Rozdzial 25
Per Hubi
Gdy już robiło mi się słabo wstałem z łóżka i wyciągnąłem bandaże. Zrobiłem sobie opatrunek i zawinąłem ręce w bandaż. Potem ogarnąłem rękawy w bluzie aby nie było widać że sobie coś zrobiłem i tak rodzina wie że się tne i jakoś mają na to wywalone. Po chwili znów wróciłem do myślenia nad Karolem i chłopakami.
-chciałem wolności to masz - powiedziałem w głowie
No tak chciałem uciec od nich to czemu teraz płacze i chce być znów tam? Hubert uśmiechnij się i ciesz się że cię wypuścili.
- czy to normalne zakochać się w osobie która cię porwała? - zapytałem pod nosem.
Z jeden strony chciałbym wróci tam a z drugiej boję się że mogą mnie traktować tak jak traktowali. Szkoda ze Karola nie poznałem kiedy nie był w gangu. Z moich oczu dalej leciały łzy. Wróciłem na łóżko popatrzyłem na plamy na łóżku z krwi i tak dużo jest plam więc nie przejmuje się tym.
Per Karol
Jestem na cmentarzu przy mamie. Myślę co mam zrobić odszedłem od gangu, Huberta już nigdy nie zobaczę, w każdej chwil ktoś może mnie zabić.
-co mam zrobić? - zapytałem cicho
Szkoda mi Huberta ile nerwów przeżył to naprawdę mu współczuję.
Po chwili zadzwonił mi telefon wyszedłem więc z cmentarza i odebrałem
-co chcesz? - zapytałem
-Karol jutro stara fabryka mamy strzelaninę z wrogiem będziesz? - zapytał chłopak po 2 stronie
-wiesz co ja... żeby oni dali wam spokój poprostu się dam tak będzie najlepiej - powiedziałem i rozłączyłem się.
No to jutro nadejdzie koniec mojego zjebanego życia. Nie wiem czy się cieszyć czy nie nawet fajnie niekiedy było lecz co dobre szybko się kończy.
Chciałabym jedynie przed śmiercią powiedzieć Hubertowi co do niego czuję lecz nie mam tyle odwagi aby to zrobić, tak jestem tchórzem nie umiem zrobić takie łatwej rzeczy lecz dla mnie to najtrudniejsza wyzwanie które mogę sobie dać. Gdyby ktoś mnie nauczył odwzajemniać uczucia byłoby o wiele inaczej..
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro