Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 7

Eri przekręciła się na bok, leżąc twarzą do Hayato. Spała spokojnie, zawinięta w kokon z koca, którym przykryła się w środku nocy przez sen.Ziewnęła cicho i pokręciła głową, znów wtulając się w puszyste posłanie.

Hayato leżał rozwalony na większość ich fortu, odkryty i z otwartymi ustami. Jedną nogę zarzucił na swoją przyjaciółkę i przytulił ją do siebie, mamrocząc coś pod nosem.

Wtedy do pokoju weszła mama Hayato. Widząc fort z kocy, pokręciła z rozbawianiem głową. Zajrzała do niego, chcąc zawołać dwójkę nastolatków na śniadanie, gdyż niedługo miała wyjść do pracy.

Uśmiechnęła się ciepło, widząc jak jej syn tuli do siebie mały kokon, w postaci zawiniętej w kocyk Eri.

- Dzieciaki, wstajemy.

Sięgnęła dłonią i szturchnęła łopatkę Hayato. Ten mruknął coś pod nosem, ale koniec końców przekręcił się na plecy i spojrzał zaspany na mamę.

- Hm? - Mruknął, ledwo widząc jeszcze na oczy.

- Na dole macie śniadanie, idźcie jeść, póki ciepłe. Ja już jadę do pracy, wrócę wieczorem. - Uśmiechnęła się - Zadbaj o Eri. - Pogroziła mu palcem i śmiejąc się, wstała i wyszła z pokoju.

Libero wypuścił powietrze przez nos i jeszcze na moment zamknął oczy, zaspany. Pierwszy raz od długiego czasu naprawdę dobrze się wyspał.

- Eri...Musimy wstać... - Mruknął delikatnie ochrypnięty.

Dziewczyna mruknęła coś pod nosem, powoli się rozbudzając. Dalej będąc zawinięta w koc, usiadła i spojrzała nieprzytomnie na Hayato. Kocyk zsunął jej się z głowy, a Yamagata mało co nie oszalał.

Miała tak uroczo roztrzepane włosy i nienaturalnie duże źrenice, gdy na niego spojrzała.

- Mówiłeś coś? - Spytała zaspana i przetarła piąstkami oczy.

- Um... - Wreszcie się opamiętał i przestał jej przyglądać - Chodźmy na śniadanie.

Wstał i wyszedł z fortu, czekając na brązowowłosą. Gdy wyszła, podniosła dłonie do góry i przeciągnęła się.

Przestań się na nią gapić! Zaraz pójdziesz na odwyk, ty debilu!

Odwrócił od niej wzrok i wyszedł z pokoju, a ona podążyła za nim. Niedługo potem usiedli przy stole i zjedli spokojnie śniadanie.

***

- To co dzisiaj robimy? Mam po południu trening, więc mogłabyś ze mną tam iść. - Spytał Hayato, wrzucając naczynia do zmywarki - Chyba nie chcesz jeszcze wracać do domu? - Eri mu nie odpowiedziała.

Spojrzał przez ramię i westchnął, delikatnie się uśmiechając. Eri siedziała na kanapie, otulając się swoimi ramionami i zamknęła oczy, cicho ziewając.

Kiedy Yamagata zamknął zmywarkę, podszedł do niej i usiadł obok. Puknął ją palcem w policzek.

- Ej, nie śpij. No co ty? - Zaśmiał się, kiedy na oślep starała się walnąć jego rękę - Eri...Wstawaj. - Wciąż nie reagowała - Wstawaj bo cię połaskocze. Wiem, gdzie masz łaskotki. - Solidarnie ostrzegł.

W odpowiedzi nastolatka tylko się skuliła i z małym usmieszkiem zasłoniła miejsca swoich łaskotek.

- No dobra, skoro tak stawiasz sprawę... - Mruknął do siebie i potarł dłonie z zapałem, wystawiając język w kąciku ust.

Eri uchyliła powieki, chcąc zobaczyć, co Hayato chce zrobić, ale wtedy poczuła jak spada na ziemię.

Zaczęła się szarpać, gdy licealista usiadł jej na biodrach i rozpoczął łaskotki. Niestety, ale nie dała sobie z nim rady, więc zrobiła się czerwona i wybuchła głośnym śmiechem, po chwili również ze śmiechu się popłakała.

- P-Przestań! - Krzyknęła, starając się złapać go za dłonie.

Hayato unikał jej rąk, dalej ją łaskocząc z piekielnym uśmiechem.

- Kara! - Zawołał i złapał jedną dłonią za jej nadgarstki, przytwierdzając je ponad jej głową.

Drugą dłonią muskał skórę na jej talii, pod bluzą i obserwował, jak głośno się śmieje.

- Błagam, już! Hayato! - Pisnęła, kiedy ją uszczypnął w bok i się zaśmiał.

Potem puścił ją i patrzył, jak ze zmęczenia zaczęła dyszeć. Zamknęła oczy, odchylając głowę i podniosła dłonie, przecierając twarz.

- Nigdy więcej, Hayato. - Powiedziała z rozbawieniem i po chwili zdjęła dłonie z twarzy.

Zobaczyła przed sobą tęczówki Hayato. Jego twarz była centralnie naprzeciwko niej, w odstępie kilku centymetrów.

- Wracając do naszej wczorajszej rozmowy... - Zaczął, opierając dłonie po bokach jej głowy - Zdecydowałem się.

- Odnośnie czego? - Spytała zaciekawiona, łapiąc palcami jego nadgarstki.

- Chce, żebyśmy dali sobie czas, żeby się w sobie zakochać. Nieważne, ile...Zaczekajmy do momentu, aż każde z nas będzie pewne, że kocha. - Uśmiechnął się delikatnie.

Kąciku ust Eri drgnęły. Wtedy, wykorzystując jego nieuwagę, zamieniła ich miejscami i tym razem to ona zaczęła go łaskotać.

***

- Jestem! - Zawołał Hayato, wchodząc na halę z szerokim uśmiechem.

- I jak?! Przyprowadziłeś ją?! - Spytał Semi, podchodząc do Libero.

Yamagata wskazał kciukiem za siebie. Chłopcy spojrzeli w tamtą stronę, a Eri dosyć nieśmiało weszła na halę.

Stanęła przed nimi z dłońmi w kieszeniach. Była ubrana w czarne dopasowane spodnie z dziurami na kolanach i udach, białe trampki, luźną, szarą bluzę z kapturem, a na to kurtkę jeansową. Do tego miała swoje urocze okulary i nie ułożoną fryzurę.

Semiemu opadła szczęka. Dosłownie. Tak samo kilku innym chłopakom. Eri spojrzała wymownie na swojego przyjaciela, który zdzielił resztę po głowach.

- No już! Ogarnijcie się!

Semi doskoczył do nastolatki.

- Jak ty się zajebiście ubierasz! - Zawołał Eita, oglądając jej strój z każdej strony - Musimy kiedyś iść razem na zakupy! Koniecznie!

-  N-Normalnie się ubrałam. - Mruknęła, nieco przytłoczona przyjacielskim nastawieniem rozgrywającego względem niej.

- Gdzie kupiłaś kurtkę? - Spytał, dotykając rękawa jej ubrania.

Satori poszedł do Hayato.

- Według mnie dalej przypomina faceta. - Parsknął śmiechem czerwonowłosy.

Hayato od razu włączył się instynkt nadopiekuńczego przyjaciela.

- Dotknij ją jeszcze raz... - Zaczął, ale nie zdążył skończyć.

- Spokojnie. - Satori wywrócił oczami - Nie odbije ci jej. Gustuje w innych dziewczynach. Tylko ty wolisz te, które wyglądają jak słodcy chłopcy.

Do Eri podszedł też Shirabu i Taichi, potem całą trójką zaczęli zadawać jej pytania.

- Mogę przymierzyć? - Spytał Shirabu, wskazując na jej okulary.

Pokiwała powoli głową i zdjęła je, podając chłopakowi. Shirabu przymierzył je i spojrzał na Semiego, który się zaśmiał.

- Wyglądasz jak debil. - Parsknął śmiechem platynowłosy - Widocznie małej ilości osób pasują okulary.

- Może i wyglądam jak debil w okularach... - Mruknął Shirabu, oddając je Eri - Ale ty wyglądasz tak nawet bez nich. - Uśmiechnął się, patrząc wrednie na Eite.

Eri parsknęła śmiechem, zakrywając usta dłonią. Cała trójka spojrzała na nią, a Shirabu się zarumienił.

Eri spojrzała teraz na nich pod zupełnie innym kątem. Kiedyś, mijając ich na korytarzu wydawali jej się typowymi, chamskimi chłopakami, którzy w priorytetach mieli poniżanie innych. Teraz dostrzegła w nich coś innego.

Shirabu spojrzał gdzieś w bok i potarł kark dłonią, a Semi zaczął rozpaczać, że młodszy kolega po nim pojechał słownie.

Taichi za to starał się ich wszystkich uspokoić, żeby jej nie przestraszyli. A Hayato i Satori rozmawiali o wyjściu, które miał im załatwić Trener Washijo.

- Ona też z nami jedzie? - Spytał Satori, wskazując ruchem głowy na brązowowłosą otoczoną przez resztę drużyny - Chyba nie chcesz jej zostawiać tutaj.

- O ile trener się zgodzi, to ją weźmiemy.

- Mogę zagadać do niego. - Wzruszył ramionami Satori - Albo Ushijima zagada. Trener najprędzej się zgodzi.

- Ooo...To dobry pomysł.

***

Eri weszła z resztą chłopców do dużego budynku. Od razu podszedł do nich wysoki chłopak z delikatnym uśmiechem. Przedstawił się i po krótce omówił im, co będą musieli zrobić.

Podzielił ich na dwie grupy, jedna została na kanapach, a druga poszła się przebrać. Chłopak spojrzał na Eri, która podeszła do siedzących chłopców.

- Oi, ty w kurtce, ty też! - Zawołał do niej, na co się spięła.

Odwróciła się przez ramię i spojrzała na faceta z krzywą miną.

- Proszę wybaczyć. Nie jestem chłopakiem. - Uśmiechnęła się sztucznie, przymykając powieki ze zirytowania.

- Nie dyskutuj, tylko idź się przebierać. - Mężczyzna złapał ją delikatnie za ramiona i wprowadził do pokoju, gdzie resztą licealistów zajmowały się już stylistki.

Chłopcy spojrzeli na nią.

- Eri-Chan, ty też z nami robisz zdjęcia?! - Spytał zadowolony Semi, siedzący i czekający, aż jedna z dziewczyn ułoży mu włosy.

- Heh...Nie dał sobie przetłumaczyć, że jestem dziewczyną. - Mruknęła, pocierając kark niezręcznie.

Usiadła na moment na fotelu i obserwowała, jak kobiety i mężczyźni zajmują się połową drużyny, dobierając do nich ciuchy i fryzury.

Washijo podszedł do siedzących na kanapach siatkarzy.

- A gdzie wasza koleżanka? - Spytał, rozglądając się.

Leon uśmiechnął się i wytłumaczył wszystko trenerowi. Staruszek pokręcił głową na głupotę organizatora sesji, ale nie skomentował tego. Po prostu usiadł razem z nimi i czekał, aż pozostała część drużyny wyjdzie z pomieszczenia.

Na kanapach znajdowało się pięciu chłopaków. Taichi, Hayato, Goshiki, Leon i Shirabu. Satori, Semi, Ushijima i Eri byli właśnie w pomieszczeniu, gdzie mieli się przygotować do zdjęć.

Jedna z dziewczyn podeszła i zaprosiła Eri na fotel. Ona niepewnie usiadła, ale Semi dodawał jej otuchy, rozmawiać z nią żywo.

- Zobaczysz, będziemy najlepiej wyglądać. - Puścił jej żartobliwie oczko, gdy schodził z fotela.

Wszedł za parawan i po chwili wyszedł, ubrany w czarny garnitur, pod którym była tego samego koszula i kamizelka. Po prawej stronie, na piersi miał fioletową róże oraz tego samego koloru krawat.

- I jak wyglądam? - Spytał z uśmiechem, patrząc na Eri.

Kiedy spojrzał na nią, rozdziawił usta. Miała już ułożone włosy, delikatnie zaczesane do tyłu i poprawiała sobie krawat.

Podniosła wzrok na Semiego, który był ubrany identycznie jak ona. Ushijima i Satori za to założyli białe garnitury z fioletowymi różami i krawatami.

- Chyba dzisiaj będę musiała udawać chłopaka. - Uśmiechnęła się delikatnie zrozpaczona, po czym podeszła i spojrzała na siebie w lustrze - Uh...Nie dziwię się, że mnie pomylił. Serio wyglądam jak facet. - Skrzywiła się, gdy Semi do niej podszedł - Może powinnam zapuścić włosy?

- Coś ty. - Eita machnął dłonią - Jest świetnie, jak jest teraz. - Zapewnił ją z uśmiechem - A teraz chodź. My musimy już wyjść, a oni jeszcze będą się poprawiać.

Siedzący na fotelach chłopcy powoli zaczynali już się nudzić. Drzwi się otworzyły, więc wszyscy spojrzeli w tamtą stronę.

Z pomieszczenia wyszli Semi i Eri, rozmawiając spokojnie. Zatrzymali się i spojrzeli na nich, a brązowowłosa włożyła dłonie do kieszeni spodni.

- Co? - Spytała, gdy widziała ich zdziwione spojrzenia - Wiem, że nie wyglądam najlepiej, ale nic nie poradzę. - Mruknęła, wywracając oczami.

Nikt się nie odezwał. Hayato zakrył czerwoną twarz i oparł się na kanapie, patrząc w sufit, Taichi jej nie poznał, a Shirabu próbował zatamować krwotok z nosa.

Leon skomentował jej wygląd uśmiechem, a Washijo rozmawiał w tym czasie z inicjatorem sesji, tłumacząc mu, że jest debilem, gdy nie rozpoznał, że Eri to dziewczyna.

Cholera jasna. Jest zbyt pociągająca.

Wziął głęboki wdech i zerknął na nią jeszcze raz. Stała do niego bokiem i rozmawiała z Semim na temat garniturów, które mieli na sobie. Oblizała spierzchnięte wargi, a Yamagata nie wytrzymał.

Ona robi to specjalnie! Na bank! Chcę, żebym przedwcześnie zmarł na zawał serca!

****************

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro