10
Zasnąłem w jego ramionach.
Pers. Słońce
Położyłem Ziemię na łóżku a sam się obok niego położyłem.
Przyciągnąłem go do siebie i przytuliłem.
Nie chciałem zasypiać, ale było to silniejsze odemnie.
- Jak on się czuje?
- Bardzo źle. Jego stan się coraz bardziej pogorsza.
- Niestety nie wiem jak go przenieść
- Ja wiem..
- Jak?!
- Ma tą moc z legendy. Tylko mówi że gdyby się przeniósł na taką odległość, to by go zabiło.
- Oh... Ja mogę skorzystać z mojego portalu bo jest silniejszy niż wasz, ale on nie może go użyć. Jest specjalne zabezpieczenie aby ktoś niechciany z niego nie skorzystał.
- Nie mam już pomysłów! Jak szybko niczego nie zrobimy to on umrze.. - nie wytrzymałem. Zacząłem płakać. Schowałem twarz w moich rękach.
- Hej, nie ma co płakać.
- A ty gdybyś miała stracić najważniejszą osobę w swoim życiu to byś nie płakała?!
- Płakałabym.. Ale mamy jeszcze szanse. A co gdyby zamiast przeteleportowania się zamienił nasze miejsca?
- T-o jest możliwe? - nadal łzy leciały z moich oczu, ale starałem się je wycierać.
- Chyba tak. Musielibyście spróbować. Przepraszam że nie mogę ci bardziej pomóc..
- T-to... Nic
Obudziłem się i pierwsze co zobaczyłem to Ziemię wpatrującego się we mnie.
- Wszystko dobrze? - nie mówił za głośno. Zgaduję że nadal nie ma siły na to.
- Dopóki jesteś przy mnie wszystko będzie okej. - przytuliłem go, a on mnie.
- Płakałeś przez sen. Co ci się śniło?
- Ja.. Rozmawiałem z moją przyjaciółką i nerwy mi puściły.
Choć on jest niższy to oparłem moją głowę na jego klatce piersiowej
- Nie musisz tego zatrzymywać. Jeżeli chcesz to możesz się wyżalić...
- J-ja.. - nie chciałem płakać, nie chciałem. To tylko pokazuje mu jak słaby i bezrasny jestem. - Z-zostaw mnie...
- Będzie dobrze... Obiecuje...
- Nic nie będzie dobrze! - zacząłem płakać - Jesteś śmiertlenie chory a ja nie mogę nic na to poradzić. N-nic i -
Pocałował mnie w usta.. przez chwile nie robiłem nic, ale później oddałem pocałunek. Nasze języki walczyły o dominacje i ja wygrałem. Przewróciłem go podemnie i nadal namiętnie całowałem.
Poczułem ból na wardze więc się troszkę odsunąłem.
- P-prze.. Przepraszam.. Nie mogłem już oddychać.
- N-nie.. Ja powinienem się kontrolować. Mógłbym cię zranić.
- Jak ty mógłbyś mnie zranić?
- N-nie wiesz wszystkiego o mnie.. - tym razem ja znalazłem się pod nim
- To może się dowiem? ~
Zaczął przejeżdżać swoimi palcami po mojej klatce piersiowej. Syknąłem z bólu gdy natrafił na moją największą ranę. Od razu zabrał rękę
- Hej, to nic takiego.
- To czemu poczułeś ból?
- Ja.... Nie mogę ci odpowiedzieć na to pytanie.
- Moja przyjaciółka mi mówiła że możesz zamieniać miejscami osoby. To prawda?
- T-tak. Ale dawno tego nie robiłem.
- Masz wystarczająco energii aby spróbować? - położyłem rękę na jego czole. Temperaturę ma raczej w normie.
- Tak. Ale nie oddalaj się za bardzo.
Stanęliśmy na przeciwko siebie w odległości około 2 metrów.
Ziemia pstyknął palcami i cały świat zawirował.
Nagle ja stałem tam gdzie Ziemia. On był na moim miejscu, lecz zamiast normalnie stać to upadał. Czas jakby zwolnił a ja podbiegłem i go złapałem.
Przyłożyłem rękę do jego czoła. Był strasznie gorący.
- T-to nie był do-bry pomysł - wyszeptał, a potem zemdlał
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro