Rozdzial 56
Per Hubi
Spodnie były dla mnie sam raz więc postanowiłem je wziąść. Gdy już się ubrałem wyszedłem z przymierzalni. Zobaczyłem odrazu Karola z uśmiechem na twarzy i patrząc na mnie, bez słów przeszedłem obojętnie Koło niego i zacząłem iść w stronę kasy. Po chwili chłopak zaczął iść obok mnie
-teraz będziesz mnie unikać? - spytał
-jeśli to ma być nauczka to tak - odpowiedziałem
Doszliśmy już do kasy, w kolejce stały jakieś 2 kobiety więc coś czuję że nie będziemy tu czekać godziny. Chłopak po chwili klepnął mnie lekko w pupe
-Karol możesz się ogarnąć? - spytałem szeptem
Chłopak tylko przewrócił oczami na znak że on nic nie wie i jak ja mam resztę życia z nim wytrzymać? Mniejsza, gdy była już nasza kolej podałem pani spodnie. Kobieta wzięła je i odcięła metkę. Mój chłopak zapłacić za nie i kiedy już wszystko było ogarnięte pożegnaliśmy się i wyszliśmy ze sklepu
-teraz do domu? - spytałem
-a nie chcę na jakiś romatyczny spacer?
-nie, co cię dziś bierze że taki jesteś?
-boję się że cię stracę i może chce te ostanie chwilę z tobą spędzić? - odpowiedział pytająco
Nie odpowiedziałem, rozumiem Karola też się boję co będzie ze mną... z nami. Chcę być z nim, chce jedynie aby osoba którą bym oddał życie by była obok mnie zawsze.
-Hubert! - chłopak mnie szturchnął - zamyslileś się czy co?
- a o co pytałeś?
- mówiłem że jadziemy do domu bo za godzinę jest spotkanie
Takim sposobem wsiedliśmy do samochodu. Zapieliśmy pasy i kiedy byliśmy już gotowi chłopak włączył silnik i pojechał w stronę domu. Droga minęła w ciszy, nikt z nas nie wziął jakiego tematu do rozmowy i może nawet lepiej. Gdy Dojechaliśmy wysiadłem z samochodu, wziąłem spodnie i wszedłem do środka nie czekając na chłopaka. Skierowałem się od razu do mojego pokoju, w sumie ostanio w ogóle tam nie spędzałem czasu. Chciałem wejść ale drzwi były zamknięte a kluczyków na szafce nie było. Ciekawe kto je wziął.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro