17. To moje szczenię Lou, mój synek
Louis pocierał uspokajająco bok Harry'ego, kiedy ten płakał w głos, spoglądając na samochód odjeżdżający z Maisonem. Te wakacje stanowczo za szybko minęły.
- Będzie tu przyjeżdżał i to częściej niż w zeszłym roku, jest podekscytowany na rodzeństwo - Louis próbował wszelkimi swoimi siłami uspokoić partnera.
- Ja wiem, ale wciąż boli jego brak. To moje szczenię Lou, mój synek - wypuścił ciężko oddech - Najpierw moi rodzice, teraz on. To za dużo dla ciężarnej omegi.
- Ja się nigdzie nie wybieram - gładził dłonią plecy bruneta - Zostaję tutaj z tobą i z naszym szczeniakiem, będziemy sobie jakoś radzić.
- Wiem alfa - spojrzał kątem oka na partnera i się uśmiechnął szczerze - Zaraz będzie czekał nas trudny czas, co? Zayn coraz mocniej pachnie nadchodzącą gorączką.
- Tak, do tego jest z dnia na dzień coraz bardziej rozdrażniony, ale chyba sam powoli uczę się już z tym żyć - zaśmiał się - Rozmawiałeś z nim? Kto się zajmie Olivierem w tym czasie?
- Dziś chcę mu powiedzieć o ciąży - zapowiedział - I myślę, że Nialla poproszę o pomoc na te dni, jak i jego żonę.
- Dobry pomysł - skinął - Maison by się przydał, ale ma swoje obowiązki, a ja dalej nie będę ci pozwalał się przeciążać.
- Dlatego dziś powiem Zee o swoim stanie - oparł brodę na ramieniu alfy - Chcesz pójść ze mną powiedzieć?
- Jasne, jestem ciekawy jego reakcji - zgodził się natychmiast - Razem zawsze raźniej.
- To prawda - palcem nakierował twarz Louisa na siebie, aby móc połączyć ich usta w pocałunku.
Przez chwilę całowali się, a Tomlinson ze spokojem wyczuł, że omegę również opuściły większe emocje. Miał tylko nadzieję, że nie będzie tego przy każdej wizycie Maisona.
Postanowili nie marnować czasu i razem przeszli w stronę wejścia do pałacyku. Zayn teraz powinien mieć swój czas z synem, więc to był idealny moment na powiedzenie nowiny drugiej omedze.
Trafili idealnie, ponieważ młody Payne otworzył im i wpuścił do środka, od razu kierując ich do salonu, gdzie na dywanie leżał Olivier, a w rączkach trzymał grzechotkę, którą co raz to potrząsał.
Usiedli na kanapie, a dłoń omegi momentalnie powędrowała do jej brzucha w znaczącym geście.
- Zayn, Lou... Czy to nie cudowne, że Oliver za kilka, kilkanaście miesięcy będzie rozrabiał z kolejnym małym szczeniakiem? - powiedział z miłością w głosie.
- Bardzo cudowne, kochanie - serce Louisa mocniej zabiło - Będzie bardzo wesoło.
- Z jakim szczeniaczkiem? Ktoś się do nas wprowadza ze szczeniakiem? - Zayn spojrzał niezrozumiale na parę - Nie rozmawialiśmy o nikim do pomocy.
- Nie, nikt się nie wprowadza więcej - zmarszczył lekko nos rozbawiony - Jestem w ciąży Zayn, będzie kolejny maluszek. Będę mamą.
- Jesteś w ciąży!? - skupił wzrok na przyjacielu - To cudownie! Dlatego tak ostatnio jadłeś u siebie! Mogliście od razu powiedzieć to bym się tak nie czepiał.
- Chciałem ci osobiście powiedzieć, a samopoczucie mi na to nie pozwalało - wstał ze swojego miejsca, puszczając Louisa i zaraz przytulając Zayna - Zawsze mnie wspieraliście, jestem chole... Bardzo wdzięczny.
- Zawsze będziemy cię wspierać, tak jak i ty nas Harry. Tak dobrze widzieć cię szczęśliwego u zakładającego własną rodzinę - odparł Zayn trzymając ciasno przyjaciela.
- Wszyscy jesteśmy szczęśliwi, to najważniejsze Zee - potarł plecy drugiej omegi czule.
- Hotel nam się zapełnia - zaśmiał się - Ale to dobrze, lepiej mieć znane sobie osoby wokół siebie. Słyszysz Olivier? Będziesz miał przyjaciela albo przyjaciółkę.
Chłopiec spojrzał na mamę dużymi, brązowymi oczyma i wypuścił bąbelek z ust, nim wrócił do zabawy grzechotką.
- Fajnie jakby to była dziewczynka dla odmiany - podsumował Zayn - Ale jak będzie chłopiec to też będzie super.
- Będzie chłopak, czuję to - Louis wypiął dumnie swoją klatkę piersiową.
- Już nie bądź taki pewien, Liam czuł że nasz synek będzie dziewczynką i wymarzoną córeczką tatusia - prychnął Payne.
- Zawsze kolejny maluch może być moją córeczką - Liam jak na zawołanie pojawił się w salonie, trzymając kilka listów w dłoniach - Rachunki przyszły.
- To nie wróży nic dobrego - skrzywił się Zayn - Mam nadzieję, że nie naliczyli nic dodatkowego, już ostatnio była podwyżka.
- Zaraz się pewnie przekonamy - Harry wyciągnął dłoń po listy, ale Louis go wyprzedził z tym ruchem.
- Ty nie możesz się denerwować - przypomniał Tomlinson - Ja spojrzę na spokojnie i sprawdzę czy jeśli są podwyżki to uzasadnione czymkolwiek.
- Bardzo dobry ruch Lou - Zayn kucnął obok swojego syna i zaczął ponownie go interesować zabawką - A co do kolejnego dziecka Payne, musiałbyś nieźle się nagimnastykować abym się zgodził.
- Jeszcze cię przekonam albo wpadniemy - zaśmiał się - Nigdy nic nie wiadomo z naszą naturą. Może się stać wszystko.
Harry dość prędko wyłapał zmiany w zapachu Zayna, dlatego bez zbędnych słów złapał się ramienia partnera i pociągnął go w stronę wyjścia, wiedząc że omega przed gorączką nie powinna przebywać z nikim innym niż swoim alfą.
- Gorączka go mocniej brała? - powiedział mądrze Louis - Wyczułem już wychodząc od nich.
- Właśnie tak, nie powinniśmy tam siedzieć dłużej - zamknął dobrze za nimi drzwi.
- Racja, jak najbardziej - przeszli do swojej części, gdzie Louis otworzył listy z rachunkami, aby je dobrze przejrzeć.
Harry w tym czasie zrobił im po herbacie, z ciekawością co chwilę spoglądając na Tomlinsona oraz rozłożone papiery. Jego omega mruknęła uroczo, kiedy alfa wyciągnął telefon aby włączyć kalkulator i zacząć wyliczać.
- Chyba mam lepsze wiadomości niż każdy się spodziewał - powiedział zaskoczony Louis - Wyszło mniej niż poprzednio, zużyliśmy mniej wody w hotelu.
- Naprawdę? Co za ulga w takim razie - podszedł do partnera, kładąc kubek przed nim - Bałem się, że znowu pójdziemy w zwyżki.
- Ja też, szczególnie że mieliśmy to spore wesele - przypomniał - Ale wyszło i tak na dobre. To duża ulga.
- Będzie można zabrać się choć trochę za pokoik dla szczeniaka - zielone oczy błysnęły.
- Musimy się zabrać za to, gdzie go zrobimy? - spytał omegę - Masz na to jakiś pomysł?
- Mam te dwie graciarnie, jedna jest przy naszej sypialni, a druga po drugiej stronie mieszkania przy pokoju Maisona - powiedział powoli - Myślałem, żeby zrobić ten pokój koło naszej sypialni, może nawet wyburzyć część ściany?
- Ten koło sypialni będzie bardziej praktyczny, przynajmniej dopóki szczeniak będzie mały, a z czasem możemy ogarnąć ten drugi, ale to przyszłość - skinął - Myślisz o przejściu między naszą sypialnią, a pokojem szczeniaka?
- Właśnie tak myślę, będzie dla nas łatwiej w nocy - złapał za dłoń szatyna i lekko go pociągnął aby wstał - Pokażę ci ten pokój.
- Okej, to całkiem w porządku pomysł - zgodził się z tym i podążał za brunetem, a po chwili stali w pomieszczeniu, które było mocno nieuporządkowane.
- Jest to jak widzisz spore pomieszczenie i okno ma zabezpieczenie, więc będzie bezpiecznie dla szczeniaka - zmarszczył nos na ilość rzeczy i kurzu.
- Jest większy niż się spodziewałem - przyznał Louis - Ale to odpowiednia przestrzeń dla szczeniaka.
- Wcześniej tu chciałem zrobić kiedyś biuro, wiesz na wszystkie dokumenty i tak dalej - Harry zaraz zaczął kichać, kiedy kurz dostał się mocno do jego nosa.
- Wychodzimy - zdecydował alfa - O biurze też możemy pomyśleć, ale może poza mieszkaniem? Żeby nie mieszać tego tak mocno z pracą.
- Masz chyba rację - palcem zaczął przejeżdżać po swoim nosie, przez co znowu kichnął i potem ponownie.
- Kurz ci nie służy i to zdecydowanie - podsumował Louis - Chyba sam będę musiał to uprzątnąć, zanim tam wejdziesz ponownie.
- Nigdy nie miałem z tym problemu - powiedział cięższym głosem, kiedy stanęli na korytarzu, a on mógł wziąć oddech, lekko początkowo marszcząc nos.
- Ciąża jak widać potrafi zaskoczyć w każdym tego słowa znaczeniu - uniósł kącik ust - Masz definitywnie zakaz wchodzenia do tego pokoju.
- Okej, okej alfa - spojrzał na starszego - Będę grzeczną omegą... Chyba.
- Liczę, że będziesz - uniósł brew - Ale jednocześnie znam już ciebie i twój charakterek, odwrócę się na chwilę, a ty zrobisz po swojemu.
- Kochasz mnie takiego - przysunął się do boku partnera - Do tego noszę twojego szczeniaka, więc nie możesz mnie stresować.
- Tu masz akurat rację - objął młodszego i pocałował jego czoło - Kocham was bardzo. Bardzo, bardzo.
- Też cię kochamy - odpowiedział, czując motylki w brzuchu.
Dwa dni później Zayn dostał prawidłowo gorączkę, przez co na Harrym spoczęła opieka nad Oliverem, a Horanowie wprowadzili się na ten czas do hotelu, aby wszystkim było wygodniej. Kuchnią zajmował się sam Niall, będąc naprawdę dobrym kucharzem.
Na szczęście wszystko działało prawidłowo. Dawali sobie radę w każdej sytuacji i to tylko potwierdzało jak dobry jest ich hotel. Alex, żona Nialla bardzo do serca wzięła sobie nowe zadanie i było jej wszędzie pełno. Harry za to mógł się kompletnie skupić na Oliverze.
Szczeniak znał jego zapach i dzielnie znosił brak swojej mamy. Na szczęście Zayn wiedząc co się szykuje odciągał pokarm dla malucha, więc Harry mógł spokojnie karmić go z butelki, jednak pokarmem jego mamusi. Louis widział zaangażowanie bruneta i łatwo mu było stwierdzić, że omega będzie świetną mamą dla ich szczeniaka. Sam również też starał się zaangażować w zajmowanie się Olivierem, kiedy tylko był w stanie.
Pogoda już coraz mocniej pokazywała zapowiadającą się jesień, a Louis miał zamiar zaprosić w końcu swoją rodzinę, ale to po tym jak Liam i Zayn wrócą do nich z pełnymi siłami.
- Louis, dasz radę skarbie - Harry śmiał się pod nosem, widząc jak alfa z przerażeniem wymalowanym na twarzy zdejmuje brudną pieluszkę z ciała szczeniaka, który potrzebował jej zmiany natychmiastwo.
- Dam radę, ale to mimo wszystko to coś nowego - wypuścił powietrze i skrzywił się na zapach - No kolego, ale zrobiłeś wujkowi robotę.
- Zdrowy chłopiec kochanie - zielone oczy błyszczały, a Oliver zaśmiał się krótko, ciemne oczka przyglądały się wujkowi.
Wtedy nagle chłopiec zaczął sikać.
- To chyba żart - Louis odskoczył od malucha i spojrzał bezradnie na Harry'ego, mając całkowicie mokrą koszulkę.
- Nie powiem, że to coś codziennego, bo skłamałbym - przyłożył dłoń do ust, aby się nie zaśmiać w głos - Chcesz się przebrać kochanie, mam się nim zająć?
- Już i tak jestem brudny - machnął ręką - Zmienię tą pieluchę i potem się ogarnę. Ja wiem, że w środku nie możesz się powstrzymać od śmiechu.
- Trochę? - potwierdził - Ale wiesz, że cię kocham, każdemu mogło się to zdarzyć. Nasz syn lub córka pewnie nieraz nas ubrudzą.
- Wiem, wiem - sam w końcu uniósł kącik ust - No dobra, zmieńmy tą pieluchę łobuziaku i czas na drzemkę.
Oliver po dłuższej chwili miał czystą pieluszkę na sobie oraz wyglądał na bardziej zadowolonego.
- Zrobiłeś to idealnie alfa - Harry powiedział z dumą w głosie.
- Całe szczęście, ale drzemkę zostawiam w twoich rękach, a ja muszę wziąć prysznic i zmienić koszulkę, koniecznie - skrzywił się.
- Gdybyś wziął kąpiel, to bym dołączył - z łatwością przejął szczeniaka w swoje ramiona - Wujek ci zaśpiewa do snu.
- W takim razie zostałem przekonany do kąpieli w taki sposób - od razu zmienił swoje zdanie - Czekam w łazience.
- Postaram się szybko zająć tym szkrabem - przyjął chętnie pocałunek od swojego alfy, nim się rozdzielili.
Louis dostał się do ich sypialni, skąd wziął dla siebie czyste ubrania, a po chwili zastanowienia, wziął je również dla Harry'ego. Po tym przeszedł do łazienki, gdzie zatkał odpływ i puścił ciepłą wodę, do której dodał ulubionego płynu partnera.
Wspólne kąpiele były czymś, co obaj bardzo kochali. To dawało im intymność, relaks oraz miłe rozmowy. Często też te chwile prowadziły do kochania się, ale nie narzekali na to.
Louis zdjął z siebie brudne rzeczy i został w samych bokserkach, czekając aż wanna się napełni. Miał nadzieję, że Oliver nie będzie marudny i łatwo pójdzie spać.
- Już jestem, niania nie chciała współpracować, ale już działa - omega weszła do łazienki i położyła urządzenie na blat.
- Akurat woda się nalała do odpowiedniej wysokości - oświadczył szatyn - A ty jeszcze masz za dużo ubrań - skierował się do omegi.
- Chcesz się ich pozbyć? - uniósł delikatnie brew, przybliżając się do Louisa.
- Dokładnie tak, bardzo chętnie to zrobię - sięgnął po krawędź materiału i pozbył się górnej częścią ubioru partnera.
Wtedy, zaskoczony dostrzegł małą wypukłość, którą dosłownie nie pamiętał aby rano widział. Jego dłonie od razu przylgnęły do skóry młodszego, a niebieskie oczy zabłyszczały w podekscytowaniu. Ich szczeniak zaczynał się pokazywać, może to nie było bardzo widoczne i wyraźne, ale brzuch omegi był leciutko wypukły i twardszy.
Harry pozwolił mu się delektować chwilą, samemu przeżywając wewnętrznie reakcję alfy na nową zmianę w jego ciele. To było dużo dla nich obu, a jednak początkowe zmiany. Jeszcze wiele czekało na nich.
- Każda taka zmiana będzie mnie tylko mocniej zachwycać - nacisnął lekko kciukami na brzuch omegi - Niewidoczne dla innych, ale dla mnie od razu.
- Tylko dla twoich i moich oczu, póki nie zacznę mocniej rosnąć - omega potwierdziła, wpatrzona w szatyna, na ślepo zsuwając z siebie spodnie.
- Mógłbym tak stać i stać, ale woda nam stygnie - niechętnie się odsunął i bez wahania, pozbył się swojej bielizny.
- Nie jest to wrzątek, prawda? Jak kochałem takie kąpiele, tak teraz są niewskazane - otwarcie przejechał wzrokiem po nagim ciele starszego.
- Nie, nie. Jest odpowiednio ciepła - zapewnił - Nie pozwoliłbym ci wejść do wrzątku. Jeszcze byś mi przytomność stracił.
Bruneta usatysfakcjonowały te słowa i zsunął ostatni materiał ze swojego ciała, nim z pomocą alfy wszedł do wanny, zaraz robiąc za sobą miejsce mężczyźnie.
🐾🐾🐾🐾
Kola 💚💙💚💙
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro