Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

✗5

11.03.2016r.

Przez cały tydzień był szum o Billim z obciętą główką i Anthonym zmasakrowanym pod domem. Musiałam stać się ostrożniejsza, żeby nikt mnie nie wykrył. Lecz nie mogłam odpuścić sobie jeszcze jednej osoby. Mój plan jeszcze piękniejszy. Sarah była zawodową pływaczką. Medale i te sprawy. Zawsze zostawała późno po treningach, aby jeszcze co nieco potrenować. 

Tego pięknego wieczoru obserwowałam ją z góry. Stałam na balkonie, czekając, aż skończy pływać i pójdzie się przebrać. Zmęczona wyszła z basenu, ściągnęła czepek i jej rude włosy opadły na ramiona. Wzięłam duże pudełko. Ruszyłam w stronę schodów. Trzy dni wcześniej dwa pudła dodatkowo schowałam w schowku. Poszłam do basenu i zaczęłam wrzucać tam ryby.

W szatni zastałam Sarę suszącą włosy. Nie wiedziała, że to jej ostatnie wdechy i wydechy. Poszłam ostrożnie. Złapałam za włosy. Przy czym podczas szarpaniny parę boleśnie wyrwałam. Wyrywała się i krzyczała. Próbując nie dać się zaciągnąć, łapała za wszystko. Trochę jej się paznokcie oderwały, ale lepiej dla mnie. Rybcie szybciej poczują.

Rzuciłam ją przed basenem. Ta zaczęła mnie błagać. Chwyciłam ją za ramię i pociągnęłam ku górze. Zaczął powoli tworzyć się siny ślad. Delikatnie nacięłam przedramię. Była zdezorientowana.

Obcięty język upadł na kafelki. Kopnęłam z całej siły w klatkę piersiową. Wpadła z piskiem do wody. Po chwili było widać, jak ukazuje się plama krwi. Nagle dziewczyna wynurzyła się, zaczęła się szamotać. Gdzieniegdzie widziałam już kość albo tkanką. Próbowała wyjść z basenu, nie mogłam na to pozwolić, dlatego mój but wylądował na jej twarzy.

Nie chciało mi się już tam dłużej stać. Wiedziałam, że już nie wyjdzie. Odszedłam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro