Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 14

Leżę w łóżku już od godziny. Próbuję zasnąć jednak z marnym skutkiem. Wpatruję się nieprzytomnie w sufit, wciąż rozmyślając o tym, co się stało... Pocałowałam Simóna. Simón i ja się całowaliśmy. On pocałował mnie. Kiedy tylko nasze usta się od siebie oderwały, chciałam uciec. Wiedziałam, że gdybym pobiegła, nie zdołałby mnie dogonić, ale... pragnienie przejrzenia się jeszcze raz w jego oczach było silniejsze. Poza tym nie chciałam go tam zostawiać... nie po tym, jak się przede mną otworzył.

 Lepiej już zacznijmy – powiedział z uśmiechem na twarzy, kiedy się od siebie odsunęliśmy.

 Co?  zapytałam, nie rozumiejąc, co ma na myśli.

 Zacznijmy szukać twoich marzeń.

 Tak... Lepiej już zacznijmy  powiedziałam z równie głupim uśmieszkiem. Po chwili złapał mnie za rękę i splótł nasze palce.

 Miejsce na ziemi, które chciałabyś odwiedzić?  zapytał nagle. Zastanowiłam się ciężko...

– Nie wiem, nic konkretnego nie przychodzi mi do głowy...

– Zespół, na którego koncert chciałabyś iść?  Właściwie to... jedyny zespół, jakim żyłam przez ostatnie miesiące to Foster Brothers... Ani mi się śni iść na ich koncert!

– Simón, to bez sensu...  Westchnęłam ciężko zrezygnowana. Ścisnął mocnej moją rękę.

 Chodź, pokażę Ci coś  powiedział, wstając z ławki. Podążyłam za nim. Podszedł do oczka wodnego. – Spójrz w wodę. Widzisz je?  Wykonałam polecenie. Było ciemno. Jedyne, co widziałam wyraźnie to odbijające się w wodzie lampy i siebie.

 Widzę swoje odbicie  powiedziałam wreszcie, spoglądając na niego.

 Nie skarbie, spójrz głębiej. Co pływa w wodzie?  Znów popatrzyłam w wodę, tym razem bardziej wytężając wzrok. Miał racje, coś w niej pływało. Czy to... Tak, to ryby!

 Ryby. Widzę ryby.

 To nie są zwykłe ryby. To karpie koi. Chyba wiesz, co to oznacza.  Uśmiechnęłam się do siebie. Wiem, do czego zmierzasz, Simón.

 Spełniają życzenia...  powiedziałam.

 Dokładnie. Wymyśl, co zechcesz, marzenie z dzieciństwa o zostaniu zawodową wrotkarką się nada.  Odwróciłam się z powrotem w stronę jeziorka.

 Czekaj...  powiedział nagle. Puścił moją dłoń i zaczął przeszukiwać kieszenie swoich spodni.  Weź to  dodał, podając mi monetę.  W życiu nie ma nic za darmo...

Popatrzyłam w wodę. Wytężałam wzrok, by zobaczyć pływające w niej karpie. Przeniosłam spojrzenie z powrotem na Simóna. Uśmiechał się do mnie ciepło. W tamtej chwili odnalazłam swoje nowe marzenie. Zamknęłam oczy.

Chciałabym, żeby Simón okazał się wart moich uczuć  pomyślałam.

Naprawdę tego chcę. Nie zniosę kolejnej zdrady... Daję tę ostatnią szansę mężczyznom. Simón wydaje się... dobry. Tak, ma dobre serce. Sam wie, jak to jest, gdy ktoś je złamie. Nie zrobi mi tego. Jeśli nam nie wyjdzie, rozstaniemy się jak normalni ludzie.

Wrzuciłam monetę do oczka, pełna nadziei, że moja prośba zostanie wysłuchana. Spojrzałam na Simóna. Uśmiechał się szeroko. Znów chwycił mnie za rękę i powiedział:

 Teraz wystarczy poczekać... i wierzyć, że się spełni.

*

Odprowadził mnie do domu. Stanęliśmy przed drzwiami od klatki schodowej, by się pożegnać.

 Może chcesz wejść?  zaproponowałam niepewnie. Nie chciałam się jeszcze żegnać.

 Dziękuję za zaproszenie, ale niestety muszę odmówić. Zrobiło się już późno. Będę leciał.

 To... do zobaczenia w poniedziałek...  powiedziałam. Nie wiedziałam co zrobić. Przytulić go, pocałować w policzek?

 Tak, do poniedziałku.  Przeczesał dłonią włosy. Odwróciłam się i zaczęłam iść w stronę domofonu. Już wpisywałam kod, kiedy nagle usłyszałam:

 Zaczekaj!  Odwróciłam się w jego stronę. Kuśtykał szybko w moim kierunku. Coś się stało? Nie zdążyłam zwerbalizować swoich myśli, bo złączył nasze usta w kolejnym pocałunku, pozbawiając mnie tchu. Natarł na mnie z taką siłą, że wpadłam na drzwi. Położył dłoń na moim policzku i delikatnie gładził go kciukiem, co było kontrastem do siły, z jaką mnie całował. Nikt mnie tak jeszcze nie dotykał, jakbym była najcenniejszą rzeczą na świecie...

Oderwaliśmy się od siebie, ciężko dysząc.

 Do zobaczenia  powiedział tuż przy moich ustach, po czym zabrał dłoń z mojego policzka i odszedł równie szybko, jak się przy mnie znalazł, zostawiając mnie z dziwnym uczuciem pustki.

Odtworzyłam nasz "spacer" po raz setny w myślach. Wstałam z łóżka i otworzyłam okno, nie mając pojęcia, jak zmusić się do snu. Jak się uspokoić i jak ogarnąć zdarzenia z dzisiejszego dnia... Co będzie ze mną i Simónem w poniedziałek? Czy coś się zmieni?  Z tymi pytaniami w głowie, wróciłam do łóżka.

***

W niedziele wstałam koło południa. Nie pamiętam, o której udało mi się usnąć...

Zwlokłam się z łóżka, wzięłam ze sobą ubrania na dzisiaj i pognałam do łazienki, żeby wziąć prysznic, kiedy nagle usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Zdziwiona wróciłam do pokoju, wyjęłam komórkę spod poduszki i z uśmiechem na twarzy odebrałam. To Nina.

 Halo?

 Cześć, Luna. Możesz rozmawiać?

– Tak, pewnie. Co tam?

 Dzwonię, żeby zapytać, czy nie chciałabyś zjeść z nami dzisiaj obiadu?  zaproponowała.  W tym tygodniu jesteśmy sami.

 Właściwie to...

 Chyba że masz jakieś plany z Simónem i jego rodziną  przerwała mi.

 Nie, nie. Chciałam powiedzieć, że właściwie to, bardzo chętnie się do was przyłączę. Musimy porozmawiać.

 Znowu coś się stało? Chodzi o Matteo?

 Nie!  zaprzeczyłam szybko  To będą dobre wiadomości... Przynajmniej tak mi się wydaje...

 W takim razie przychodź najszybciej jak się da.

 Dopiero co wstałam z łóżka, musisz dać mi chwilę, żebym się ogarnęła.

 Rusz się! Czekamy  krzyknęła do telefonu i rozłączyła się.

***

 Nina opowiadała mi o twoim niefortunnym wypadku. Jak ty to zrobiłaś? – zapytał Gastón, kiedy siedzieliśmy przy stole, jedząc obiad. Nina przygotowała milanesa de pollo z frytkami.

 Sama się zastanawiam  powiedziałam ze śmiechem.  Po prostu jechałam z zamkniętymi oczami. Widziałam, że chodnik był pusty, dlatego sobie na to pozwoliłam. Simón pojawił się tam... znikąd. Naprawdę nie wiem, jak to się mogło stać.

 Dobrze, że nic takiego się biedakowi nie stało.

 Nic takiego? Połamałam mu obojczyk i nogę! Ale masz rację. Lekarz powiedział mu, że mogło być gorzej, podobno to cud, że nie doznał obrażeń głowy.

 Ciesz się, że nie zażyczył sobie odszkodowania. Mógłby ci wyjechać z niezłą sumką.

 Wiem... Dogadaliśmy się w tej kwestii. Pomagam mu z młodszą siostrą.

 Tak, słyszałem. Nina wspominała, że odbierasz i zawozisz dziecko do przedszkola.

 Zaprzyjaźniłam się z tą rodziną. To naprawdę mili ludzie. Simón i Mar stracili rodziców w wypadku lotniczym kilka lat temu, opiekuje się nimi babcia... albo raczej oni opiekują się nią.

 A co jest z ich babcią?  zapytał.

 Nie wiem dokładnie, nie pytałam... Porusza się tylko na wózku, ale i tak rzadko. Większość czasu leży w łóżku  zakończyłam smutno.

 Przykra sprawa... To miło z twojej strony, że im pomagasz. Bez ciebie chyba byłoby im ciężko.

 Na początku też tak myślałam, ale panią Lucilą opiekuje się pielęgniarka z hospicjum. Jedyne co byłoby problematyczne to przedszkole Mar. Chociaż wczoraj Simón przeszedł niezły kawał drogi i chyba miał się nieźle...

 Jak to, a gdzie byliście?  Nina włączyła się do rozmowy. Spojrzałam na Gastóna. Ten zrozumiał przekaz, bo po chwili wstając od stołu powiedział:

 O, babskie sprawy. Już mnie nie ma.  Pozbierał puste talerze i dodał:

 Ja pozmywam, a wy sobie pogadajcie.  Pocałował Ninę w czubek głowy. Ta uśmiechnęła się tylko do niego. Już po chwili zostałyśmy w pokoju same.

 No już, opowiadaj  powiedziała Nina, przysuwając się do mnie.

 Wczoraj były urodziny Mar...  opowiedziałam jej całą historię.


 Całowałaś się z Si...  W tym momencie zatkałam jej buzie.

 Cicho!  szepnęłam.

 I co teraz będzie?  zapytała już ciszej, kiedy zdjęłam rękę z jej twarzy.

 No właśnie nie wiem... Liczyłam na to, że ty mi powiesz. Jak się powinnam zachować? Udawać, że nic się nie stało czy uznać, że jesteśmy już parą?

 Moim zdaniem powinnaś wybadać jaki on ma do tego stosunek. Jeżeli zacznie udawać, że nic takiego nie miło miejsca to z przykrością uznam, że to palant, a jeśli zacznie rościć sobie do ciebie prawa, to odwiedzę go, uścisnę mu dłoń i pogratuluję.  Roześmiałyśmy się obie.  Wiesz, pocałunek to jeszcze żadna deklaracja, ale ja jestem dobrej myśli.  Puściła mi oczko z uśmiechem.

 Serio, Nina. Tak się boję tam jutro jechać. Martwię się, że będzie uciekał ode mnie wzrokiem...

 Oj przestań! Jestem prawie pewna, że skoro pocałował cię drugi raz tego samego wieczoru, to oznacza, że chce czegoś więcej.

 Dobra, dziewczyny. Wkraczam, bo nie mogę już tego przesłuchać.  W pokoju zjawił się Gastón wycierając dłonie w ściereczkę.  Kto zainicjował pocałunek?  zdziwione spojrzałyśmy z Niną po sobie.

 Trudno stwierdzić... Ja powiedziałam mu, żeby mnie pocałował, a on po prostu to zrobił.

 A ten drugi?  dopytał.

 Ten drugi należał w pełni do niego.

 Spodobałaś mu się  wydał werdykt.  Po pierwszym pocałunku było mu mało, więc to powtórzył.

 O dziwo zgadzam się z Gastónem, na pewno mu się spodobałaś. Nie masz się czym martwić  powiedziała Nina, łapiąc mnie przyjacielsko za ramię.

 Dobrze, zmieńmy temat. powiedziałam, potrząsając głową w celu wyrzucenia z niej myśli o Simónie.  Dosyć o mnie, mówcie, co tam u was?

***

Zostałam u Niny i Gastóna całe popołudnie. Wróciłam do domu po godzinie siedemnastej. Postanowiłam obejrzeć coś w telewizji. Po kilku minutach przełączania kanałów znalazłam wreszcie "Odlot", co prawda była to animacja kierowana raczej do dzieci i... widziałam ten film już kilka razy, ale nie mogłam sobie odmówić tej przyjemności.

Film skończył się koło godziny dziewiętnastej. Z racji tego, że nie miałam nic do roboty, postanowiłam iść pod prysznic. Rozścieliłam łóżko, zabrałam piżamę wraz z czystą bielizną i zniknęłam w łazience. 

Po wieczornej toalecie wskoczyłam do łóżka, przejrzałam portale społecznościowe i postanowiłam przeczytać kilka rozdziałów książki. Kiedy skończyłam było naprawdę późno. Stwierdziłam, że najwyższy czas iść spać. Chciałam wyglądać jutro dobrze. Przyłożyłam głowę do poduszki i pełna obaw starałam się zasnąć.


♦•♦•♦•♦•♦•♦•♦•♦

Dzień dobry☺

Piszę, żeby przeprosić za pewne niedociągnięcia. Dzięki @CathRonda_ zaczęłam pisać wypowiedzi bohaterów od pauz dialogowych, co wyglądało faktycznie o wiele lepiej, ale jak to w życiu bywa, coś poszło nie tak, a mianowicie: 

Wszystko wygląda ok w podglądzie tak w komputerze, jak i w telefonie, jednak kiedy opublikuję rozdział,  pauzy zamieniają się znów w te malutkie minusiki. Nie wiem, czy tylko u mnie tak to wygląda... Dajcie znać. Jeżeli któraś z Was wie, co może być tego przyczyną, to chętnie przyjmę pomoc☺ 

Ponadto musicie mi wybaczyć to, że niektóre gwiazdki w poprzednim rozdziale nie są wyśrodkowane, ale kiedy tylko próbowałam to zrobić, od razu środkował mi się cały tekst i nie potrafiłam tego okiełznać xD

PS. Prawdopodobnie Twój nick Canika też nie jest "podświetlony" tak jak powinien. (Chodzi mi o to, że pewnie nie wyświetliło Ci się, że wspomniałam o Tobie w rozdziale...) Także nie wiem dlaczego... Wydaje mi się, że zrobiłam wszystko dobrze, ale może tylko mi się wydaje... 

PS.2. Życzę Wam, by ten okropny początek tygodnia szybko minął, byle do weekendu☺

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro