✗4
4.03.2016r.
2 tygodnie minęło od tego wydarzenia. Przez ten czas mój słodki budynek był już ładnie przystrojony i zaopatrzony, tak jak trzeba. Kolejną moją ukochaną osóbką był chłopak, ale tym razem jeden z tych, który mi ubliżał. Anthony... Była dla idealnie dopasowana specjalna zagrywka. Na niego najbardziej trzeba było być cierpliwym. Musiałam wyczuć moment, kiedy będzie wracał sam do domu. Hihihihi, ale przekonał się, co niedługo miało nastać.
Nadarzyła się w sam raz okazja dla mnie. Nikt mi nie stał na drodze, aby tego dokonać, mój kochany kij bejsbolowy już tylko czekał.
Śledząc go, nie zauważył, kiedy już był przy bramie. Musiałam szybko zareagować. Kij uderzył z całej siły. Krew poleciała, miałam nadzieje, że już nie odpadł ze wstępnej gry. Zaciągnęłam go do mojej siedziby, tym razem miałam ochotę na stare łóżko ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Przy kłułam kajdankami. Powoli odzyskiwał świadomość, a ja siedziałam odwrócona od niego. Zrobiłam łyk kawy i czyściłam dalej sprzęt chirurgiczny. Nagle usłyszałam "Ej ty tam! Wypuść mnie!" Uśmiechnęłam się. To oznaczało, że całkowicie się ocucił. Wstałam. Ruszyłam w jego stronę i spojrzałam tym samym wzrokiem na niego, tym co za pierwszym razem podzieliłam się. Sukinkot pobladł. Zaczęłam się głośno śmiać. Ostatnie co usłyszał w swoim życiu to " Czas na zabawę ".
Wyżłobiłam najpierw na jego czole pentagram, taka moja mała zachciewajka na dzień dobry. Zamierzałam spełnić podobne rzeczy, co przyrzekłam mu na samym początku.
Obcięłam staranie obydwoje uszu, stracił też nos. Powoli i z miłością wydłubywałam oczy. Pocięłam twarz. Obcięłam genitalia i zaczęłam je rozdeptywać. Biedny mógł się wykrwawić, ale mnie to nie obchodziło. Na sam koniec rozcięłam gardło moim (tym razem) czarnym scyzorykiem. Obróciłam się do stołu, wzięłam brudną szmatę. Naplułam na nią i wcisnęłam w ją w rozcięte gardło.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro