Rozdzial 21
Per Hubi
Mam dość! Nie chce już żyć! Płakałem nie mam siły. Tęsknie za rodziną ciekawe czy się o mnie martwią. Z moich myśli wyrwało mnie krzyki za drzwi.
-albo otworzysz te drzwi albo rozpierdolę Ci ta mordę!
Usłyszałem odrazu poznałem ten głos.
Wiedziałem że to Karol ale co on tu robi? Przecież on miał wróci za klika dni a tu jeszcze nie minął nawet dzień. Słyszałem jak dalej krzyczali i się popychali a ja nie wiedziałem co mam zrobić. Postanowiłem że dalej będę siedzieć i płakać. Po jakiś 5 minutach usłyszałem jak drzwi sie otwierają. Popatrzyłem w stronę ich wtedy zobaczyłem Karola. Szatyn popatrzył na mnie zszokowany pewnie chodziło mu o te ubranie. Karol podszedł do mnie i bez żadnych słów mnie przytulił. Wtuliłem się w chłopaka nie chciałem go puścić. Dzięki niemu jeszcze nie wziąłem broni i się sam nie zastrzeliłem. Przytulaliśmy się tak dobre 5 minut. W tym czasie uspokoiłem się z płaczu. Karol odsunał się odemnie i popatrzył na moje ubranie
-przepraszam - powiedział
-dziękuję że wróciłeś
Po chwili chłopak patrzył na mnie dziwnym wzrokiem jakby z czymś walczył w głowie. Stanął i szybko wyszedł z pokoju zamykając drzwi.
Per Karol
Musiałem uciec od niego wiedziałem że źle by się skończyło. Poszedłem do Ernesta i zacząłem go popychać
-jeszcze raz go dotkniesz a zapierdolę cię! - krzyknąłem groźnym głosem
- ty myślisz że ja się ciebie boję?
- powinieneś huju
-patrz na Hubiego idź go zgwałć wiem że nie wytrzymasz tam długo a jeszcze w takim stroju - zaczął się śmiać
-zamknij pysk psie
- ale jakby słodko jękał ja bym poszedł się nim zabawić
- i co teraz? - wyjąłem pistolet i przycelowałem w jego stronę
-i ty myślisz że ja się ciebie boję wiesz że jak to zrobisz to odejdziesz z gangu. Dzięki mnie tu jesteś powinieneś mi dziękować
-przez ciebie jestem nikim pierdolcu!
- to odejdź z gangu!
-właśnie to zrobię, odchodzę! - krzyknąłem
-w końcu zrobię imprezę z tej okazji!
Chciałem go zabić ale wiedziałem że nie mogę tego zrobić. Schowałem pistolet i Wbiegłem do pokoju chłopaka wnerwiony. Zamknąłem drzwi za sobą i spojrzałem na zapłakanego chłopaka. Podeszłem do szafy w rogu pokoju i wyjąłem jakąś bluzę.
-Ubieraj się.. jedziemy z tąd..-rzuciłem chłopakowi ubrania na łóżko.
-J..jak t.to?
-Nikt nie będzie cię dotykać-po chwili dodałem po cichutku tak by mnie nie usłyszał-oprócz mnie..
Chłopak starał się zdjąć gorset ale nie udawało mu się to.
-Czekaj.. pomogę ci-odparłem spokojnie i potrzedłem do chłopaka. Zacząłem powoli rozpinać zamek i przez przypadek przejechałem kciukiem po jego klatce na co ten wzdrygnął i zacisnął oczy.
-To tylko ja-uśmiechnąłem się a chłopak oddał gest. Dalej starałem się odpiąć suwak. Po chwili udało mi się i pomogłem mu to zdjąć. Od razu bez dłuższego patrzenia założyłem mu bluzę i przytuliłem. Nie trwało to długo.. może 2 sekundy? Od razu po tym podałem chłopakowi spodnie i stanąłem za drzwiami.
-Już po zabawie?-Ernest zaczął się śmiać
-Jeszcze jeden taki tekst i skończysz dwa metry pod ziemią!
Ernest zaczął się śmiać mam dość tego wszystkiego. Kiedy Hubi wyszedł z pokoju złapałem go za rękę i wyszedłem z nim z domu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro