Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~ 24 ~

Nadeszło lato, a romans Tatiany i Toma kwitł. Żyli pełnią życia, ciesząc się każdą spędzoną wspólnie chwilą.

Leżeli na wielkim, wygodnym łóżku w Pokoju Życzeń i dyskutowali na przeróżne tematy. Było już grubo po północy, toteż Tatiana niechętnie oznajmiła:

— Powinnam się zbierać. Jest już późno.

Tom westchnął leniwie, gładząc dziewczynę po jej długich, ciemnych włosach. Spoglądał na sufit, a jego myśli niechętnie powędrowały ku zbliżającym się wakacjom.

Nie chciał wracać do sierocińca, pragnął zostać w Hogwarcie, najlepiej w Pokoju Życzeń w towarzystwie Tatiany.

Ślizgonka przejechała dłonią po jego nagim torsie i niechętnie się podniosła. Chwyciła swoją różdżkę i celując nią w leżące na podłodze ubrania, rzekła:

Accio.

Tom również wstał. Zbliżył się do jej nagich pleców, odgarnął ciemne włosy i pocałował jej szyję, co wywołało przyjemny dreszcz na ciele Tatiany.

— Ja pójdę jeszcze do biblioteki. Muszę znaleźć kilka potrzebnych ksiąg — Oznajmił chłopak.

Ślizgonka kiwnęła głową i zarzuciła na siebie czarną koszulkę. Wstała z łóżka, włożyła buty i uśmiechając się do Toma na pożegnanie, opuściła Pokój Życzeń.

Tatiana wślizgnęła się do dormitorium, gdzie zastała czekającą na nią Meghan.

— Gdzie byłaś?

Zaskoczona dziewczyna, rozejrzała się po pomieszczeniu i odparła:

— Z Callumem.

Meghan wyszczerzyła szeroko oczy i skrzyżowała ręce na piersi, mówiąc:

— Nie kłam. Callum już dawno udał się do swojej sypialni. Szukał Cię.

W tym momencie Tatiana była przeszczęśliwa, iż Tom postanowił udać się do biblioteki, ponieważ gdyby w tym momencie wrócił do dormitorium, byliby wkopani.

Dziewczyna przybrała obojętny wyraz twarzy, mlasnęła z poirytowania i oznajmiła:

— Po prostu byłam się przejść. Musiałam przemyśleć kilka spraw... — Tu ściszyła nieco głos i nachylając się ku Meghan, dodała — Dotyczących Calluma.

— Myślisz by się z nim rozstać? — Zapytała szczerze zaskoczona przyjaciółka — Czy on wie?

— Nie — Tatiana uśmiechnęła się delikatnie, widząc wyraz twarzy Meghan — I lepiej by się nie dowiedział. Jeszcze sama nie wiem co robić.

Meghan była tak przejęta ową informacją, iż nie wnikała już w wieczorne spacery Tatiany.

Dla rozrywki uczniów, dyrektor Hogwartu zezwolił na zorganizowanie małego klubu pojedynków, który cieszył się sporym zainteresowaniem.

Każdego wieczora w piątek, uczniowie zbierali się w Wielkiej Sali, która na ten czas zmieniała się nie do poznania.

Na pierwszym spotkaniu klubu, profesor Dumbledore i Glentoran zademonstrowali jak wygląda formalny pojedynek między czarodziejami. W tym celu obaj weszli na podium, aby cała zebrana młodzież widziała ich pojedynek. Przy każdym kolejnym spotkaniu towarzyszył uczniom jeden nauczyciel.

Tego dnia szóstoklasiści zebrali się w Wielkiej Sali, gotowi na pojedynki. Niektórzy brali czynni udział w owych pojedynkach, inni zaś jedynie je obserwowali. W tej drugiej grupie był Tom Riddle.

Profesor Glentoran bacznie obserwował swoich uczniów, którzy pojedynkowali się na podejście na środku pomieszczenia, kiedy do Wielkiej Sali wpadł woźny i szepnął mu coś na ucho.

— Moi drodzy! — Zawołał profesor — Mam pilne wezwanie do dyrektora. Jesteście dorośli, toteż ufam wam, że poradzicie sobie beze mnie przez kilka minut.

Glentoran rozejrzał się dookoła i dodał:

— Panie Riddle, proszę pilnować swoich kolegów pod moją nieobecność.

Po tych słowach nauczyciel opuścił pomieszczenie.

Na wielkim podeście pojedynkowało się właśnie dwóch Gryfonów, a następna w kolejce stała Tatiana, która z pewnym uśmieszkiem obserwowała swojego przeciwnika – Kyle'a Davisa, Krukona.

Tom stał pod ścianą i czujnie obserwował jak Tatiana wchodziła na podest, odprowadzona przez wiwaty i gwizdy Ślizgonów.

Callum i Meghan przepchali się do przodu by mieć lepszy widok na pojedynek.

Tatiana stanęła naprzeciwko wyższego od niej chłopaka i szepnęła:

— Trochę wstyd, że przegrasz z dziewczyną.

— Spokojnie, Dołohow — Odparł Krukon — Wy, Ślizgoni jesteście zbyt pewni siebie.

Ciemnowłosa uśmiechnęła się zawadiacko i odeszła kilka kroków w tył. Wycelowała różdżką w swojego przeciwnika i czekała na sygnał rozpoczęcia pojedynku:

— 3, 2, 1... — Odliczali uczniowie.

Expelliarmus!

Protego!

Tatiana w mgnieniu oka odbiła zaklęcie Krukona i nie dając mu czasu na wypowiedzenie kolejnego, krzyknęła:

— Expulso!

Zaklęcie odrzuciło Kyle'a Davisa do tyłu, na co Ślizgoni zawyli z uciechy.

Krukon podniósł się, rozmasował obolały łokieć i mocniej chwycił swoją różdżkę. Uniósł ją, kiedy nagle Tatiana użyła kolejnego zaklęcia:

Fumos.

Wokół dziewczyny pojawiła się ciemna chmura, niczym zasłona dymna, przez co Krukon nie mógł wymierzyć zaklęcia. Zmarszczył brwi, czekając aż chmura opadnie, gdy z jej wnętrza wyleciało kolejne zaklęcie, które ponownie odrzuciło chłopaka w tył.

Chłopak zaklął pod nosem, obserwując jak Ślizgonka wyłania się z ciemnej chmury i celuje w niego różdżką. Jej przesłodzony uśmieszek i śmiech doprowadzał go do szału. Obserwował jak Tatiana posyła uśmiech ku grupie Ślizgonów, toteż wykorzystując jej chwilę nieuwagi, krzyknął:

Relashio!

Tatiana poderwała głowę do góry, gdy nagle poczuła rwący ból w okolicy żeber. Zerknęła w dół i dostrzegła rosnącą plamę krwi na jej koszuli.

Zachwiała się w miejscu i padła na kolana, czując jak robi jej się słabo.

Krukon z przerażeniem uświadomił sobie co uczynił, toteż natychmiast ruszył ku Ślizgonce by jej pomóc, jednakże na podeście pojawił się Tom, który wściekle odrzucił go na najbliższą ścianę i podbiegł do leżącej Tatiany.

— Ten skurczybyk mnie zaskoczył... — Wychrypiała ciemnowłosa, robiąc się coraz bledsza od straty krwi.

— Tatiu! — Krzyknął Callum wskakując na podest i biegnąc ku dziewczynie, lecz Tom jego również odrzucił do tyłu.

— Odsuńcie się — Warknął i dzięki magii zasklepił ranę Tatiany.

Meghan obserwowała jak chłopak delikatnie podtrzymuje głowę jej przyjaciółki i z troską spogląda w jej oczy, Callum zaś miał ochotę rzucić na niego zaklęcie niewybaczalne.

— Na co się gapicie!? — Wrzasnął Tom — Wezwijcie pielęgniarkę.

Chwilę później wrócił profesor Glentoran, który pogratulował Tomowi tak szybkiej reakcji, zaś Krukonom odebrał 10 punktów za umyślne spowodowanie krzywdy na zdrowiu.

Zebrani dookoła uczniowie wpatrywali się w rozwścieczonego Toma, który posyłając Krukonom wrogie spojrzenie, wyminął ich i opuścił Wielką Salę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro