Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdzial 61

Per Hubi

Pogotowie przyjechała w szybkim czasie. Siedziałem skulony przytulając się do nóg i płacząc. Ratownicy opatrywali go a ja nawet jeśli chciałbym coś zrobić to nie mogę. Boli mnie to że ktoś inny ratuje mu życie i to nie jestem ja.

-lepiej abyś pojechał do szpitala - powiedział Ernest kleczac przy mnie

-nie chce - odpowiedziałem płacząc

- Hubert może masz coś uszkodzone albo coś

- Karol jest teraz najważniejszy

-o niego się nie martw, zaraz go zabiorą i będą go ratować, gadałem z ratownikiem i powiedział że są duże szanse że wyjdzie z powodu że nie dostał w serca a górna część ramienia. Będą musieli wziąść go na operacje aby wyjąć mu kule - opowiedział mi Ernest

- czyli będzie żyć? - spojrzałem na niego

- tak będzie, spokojnie Hubert da radę on nie z takich rzeczy wychodził

Lekko się uspokoiłem kiedy to usłyszałem. Karol będzie żyć to była najważniejsza informacja dla mnie. Chciałem wstać lecz Ernest odrazu mnie złapał za rękę.

-siedź lepiej - powiedział

Pokiwałem głowa i siedziałem spokojnie. Widziałem kątek oka że pakują Karola do karetki a ja nie mam nawet sił aby pojechał z nim i go wspierać. Jestem teraz na siebie zły bo pokazał mi że mu zależę bardzo a teraz kiedy potrzebuje żebym pewnie był przy nim to nie mogę z powodu swojego stanu. Z fabryki wybiegły dziewczyny i podeszły do Ernesta

-uciekli - powiedziała jedna z nich

- jak to? - spytał Ernest

-normalnie może się wystraszyli czy coś, nie wiem

-dobra dzięki wielkie za pomoc

-nie ma za co jak zawsze jesteśmy pod telefonem - uśmiechnęła się

- dziękuję że  uratowaliście mi Karola - powiedziałem cicho i spojrzałem na dziewczynę

- nie ma za co, trzymaj się i szczęśliwego życia

Nie odpowiedziałem. Szczęśliwe życie będę miał wtedy kiedy na 100% będę wiedział że Karol jest cały. Przed chwilą pojechała karetka a z moich oczu dalej leciały łzy. Teraz jak tak myślę to nie wiem  czy będę miał tyle odwagi aby stanąć przed Karolem i go przeprosić. Co jeśli nie będzie chciał mi wybaczyć? Może chciał mnie tylko uratować i nic więcej? Boję się co będzie teraz ze mną. Nie wyobrażam sobie życia bez Karola, dalej jestem ja siebie zły że z nim zerwałem i to w czasie kiedy planowaliśmy ślub. To była najgorsza rzecz jaką zrobiłem w moim życiu. Nigdy sobie tego nie wybaczę. Ernest jeszcze przez chwilę gadał z dziewczynami i odeszły od nas.

-dobra za jakieś 10 minut przyjeździe lekarz do ciebie Hubert - powiedział Kostek podchodząc do nas

- Twój gang gdzieś uciekł

-mam wywalone w to, to nawet niee jest mój gang byłem tam z przymusu a potem aby uratować ich życie i tyle - odpowiedział

- nie boisz się że się o tym dowiedzą i sie zabija? - spytał Ernest

-  nie, niech robią co chcą ja tak gdzieś za tydzień wyjeżdżam do Londynu więc niech se mnie szukają

- kurde szacun za odwagę - Ernest poklepał chłopaka po ramieniu

-dzięki, a ty Hubert dasz radę chociaż wstać?

- nie wiem - odpowiedziałem cicho

- byś usiadł na ławce czy coś a nie na chodniku

- zgadzam się

- chce zostać tu - odpowiedziałem

- jak uważasz

Chłopak klęknął przy  mnie, zdjął swoją kurtkę i mi ją założył. Odrazu się w nią tuliłem z powodu iż było mi zimno. Kostek jest naprawdę wspaniałym chłopakiem i wierzę że kiedyś odnajdzie swoją miłość.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro