Rozdzial 57
Per Karol
Wysiadłem z samochodu i zobaczyłem że Hubi już wbił co domu nie czekając na mnie. Na niego zawsze można liczyć co widzę. Zablokowałem samochód kluczykiem i wszedłem do środka, oczywiście w przedpokoju zdjąłem buty i poszedłem do salonu. Tam spotkałem Piotrka i Marcina jak ze sobą gadają
- siema - przywitałem się
-siema, jak na zakupach? - spytał Marcin
-gorąco - lekko się zaśmiałem
-gdzie jest klucz do mojego pokoju? - spytał Hubi wchodzący do salonu
-nie wiem, powinien leżeć tam gdzie zawsze - odpowiedziałem
-znaczy... z Ernestem mamy dla ciebie niespodziankę ale to pokaże po spotkaniu
-jaka niespodziankę dla niego? - spytałem
-nie ważne - chłopak uśmiechnął się
Podszedłem do mojego chłopczyka i dałem mu całusa w usta.
-chodź bobasie - lekko się zaśmiałem
- sam jesteś - odpowiedział mi chłopak
Chłopak skrzyżował ręce na piersi oznaczającego że się fochnał. Zacząłem się śmiać i poszedłem do swojego pokoju. Podszedłem do okna i zacząłem patrzeć przez niego. Piękna pogoda gdyby nie to spotkanie naprawdę poszedłbym z Hubim na naszą pierwsza randkę, ale cóż życia chciało inaczej. Usłyszałem otwierające i zamykające się drzwi, odwróciłem się w tamtym kierunku i okazało się że Hubi wbił. Bez słów usiadł na łóżku i zdjął spodnie które miał na sobie. Oparłem się o biurku i zacząłem na niego patrzeć. Mój chłopczyk się zarumienił i udając jakby nie istniał założył spodnie te które kupiłem mu.
-ładnie ci w nich - powiedziałem
-dzięki - chłopak wstał i zapiął rozporek
- jeśli mam się uda to może randka po spotkaniu? - zbliżyłem się do niego
-nie wiem, zawsze mogą mnie zabić - zrobił smutna minę
-nie martw się, ty uratowałeś mi życie to teraz ja się za to odwdzięczę
Chłopak zbliżył się bardziej do mnie a ja wpilem się w jego ustach. Kocham jak się calujemy, wtedy jakby cały świat zniknął i jestem tylko ja i Hubert. Gdyby nie to że zabrakło nam powietrza to nigdy bym się od niego nie odsunał.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro