Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

10

Zasnąłem w jego ramionach.

Pers. Słońce

Położyłem Ziemię na łóżku a sam się obok niego położyłem.
Przyciągnąłem go do siebie i przytuliłem.

Nie chciałem zasypiać, ale było to silniejsze odemnie.

- Jak on się czuje?
- Bardzo źle. Jego stan się coraz bardziej pogorsza.
- Niestety nie wiem jak go przenieść
- Ja wiem..
- Jak?!
- Ma tą moc z legendy. Tylko mówi że gdyby się przeniósł na taką odległość, to by go zabiło.
- Oh... Ja mogę skorzystać z mojego portalu bo jest silniejszy niż wasz, ale on nie może go użyć. Jest specjalne zabezpieczenie aby ktoś niechciany z niego nie skorzystał.
- Nie mam już pomysłów! Jak szybko niczego nie zrobimy to on umrze.. - nie wytrzymałem. Zacząłem płakać. Schowałem twarz w moich rękach.

- Hej, nie ma co płakać.
- A ty gdybyś miała stracić najważniejszą osobę w swoim życiu to byś nie płakała?!
- Płakałabym.. Ale mamy jeszcze szanse. A co gdyby zamiast przeteleportowania się zamienił nasze miejsca?
- T-o jest możliwe? - nadal łzy leciały z moich oczu, ale starałem się je wycierać.
- Chyba tak. Musielibyście spróbować. Przepraszam że nie mogę ci bardziej pomóc..
- T-to... Nic

Obudziłem się i pierwsze co zobaczyłem to Ziemię wpatrującego się we mnie.

- Wszystko dobrze? - nie mówił za głośno. Zgaduję że nadal nie ma siły na to.
- Dopóki jesteś przy mnie wszystko będzie okej. - przytuliłem go, a on mnie.
- Płakałeś przez sen. Co ci się śniło?
- Ja.. Rozmawiałem z moją przyjaciółką i nerwy mi puściły.

Choć on jest niższy to oparłem moją głowę na jego klatce piersiowej

- Nie musisz tego zatrzymywać. Jeżeli chcesz to możesz się wyżalić...
- J-ja.. - nie chciałem płakać, nie chciałem. To tylko pokazuje mu jak słaby i bezrasny jestem. - Z-zostaw mnie...
- Będzie dobrze... Obiecuje...
- Nic nie będzie dobrze! - zacząłem płakać - Jesteś śmiertlenie chory a ja nie mogę nic na to poradzić. N-nic i -

Pocałował mnie w usta.. przez chwile nie robiłem nic, ale później oddałem pocałunek. Nasze języki walczyły o dominacje i ja wygrałem. Przewróciłem go podemnie i nadal namiętnie całowałem.

Poczułem ból na wardze więc się troszkę odsunąłem.

- P-prze.. Przepraszam.. Nie mogłem już oddychać.
- N-nie.. Ja powinienem się kontrolować. Mógłbym cię zranić.
- Jak ty mógłbyś mnie zranić?
- N-nie wiesz wszystkiego o mnie.. - tym razem ja znalazłem się pod nim
- To może się dowiem? ~

Zaczął przejeżdżać swoimi palcami po mojej klatce piersiowej. Syknąłem z bólu gdy natrafił na moją największą ranę. Od razu zabrał rękę

- Hej, to nic takiego.
- To czemu poczułeś ból?
- Ja.... Nie mogę ci odpowiedzieć na to pytanie.

- Moja przyjaciółka mi mówiła że możesz zamieniać miejscami osoby. To prawda?
- T-tak. Ale dawno tego nie robiłem.
- Masz wystarczająco energii aby spróbować? - położyłem rękę na jego czole. Temperaturę ma raczej w normie.
- Tak. Ale nie oddalaj się za bardzo.

Stanęliśmy na przeciwko siebie w odległości około 2 metrów.
Ziemia pstyknął palcami i cały świat zawirował.

Nagle ja stałem tam gdzie Ziemia. On był na moim miejscu, lecz zamiast normalnie stać to upadał. Czas jakby zwolnił a ja podbiegłem i go złapałem.

Przyłożyłem rękę do jego czoła. Był strasznie gorący.

- T-to nie był do-bry pomysł - wyszeptał, a potem zemdlał

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro