Rozdział II
Zadzwonił dzwonek. Właśnie zaczęła się pierwsza wolna lekcja. Wzięłam swoją ulubioną książkę i wyszłam z sali.
- Chłopaki powinni być na treningu, natomiast Asia skoczyła do biblioteki. Jak dla mnie jest tam za głośno. - szeptałam sama do siebie idąc po pustych korytarzach. Szłam tak patrząc na sale: sala plastyczna, techniczna i ... muzyczna?
Weszłam ostrożnie do środka sprawdzić co się w niej znajduje. Nikogo w niej nie było. Po całej sali były porozmieszczane stoliki. - Stoliki w sali od muzyki? - myślałam. Nagle zauważyłam na samym końcu białe pianino. Niewiele myśląc podeszłam bliżej i otworzyłam klapkę. Usiadłam na pufie i zaczęłam wspominać jak ojciec uczył mnie gry. Po policzku popłynęła mi samotna łza. Postanowiłam coś zagrać. Rozejrzałam się jeszcze raz po sali i złapałam pierwszy akord. Zaczęłam grać jedną z najpiękniejszych melodii jaką znałam. Zdziwiłam się jak dobrze ją pamiętałam. Grałam tak zapominając o całym świecie. Wspominałam stare dobre czasy. Zamknęłam oczy nie przestając grać. Palce same się układały w akordy. Usłyszałam otwierające się drzwi, ale nie zainteresowałam się tym zbytnio.
- Ładny utwór - usłyszałam znajomy głos. Zaskoczona spadłam z pufy i otworzyłam oczy. Zobaczyłam tego samego chłopaka, który uratował mnie przed bliskim spotkaniem z podłogą. - Nic ci nie jest? - zapytał wyciągając do mnie rękę. Złapałam za nią, a on pociągnął mnie do góry.
- Dziękuje - powiedziałam lekko speszona sytuacją. Za nim stała piątka chłopaków.
- Kto to jest i co tu robi? - spytał sucho wysoki brunet w okularach. Widać było jego niezadowolenie z faktu, że tu jestem.
- Ja bardzo przepraszam. Nikogo nie było a drzwi były otwarte. Jeszcze raz przepraszam. - powiedziałam odważnie, podchodząc do niego. Był niższy niż myślałam, jednak i tak był ode mnie wyższy.
- Nie szkodzi. - powiedział uśmiechając się lekko. A myślałam że będzie na mnie zły. - Jesteś z pierwszej klasy prawda? - zapytał. A ja pokiwałam twierdząco głową.
- Jak ci na imię? - spytała jednocześnie dwójka chłopaków. Byli całkiem podobni ale różnili się kolorem włosów. Jeden z nich miał lekko jaśniejsze włosy od drugiego.
- Angela - powiedziałam lekko się uśmiechając, a oni odwzajemnili go jeszcze większym uśmiechem.
- Angela z I B? - zapytał brunet, z którym wcześniej rozmawiałam. Wyglądał na zdezorientowanego.
- Tak... - odpowiedziałam niepewnie. Byłam zdziwiona jego reakcją. Skąd wiedział do której klasy chodzę?
- A więc to ty jesteś tą uczennicą, która wygrała stypendium. - stwierdził. Znowu wszystko sprowadza się do tego tematu. Czy cała szkoła o tym wie?! - Nie sądziłem że będziesz taka... - lekko się zawahał.
- Jaka?! - spytałam widocznie niezadowolona.
- Nie sądziłem że będziesz umiała grać i że biedniejszych też stać na fortepian. - powiedział poprawiając okulary. Od kiedy tutaj jestem wiele osób mnie obgadywało i ignorowało, nawet ta głupia blondi księżniczka, wszyscy byli nieznośni, ale ich ignorowałam, ale nikt mnie tak nie wkurzył!
- Biedniejszych? - zapytałam zdenerwowana. - Rozumiem, w końcu jestem tylko biednym kujonem - powiedziałam sarkastycznie i skierowałam się w stronę wyjścia. Naglę ktoś mnie złapał za rękę
- Poczekaj nie o to mu chodziło. - powiedział Adam. A ja zaczęłam się szarpać.
- Zostaw! - krzyknęłam. - Nie ważne, muszę iść i tak za długo tu siedzę. - powiedziałam najspokojniejszym tonem jakim obecnie umiałam. Udało mi się wyrwać z uścisku. Poszłam szybkim krokiem w stronę drzwi.
- Kamil łap ją!- krzykną Adam. Odwróciłam się przerażona i zobaczyłam bardzo wysokiego chłopaka biegnącego w moją stronę.
Zaczęłam się cofać i niechcący wpadłam na jakiś kredens. Upadłam na podłogę a kredens przewalił się na mnie. Ledwo żyłam, najmocniej dostałam w nogę. Nie było by tak źle gdyby nie to, że w kredensie znajdowała się porcelana, która chwilowo była wbita w moją nogę. Chłopcy podnieśli kredens i popatrzyli na mnie zdziwieni, kiedy bez większego problemu zaczęłam wyjmować sobie porcelanę z nogi.
- Ała.. - jęknęłam wyjmując ostatni kawałek porcelany z nogi. - A wy co się tak gapicie? - spytałam wkurzona. Jeszcze nigdy nikt tak mnie nie zdenerwował. Pierwszy raz pokazałam się komuś od tej strony.
- Stłukłaś jedną z najdroższych porcelan na świecie. - powiedział gniewnie okularnik. - Będziesz musiała ją odkupić. - powiedział niewzruszony tym że teraz leżę z poranioną nogą. Po czym podał mi rachunek za porcelanę.
-Co? - spojrzałam z niedowierzaniem na rachunek. - Tyle zapłaciliście za nakrycie do stołu? Nie mam tyle. - powiedziałam załamana. Postanowiłam spróbować się podnieść. Udało się... ledwo.
- Powinnaś leżeć. - powiedział jeden z braci wskazując na fotel. Nie chciałam się sprzeciwiać. Podał mi rękę i pomógł usiąść na fotelu. - To co teraz? - zapytał.
- Może niech pracuje w tym klubie jako pianistka. - powiedział drugi z braci. Na co pierwszy popatrzył się na niego z wyrzutem.
- Chodziło mi o jej nogę! - krzykną na co tamten spuścił głowę.
To dobry pomysł. - powiedział okularnik. - Więc postanowione. - powiedział najwyraźniej zadowolony. Popatrzyłam się na niego jak na wariata. Naglę usłyszeliśmy mocny trzask drzwiami. Wszyscy jak jeden mąż obróciliśmy się w jego stronę. Zobaczyłam Adama trzymającego bandaż i wodę utlenioną. Szybko do mnie podbiegł do mnie.
- Wszystko gra? - zapytał zatroskany. Widać było jego smutek, ale i szczęście że nic poważniejszego się nie stało. - Przepraszam to moja wina - powiedział smutno. Zaczął opatrywać mi rany.
- Nic nie szkodzi, ale kiedy poszedłeś po to wszystko? Nawet nie zauważyłam. - zapytałam na co on tylko się uśmiechną. Odwzajemniłam uśmiech.
- Coś mnie ominęło? - zapytał nie odrywając wzroku od mojej nogi.
- Angela od jutra będzie chodzić do tego klubu jako pianistka. - powiedział jeden z braci.
- Naprawdę? - zapytał robiąc dziwną minę na co ja się tylko zaśmiałam. - W takim razie musisz nas poznać. - powiedział z uśmiechem. Odwzajemniłam go.
Adam szybko opatrzył mi rany. Zaraz potem wszyscy zaczęli mi się przedstawiać. Dowiedziałam się że okularnik to Tomek - jest mądrzejszym drugoklasistą, bracia to Oliwer i Olek. Oliwer jest trzecioklasistą, a Olek pierwszoklasistą. Chłopak który mnie gonił to trzecioklasista Kamil i że jest jeszcze jeden trzecioklasista Michałek. Ciekawe kto to? I dlaczego na trzecioklasistę mówią Michałek? Spędziłam z nimi całe dwie wolne lekcję. Opowiadali jak stworzyli ten klub i co mnie jutro czeka. Mówili że to mini kawiarenka głównie dla dziewczyn i że to Adam ją wymyślił w tamtym roku. Olek doszedł dopiero co tak jak ja.
Zaraz po wolnych lekcjach wróciłam do sali. Pożegnałam się z chłopakami wielkim przytulaskiem. Kiedy tylko otworzyłam drzwi podbiegli do mnie moi przyjaciele. Asia skoczyła mi na szyję, Łukasz próbował oderwać ją ode mnie. Jak tylko mu się udało przytulił się, a Krzysiek złapał mnie od tyłu i podniósł do góry, jednocześnie wyrywając mnie z rąk Łukasza. Jak tylko mnie puścił wszyscy zaczęli opowiadać mi co robili podczas tych dwóch lekcji.
- A ty co robiłaś? Ptaszki mi powiedziały, że nie zapisałaś się na zajęcia. - powiedziała ciekawska jak zwykle Asia. Właśnie chciałam jej wszystko opowiedzieć ale Krzysiek mnie uprzedził:
- Co ci się stało w nogę? - zobaczył bandaż na niej. Więc wzięłam głęboki oddech i zaczęłam opowiadać im co się stało, że mam nogę całą w bandażu, czemu nie było mnie na zajęciach i że od teraz będę chodzić na wolnych lekcjach do tamtego klubu i 'pracować' jako pianistka.
Ostatnia lekcja minęła szybko. Zdziwił mnie brak pracy domowej. Wracając do domu myślałam o dzisiejszym dniu. Był zabawny. Musze teraz bardziej skupić się na nauce. Jak nie będę mieć bardzo dobrych ocen to mogę się pożegnać z tym liceum jeszcze w tym roku. Nauka najważniejsza...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro