając się do kuchni. Podniosłam się z kanapy i podeszłam do obrazu wiszącego na ścianie. Wyciągnęłam dłoń i delikatnie przesunęłam palcami po fakturze płótna.  Obraz był doskonały. Cienie i barwy współgrały ze sobą perfekcyjnie, tworząc idealny kobiecy obraz. Obraz mnie. Wciąż nie mogłam w to uwierzyć, że Gabriel namalował mnie ze snu. 

- Wciąż mi się śnisz. 

Usłyszałam za plecami. Dłoń mężczyzny powoli ujęła moje biodro, na co moje ciało od razu zareagowało drżeniem. Nie powinno mnie tu być i mój mózg ciągle mi to powtarzał, a jednak serce i ciało... 

Obróciłam się powoli twarzą w stronę Gabriela.  Jego wzrok obserwował mnie intensywnie. 

Gabriel uniósł dłoń do mojej twarzy i pogładził mnie po policzku kciukiem, zahaczając nim o moją dolną wargę. 

Rozchyliłam delikatnie wargi, co musiał uznał za zaproszenie, bo wsunął pomiędzy nie kciuk. Wysunęłam koniuszek języka, oblizując delikatnie i powoli jego palec. 

Jego wzrok zapłonął. Przysięgam, że w jego oczach pojawiły się dwa ognie. 

Dlaczego tak łatwo puszczały mi wszelkie hamulce w jego obecności? 

Gabriel sapnął ciężko, obejmując mnie za biodra i przysuwając do siebie. Moje piersi zderzyły się z jego twardą klatką piersiową. 

- Potrzebuję Cię. - wychrypiał, wsuwając dłoń w moje włosy i zaciskając na nich swoje palce. 

I to był mój koniec. 

Zarzuciłam ręce na jego szyję, a moje wargi odnalazły jego. 

Całował mnie tak, jakby nigdy nie całował żadnej kobiety. Jakbym była jedyna. Najważniejsza. 

Jego palce szarpały moje włosy, gdy język drażnił mój. 

Jęknęłam cicho, czując ten nagły nadmiar przyjemności i uczuć. Dłoń Gabriela przesunęła się na moje plecy, gdzie przycisnął mnie bliżej siebie. 

Czy robiłam źle? Tak. 

Czy miałam zamiar przestać? Zdecydowanie nie. 

Poczułam jak Gabriel chwyta mnie za uda i podnosi do góry. Objęłam nogami jego biodra, a moja sukienka powędrowała niebezpiecznie do góry. 

Skierował się do sypialni, która była równie ciemna, co reszta mieszkania. 

Sapnęłam głośno, kiedy położył mnie na łóżku, a skóra zetknęła się z chłodną pościelą. 

Patrzyłam na niego, ale on nie robił nic. Po prostu na mnie patrzył. Tak intensywnie, jakby nie wierzył, że tu jestem. Podniosłam się do pozycji siedzącej i nie spuszczając wzroku z jego oczu, chwyciłam krawędzie swojej sukienki i podsunęłam ją do góry, zsuwając ją przez głowę. 

Jego wzrok był pełen podążania, ale dalej nie zrobił ani kroku. Zaczynałam czuć nerwowe pożądanie między nogami. 

Sięgnęłam dłońmi do przodu, chwytając zamek od jego spodni. Nie powstrzymywał mnie, więc szybkim ruchem zsunęłam spodnie z jego bioder razem z bokserkami. 

Jego penis wyskoczył naprężony, niemal uderzając mnie o brodę. Oblizałam lubieżnie wargi i nie czekając na jego reakcję, oblizałam główkę jego członka. 

Sapnął cicho, wsuwając dłoń w moje włosy. Przesunęłam dłonie na jego pośladki, przysuwając się bliżej i objęłam wargami jego członka. Czułam jak jeszcze bardziej rośnie w moich ustach. 

Zassałam się na nim, na co Gabriel syknął głośno, zaciskając palce na moich włosach. 

Ssałam i lizałam na przemian główkę jego członka.  Z każdą chwilą jego oddech stawał się coraz głośniejszy. 

Nie dał mi jednak dokończyć. Szarpnął moje włosy, odciągając moją głowę do tyłu. 

Spojrzałam w jego ciemne oczy i powoli oblizałam wargi. 

- Wykończysz mnie. - jęknął, pochylając się, aby wpić się w moje wargi. 

Zarzuciłam ręce na jego ramionami i przyciągnęłam go do siebie. Jego twardy członek otarł się o moją wilgotną bieliznę. Jęknęłam w jego usta i mimowolnie uniosłam biodra, napierając na niego mocniej. 

- Kurwa. Czuję jaka jesteś mokra. - jęknął, wsuwając dłoń między moje uda. 

W jego ruchach nie było ani krzty delikatności. Była namiętność. I tęsknota.

Odchylił krawędź moich majtek, a palce bez zawahania dotknęły kobiecości. Wygięłam ciało pod wpływem jego dotyku. 

Jego usta zbliżyły się do mojego ucha. 

- Chcę Cię zerżnąć - wychrypiał, przygryzając płatek mojego ucha. Sapnęłam cicho, wyginając swoje ciało w bok. 

Obróciłam się na brzuch, wyginając pupę do góry. 

Dłoń Gabriela przesunęła się po moim kręgosłupie, aż do krawędzi majtek, które zsunął jednym ruchem. 

Pochylił się, składając na moich pośladkach delikatny pocałunek  Mruknęłam cicho, mimowolnie wyginając się w jego stronę bardziej, aż w końcu poczułam przy pośladkach jego twardą męskość. Drażnił się ze mną dłuższą chwilę, ocierając się o moje mokre wejście. A ja spragniona jego bliskości ocierałam cię niecierpliwie o jego główkę. 

I w końcu poczułam go w sobie. Wszedł we mnie tak gwałtownie, że niemal zabrakło mi tchu. 

Zacisnęłam w palcach dłoni pościel, a zębami przygryzłam wargi, tłumiąc jęk. 

Jego ruchy były szybkie, ale miarowe. Czułam każdy bardzo dokładnie, gdy wsuwał się we mnie. 

Czułam się spełniona mimo, że nawet nie miałam jeszcze orgazmu.




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro