Rozdział 7
Eri przekręciła się na bok, leżąc twarzą do Hayato. Spała spokojnie, zawinięta w kokon z koca, którym przykryła się w środku nocy przez sen.Ziewnęła cicho i pokręciła głową, znów wtulając się w puszyste posłanie.
Hayato leżał rozwalony na większość ich fortu, odkryty i z otwartymi ustami. Jedną nogę zarzucił na swoją przyjaciółkę i przytulił ją do siebie, mamrocząc coś pod nosem.
Wtedy do pokoju weszła mama Hayato. Widząc fort z kocy, pokręciła z rozbawianiem głową. Zajrzała do niego, chcąc zawołać dwójkę nastolatków na śniadanie, gdyż niedługo miała wyjść do pracy.
Uśmiechnęła się ciepło, widząc jak jej syn tuli do siebie mały kokon, w postaci zawiniętej w kocyk Eri.
- Dzieciaki, wstajemy.
Sięgnęła dłonią i szturchnęła łopatkę Hayato. Ten mruknął coś pod nosem, ale koniec końców przekręcił się na plecy i spojrzał zaspany na mamę.
- Hm? - Mruknął, ledwo widząc jeszcze na oczy.
- Na dole macie śniadanie, idźcie jeść, póki ciepłe. Ja już jadę do pracy, wrócę wieczorem. - Uśmiechnęła się - Zadbaj o Eri. - Pogroziła mu palcem i śmiejąc się, wstała i wyszła z pokoju.
Libero wypuścił powietrze przez nos i jeszcze na moment zamknął oczy, zaspany. Pierwszy raz od długiego czasu naprawdę dobrze się wyspał.
- Eri...Musimy wstać... - Mruknął delikatnie ochrypnięty.
Dziewczyna mruknęła coś pod nosem, powoli się rozbudzając. Dalej będąc zawinięta w koc, usiadła i spojrzała nieprzytomnie na Hayato. Kocyk zsunął jej się z głowy, a Yamagata mało co nie oszalał.
Miała tak uroczo roztrzepane włosy i nienaturalnie duże źrenice, gdy na niego spojrzała.
- Mówiłeś coś? - Spytała zaspana i przetarła piąstkami oczy.
- Um... - Wreszcie się opamiętał i przestał jej przyglądać - Chodźmy na śniadanie.
Wstał i wyszedł z fortu, czekając na brązowowłosą. Gdy wyszła, podniosła dłonie do góry i przeciągnęła się.
Przestań się na nią gapić! Zaraz pójdziesz na odwyk, ty debilu!
Odwrócił od niej wzrok i wyszedł z pokoju, a ona podążyła za nim. Niedługo potem usiedli przy stole i zjedli spokojnie śniadanie.
***
- To co dzisiaj robimy? Mam po południu trening, więc mogłabyś ze mną tam iść. - Spytał Hayato, wrzucając naczynia do zmywarki - Chyba nie chcesz jeszcze wracać do domu? - Eri mu nie odpowiedziała.
Spojrzał przez ramię i westchnął, delikatnie się uśmiechając. Eri siedziała na kanapie, otulając się swoimi ramionami i zamknęła oczy, cicho ziewając.
Kiedy Yamagata zamknął zmywarkę, podszedł do niej i usiadł obok. Puknął ją palcem w policzek.
- Ej, nie śpij. No co ty? - Zaśmiał się, kiedy na oślep starała się walnąć jego rękę - Eri...Wstawaj. - Wciąż nie reagowała - Wstawaj bo cię połaskocze. Wiem, gdzie masz łaskotki. - Solidarnie ostrzegł.
W odpowiedzi nastolatka tylko się skuliła i z małym usmieszkiem zasłoniła miejsca swoich łaskotek.
- No dobra, skoro tak stawiasz sprawę... - Mruknął do siebie i potarł dłonie z zapałem, wystawiając język w kąciku ust.
Eri uchyliła powieki, chcąc zobaczyć, co Hayato chce zrobić, ale wtedy poczuła jak spada na ziemię.
Zaczęła się szarpać, gdy licealista usiadł jej na biodrach i rozpoczął łaskotki. Niestety, ale nie dała sobie z nim rady, więc zrobiła się czerwona i wybuchła głośnym śmiechem, po chwili również ze śmiechu się popłakała.
- P-Przestań! - Krzyknęła, starając się złapać go za dłonie.
Hayato unikał jej rąk, dalej ją łaskocząc z piekielnym uśmiechem.
- Kara! - Zawołał i złapał jedną dłonią za jej nadgarstki, przytwierdzając je ponad jej głową.
Drugą dłonią muskał skórę na jej talii, pod bluzą i obserwował, jak głośno się śmieje.
- Błagam, już! Hayato! - Pisnęła, kiedy ją uszczypnął w bok i się zaśmiał.
Potem puścił ją i patrzył, jak ze zmęczenia zaczęła dyszeć. Zamknęła oczy, odchylając głowę i podniosła dłonie, przecierając twarz.
- Nigdy więcej, Hayato. - Powiedziała z rozbawieniem i po chwili zdjęła dłonie z twarzy.
Zobaczyła przed sobą tęczówki Hayato. Jego twarz była centralnie naprzeciwko niej, w odstępie kilku centymetrów.
- Wracając do naszej wczorajszej rozmowy... - Zaczął, opierając dłonie po bokach jej głowy - Zdecydowałem się.
- Odnośnie czego? - Spytała zaciekawiona, łapiąc palcami jego nadgarstki.
- Chce, żebyśmy dali sobie czas, żeby się w sobie zakochać. Nieważne, ile...Zaczekajmy do momentu, aż każde z nas będzie pewne, że kocha. - Uśmiechnął się delikatnie.
Kąciku ust Eri drgnęły. Wtedy, wykorzystując jego nieuwagę, zamieniła ich miejscami i tym razem to ona zaczęła go łaskotać.
***
- Jestem! - Zawołał Hayato, wchodząc na halę z szerokim uśmiechem.
- I jak?! Przyprowadziłeś ją?! - Spytał Semi, podchodząc do Libero.
Yamagata wskazał kciukiem za siebie. Chłopcy spojrzeli w tamtą stronę, a Eri dosyć nieśmiało weszła na halę.
Stanęła przed nimi z dłońmi w kieszeniach. Była ubrana w czarne dopasowane spodnie z dziurami na kolanach i udach, białe trampki, luźną, szarą bluzę z kapturem, a na to kurtkę jeansową. Do tego miała swoje urocze okulary i nie ułożoną fryzurę.
Semiemu opadła szczęka. Dosłownie. Tak samo kilku innym chłopakom. Eri spojrzała wymownie na swojego przyjaciela, który zdzielił resztę po głowach.
- No już! Ogarnijcie się!
Semi doskoczył do nastolatki.
- Jak ty się zajebiście ubierasz! - Zawołał Eita, oglądając jej strój z każdej strony - Musimy kiedyś iść razem na zakupy! Koniecznie!
- N-Normalnie się ubrałam. - Mruknęła, nieco przytłoczona przyjacielskim nastawieniem rozgrywającego względem niej.
- Gdzie kupiłaś kurtkę? - Spytał, dotykając rękawa jej ubrania.
Satori poszedł do Hayato.
- Według mnie dalej przypomina faceta. - Parsknął śmiechem czerwonowłosy.
Hayato od razu włączył się instynkt nadopiekuńczego przyjaciela.
- Dotknij ją jeszcze raz... - Zaczął, ale nie zdążył skończyć.
- Spokojnie. - Satori wywrócił oczami - Nie odbije ci jej. Gustuje w innych dziewczynach. Tylko ty wolisz te, które wyglądają jak słodcy chłopcy.
Do Eri podszedł też Shirabu i Taichi, potem całą trójką zaczęli zadawać jej pytania.
- Mogę przymierzyć? - Spytał Shirabu, wskazując na jej okulary.
Pokiwała powoli głową i zdjęła je, podając chłopakowi. Shirabu przymierzył je i spojrzał na Semiego, który się zaśmiał.
- Wyglądasz jak debil. - Parsknął śmiechem platynowłosy - Widocznie małej ilości osób pasują okulary.
- Może i wyglądam jak debil w okularach... - Mruknął Shirabu, oddając je Eri - Ale ty wyglądasz tak nawet bez nich. - Uśmiechnął się, patrząc wrednie na Eite.
Eri parsknęła śmiechem, zakrywając usta dłonią. Cała trójka spojrzała na nią, a Shirabu się zarumienił.
Eri spojrzała teraz na nich pod zupełnie innym kątem. Kiedyś, mijając ich na korytarzu wydawali jej się typowymi, chamskimi chłopakami, którzy w priorytetach mieli poniżanie innych. Teraz dostrzegła w nich coś innego.
Shirabu spojrzał gdzieś w bok i potarł kark dłonią, a Semi zaczął rozpaczać, że młodszy kolega po nim pojechał słownie.
Taichi za to starał się ich wszystkich uspokoić, żeby jej nie przestraszyli. A Hayato i Satori rozmawiali o wyjściu, które miał im załatwić Trener Washijo.
- Ona też z nami jedzie? - Spytał Satori, wskazując ruchem głowy na brązowowłosą otoczoną przez resztę drużyny - Chyba nie chcesz jej zostawiać tutaj.
- O ile trener się zgodzi, to ją weźmiemy.
- Mogę zagadać do niego. - Wzruszył ramionami Satori - Albo Ushijima zagada. Trener najprędzej się zgodzi.
- Ooo...To dobry pomysł.
***
Eri weszła z resztą chłopców do dużego budynku. Od razu podszedł do nich wysoki chłopak z delikatnym uśmiechem. Przedstawił się i po krótce omówił im, co będą musieli zrobić.
Podzielił ich na dwie grupy, jedna została na kanapach, a druga poszła się przebrać. Chłopak spojrzał na Eri, która podeszła do siedzących chłopców.
- Oi, ty w kurtce, ty też! - Zawołał do niej, na co się spięła.
Odwróciła się przez ramię i spojrzała na faceta z krzywą miną.
- Proszę wybaczyć. Nie jestem chłopakiem. - Uśmiechnęła się sztucznie, przymykając powieki ze zirytowania.
- Nie dyskutuj, tylko idź się przebierać. - Mężczyzna złapał ją delikatnie za ramiona i wprowadził do pokoju, gdzie resztą licealistów zajmowały się już stylistki.
Chłopcy spojrzeli na nią.
- Eri-Chan, ty też z nami robisz zdjęcia?! - Spytał zadowolony Semi, siedzący i czekający, aż jedna z dziewczyn ułoży mu włosy.
- Heh...Nie dał sobie przetłumaczyć, że jestem dziewczyną. - Mruknęła, pocierając kark niezręcznie.
Usiadła na moment na fotelu i obserwowała, jak kobiety i mężczyźni zajmują się połową drużyny, dobierając do nich ciuchy i fryzury.
Washijo podszedł do siedzących na kanapach siatkarzy.
- A gdzie wasza koleżanka? - Spytał, rozglądając się.
Leon uśmiechnął się i wytłumaczył wszystko trenerowi. Staruszek pokręcił głową na głupotę organizatora sesji, ale nie skomentował tego. Po prostu usiadł razem z nimi i czekał, aż pozostała część drużyny wyjdzie z pomieszczenia.
Na kanapach znajdowało się pięciu chłopaków. Taichi, Hayato, Goshiki, Leon i Shirabu. Satori, Semi, Ushijima i Eri byli właśnie w pomieszczeniu, gdzie mieli się przygotować do zdjęć.
Jedna z dziewczyn podeszła i zaprosiła Eri na fotel. Ona niepewnie usiadła, ale Semi dodawał jej otuchy, rozmawiać z nią żywo.
- Zobaczysz, będziemy najlepiej wyglądać. - Puścił jej żartobliwie oczko, gdy schodził z fotela.
Wszedł za parawan i po chwili wyszedł, ubrany w czarny garnitur, pod którym była tego samego koszula i kamizelka. Po prawej stronie, na piersi miał fioletową róże oraz tego samego koloru krawat.
- I jak wyglądam? - Spytał z uśmiechem, patrząc na Eri.
Kiedy spojrzał na nią, rozdziawił usta. Miała już ułożone włosy, delikatnie zaczesane do tyłu i poprawiała sobie krawat.
Podniosła wzrok na Semiego, który był ubrany identycznie jak ona. Ushijima i Satori za to założyli białe garnitury z fioletowymi różami i krawatami.
- Chyba dzisiaj będę musiała udawać chłopaka. - Uśmiechnęła się delikatnie zrozpaczona, po czym podeszła i spojrzała na siebie w lustrze - Uh...Nie dziwię się, że mnie pomylił. Serio wyglądam jak facet. - Skrzywiła się, gdy Semi do niej podszedł - Może powinnam zapuścić włosy?
- Coś ty. - Eita machnął dłonią - Jest świetnie, jak jest teraz. - Zapewnił ją z uśmiechem - A teraz chodź. My musimy już wyjść, a oni jeszcze będą się poprawiać.
Siedzący na fotelach chłopcy powoli zaczynali już się nudzić. Drzwi się otworzyły, więc wszyscy spojrzeli w tamtą stronę.
Z pomieszczenia wyszli Semi i Eri, rozmawiając spokojnie. Zatrzymali się i spojrzeli na nich, a brązowowłosa włożyła dłonie do kieszeni spodni.
- Co? - Spytała, gdy widziała ich zdziwione spojrzenia - Wiem, że nie wyglądam najlepiej, ale nic nie poradzę. - Mruknęła, wywracając oczami.
Nikt się nie odezwał. Hayato zakrył czerwoną twarz i oparł się na kanapie, patrząc w sufit, Taichi jej nie poznał, a Shirabu próbował zatamować krwotok z nosa.
Leon skomentował jej wygląd uśmiechem, a Washijo rozmawiał w tym czasie z inicjatorem sesji, tłumacząc mu, że jest debilem, gdy nie rozpoznał, że Eri to dziewczyna.
Cholera jasna. Jest zbyt pociągająca.
Wziął głęboki wdech i zerknął na nią jeszcze raz. Stała do niego bokiem i rozmawiała z Semim na temat garniturów, które mieli na sobie. Oblizała spierzchnięte wargi, a Yamagata nie wytrzymał.
Ona robi to specjalnie! Na bank! Chcę, żebym przedwcześnie zmarł na zawał serca!
****************
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro