40.Złość
Ten rozdział dedykuję wszystkim Paniom, które czytają moje opowiadanie.
Wszystkiego najlepszego!
☆PH☆
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Poszłam sama po mojego kochanego braciszka ponieważ Hermiona musiała zająć się synkiem a Bleis został z Sussan. Weszłam przez główne drzwi i ujrzałam twarz mojego znajomego policjanta (mugol). Usmiechnelam się i podeszłam do nigo.
- Cześć Max!
- Hej młoda! Zgaduje że przyszłaś po swojego brata, nie?
- Tak. A co się stało?
- Był pijany i wdał się w bójkę z ochroniarzem klubu. Chodź zaprowadze Cie do niego. - to powiedziawszy, pociągnął mnie w strone drzwi. Zapewne prowadzące do celi. Gdy weszlam zobaczyłam Draco siedzącego na ziemi przy ścianie. Podeszłam i położyłam mu dłoń na ramieniu. Spojrzał na mnie i odtrącił moją rękę. Podnioslam się z podłogi z zamiarem wyjścia ale zobaczyłam że Draco pozostał w tym samym miejscu. Westchnelam głośno i powiedziałam :
- Ja wychodzę, nie wrócę po Ciebie więc proponuję Ci ruszyć swoje szanowne cztery litery do domu...
Jak na zawołanie Draco wstał i wyszedł mijajać mnie i nie zwracając na mnie uwagi. Ruszyłam za nim. A potem w kierunku recepcji.
- Chciałabym żeby mój brat wrócił ze mną do domu.
- Tak oczywiście. Proszę podać swoje imię i nazwisko - zwróciła się do niego.
- Draco Malfoy - powiedział a recepcjonistka zapisała to - Dowidzenia - pomachała nam na pożegnanie, rozbierając Draco wzrokiem. Przewrociłam oczami i wyszłam na zewnątrz. Złapałam go za reke i teleporotowałam sie do Malfoy Manor. Zdjęłam buty i kurtkę i udałam się prosto do mojej sypialni. Dosłownie padałam z nóg. Było grubo po 4 nad ranem. Poszłam wziąść szybki prysznic i położyłam się koło Diabełka, wtulajac się w jego tors.
Będę musiała porozmawiać dzisiaj z Draco i zapytać się o co mu chodzi...
Z tą myślą zasnełam.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro