~ 24 ~
Nadeszło lato, a romans Tatiany i Toma kwitł. Żyli pełnią życia, ciesząc się każdą spędzoną wspólnie chwilą.
Leżeli na wielkim, wygodnym łóżku w Pokoju Życzeń i dyskutowali na przeróżne tematy. Było już grubo po północy, toteż Tatiana niechętnie oznajmiła:
— Powinnam się zbierać. Jest już późno.
Tom westchnął leniwie, gładząc dziewczynę po jej długich, ciemnych włosach. Spoglądał na sufit, a jego myśli niechętnie powędrowały ku zbliżającym się wakacjom.
Nie chciał wracać do sierocińca, pragnął zostać w Hogwarcie, najlepiej w Pokoju Życzeń w towarzystwie Tatiany.
Ślizgonka przejechała dłonią po jego nagim torsie i niechętnie się podniosła. Chwyciła swoją różdżkę i celując nią w leżące na podłodze ubrania, rzekła:
— Accio.
Tom również wstał. Zbliżył się do jej nagich pleców, odgarnął ciemne włosy i pocałował jej szyję, co wywołało przyjemny dreszcz na ciele Tatiany.
— Ja pójdę jeszcze do biblioteki. Muszę znaleźć kilka potrzebnych ksiąg — Oznajmił chłopak.
Ślizgonka kiwnęła głową i zarzuciła na siebie czarną koszulkę. Wstała z łóżka, włożyła buty i uśmiechając się do Toma na pożegnanie, opuściła Pokój Życzeń.
Tatiana wślizgnęła się do dormitorium, gdzie zastała czekającą na nią Meghan.
— Gdzie byłaś?
Zaskoczona dziewczyna, rozejrzała się po pomieszczeniu i odparła:
— Z Callumem.
Meghan wyszczerzyła szeroko oczy i skrzyżowała ręce na piersi, mówiąc:
— Nie kłam. Callum już dawno udał się do swojej sypialni. Szukał Cię.
W tym momencie Tatiana była przeszczęśliwa, iż Tom postanowił udać się do biblioteki, ponieważ gdyby w tym momencie wrócił do dormitorium, byliby wkopani.
Dziewczyna przybrała obojętny wyraz twarzy, mlasnęła z poirytowania i oznajmiła:
— Po prostu byłam się przejść. Musiałam przemyśleć kilka spraw... — Tu ściszyła nieco głos i nachylając się ku Meghan, dodała — Dotyczących Calluma.
— Myślisz by się z nim rozstać? — Zapytała szczerze zaskoczona przyjaciółka — Czy on wie?
— Nie — Tatiana uśmiechnęła się delikatnie, widząc wyraz twarzy Meghan — I lepiej by się nie dowiedział. Jeszcze sama nie wiem co robić.
Meghan była tak przejęta ową informacją, iż nie wnikała już w wieczorne spacery Tatiany.
Dla rozrywki uczniów, dyrektor Hogwartu zezwolił na zorganizowanie małego klubu pojedynków, który cieszył się sporym zainteresowaniem.
Każdego wieczora w piątek, uczniowie zbierali się w Wielkiej Sali, która na ten czas zmieniała się nie do poznania.
Na pierwszym spotkaniu klubu, profesor Dumbledore i Glentoran zademonstrowali jak wygląda formalny pojedynek między czarodziejami. W tym celu obaj weszli na podium, aby cała zebrana młodzież widziała ich pojedynek. Przy każdym kolejnym spotkaniu towarzyszył uczniom jeden nauczyciel.
Tego dnia szóstoklasiści zebrali się w Wielkiej Sali, gotowi na pojedynki. Niektórzy brali czynni udział w owych pojedynkach, inni zaś jedynie je obserwowali. W tej drugiej grupie był Tom Riddle.
Profesor Glentoran bacznie obserwował swoich uczniów, którzy pojedynkowali się na podejście na środku pomieszczenia, kiedy do Wielkiej Sali wpadł woźny i szepnął mu coś na ucho.
— Moi drodzy! — Zawołał profesor — Mam pilne wezwanie do dyrektora. Jesteście dorośli, toteż ufam wam, że poradzicie sobie beze mnie przez kilka minut.
Glentoran rozejrzał się dookoła i dodał:
— Panie Riddle, proszę pilnować swoich kolegów pod moją nieobecność.
Po tych słowach nauczyciel opuścił pomieszczenie.
Na wielkim podeście pojedynkowało się właśnie dwóch Gryfonów, a następna w kolejce stała Tatiana, która z pewnym uśmieszkiem obserwowała swojego przeciwnika – Kyle'a Davisa, Krukona.
Tom stał pod ścianą i czujnie obserwował jak Tatiana wchodziła na podest, odprowadzona przez wiwaty i gwizdy Ślizgonów.
Callum i Meghan przepchali się do przodu by mieć lepszy widok na pojedynek.
Tatiana stanęła naprzeciwko wyższego od niej chłopaka i szepnęła:
— Trochę wstyd, że przegrasz z dziewczyną.
— Spokojnie, Dołohow — Odparł Krukon — Wy, Ślizgoni jesteście zbyt pewni siebie.
Ciemnowłosa uśmiechnęła się zawadiacko i odeszła kilka kroków w tył. Wycelowała różdżką w swojego przeciwnika i czekała na sygnał rozpoczęcia pojedynku:
— 3, 2, 1... — Odliczali uczniowie.
— Expelliarmus!
— Protego!
Tatiana w mgnieniu oka odbiła zaklęcie Krukona i nie dając mu czasu na wypowiedzenie kolejnego, krzyknęła:
— Expulso!
Zaklęcie odrzuciło Kyle'a Davisa do tyłu, na co Ślizgoni zawyli z uciechy.
Krukon podniósł się, rozmasował obolały łokieć i mocniej chwycił swoją różdżkę. Uniósł ją, kiedy nagle Tatiana użyła kolejnego zaklęcia:
— Fumos.
Wokół dziewczyny pojawiła się ciemna chmura, niczym zasłona dymna, przez co Krukon nie mógł wymierzyć zaklęcia. Zmarszczył brwi, czekając aż chmura opadnie, gdy z jej wnętrza wyleciało kolejne zaklęcie, które ponownie odrzuciło chłopaka w tył.
Chłopak zaklął pod nosem, obserwując jak Ślizgonka wyłania się z ciemnej chmury i celuje w niego różdżką. Jej przesłodzony uśmieszek i śmiech doprowadzał go do szału. Obserwował jak Tatiana posyła uśmiech ku grupie Ślizgonów, toteż wykorzystując jej chwilę nieuwagi, krzyknął:
— Relashio!
Tatiana poderwała głowę do góry, gdy nagle poczuła rwący ból w okolicy żeber. Zerknęła w dół i dostrzegła rosnącą plamę krwi na jej koszuli.
Zachwiała się w miejscu i padła na kolana, czując jak robi jej się słabo.
Krukon z przerażeniem uświadomił sobie co uczynił, toteż natychmiast ruszył ku Ślizgonce by jej pomóc, jednakże na podeście pojawił się Tom, który wściekle odrzucił go na najbliższą ścianę i podbiegł do leżącej Tatiany.
— Ten skurczybyk mnie zaskoczył... — Wychrypiała ciemnowłosa, robiąc się coraz bledsza od straty krwi.
— Tatiu! — Krzyknął Callum wskakując na podest i biegnąc ku dziewczynie, lecz Tom jego również odrzucił do tyłu.
— Odsuńcie się — Warknął i dzięki magii zasklepił ranę Tatiany.
Meghan obserwowała jak chłopak delikatnie podtrzymuje głowę jej przyjaciółki i z troską spogląda w jej oczy, Callum zaś miał ochotę rzucić na niego zaklęcie niewybaczalne.
— Na co się gapicie!? — Wrzasnął Tom — Wezwijcie pielęgniarkę.
Chwilę później wrócił profesor Glentoran, który pogratulował Tomowi tak szybkiej reakcji, zaś Krukonom odebrał 10 punktów za umyślne spowodowanie krzywdy na zdrowiu.
Zebrani dookoła uczniowie wpatrywali się w rozwścieczonego Toma, który posyłając Krukonom wrogie spojrzenie, wyminął ich i opuścił Wielką Salę.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro