Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~ 10 ~

Tygodnie mijały, a śnieg zasypał błonie Hogwartu. Uczniowie opuścili szkołę by spędzić święta w towarzystwie swoich bliskich.

Tatiana dotychczas nie spędziła świąt w Hogwarcie, toteż była szczerze zdumiona jak cicho potrafi być w Zamku.

Całymi dniami snuła się po pustych korytarzach, przesiadywała w bibliotece i wertowała podręczniki. Przynajmniej Andriej się nie nudził. Przesiadywał z Tomem w dormitorium, szepcząc i spiskując. Gdy tylko Tatiana się zbliżała, momentalnie ucinali rozmowę.

Teraz przydałby się Callum — Pomyślała Ślizgonka. — Albo Meghan.

Południe spędzała na kanapie, przeglądając magazyn „Czarownica", kiedy do pomieszczenia wszedł Tom.

— Witaj, Tatiano — Przywitał się i usiadł na fotelu.

Dziewczyna przyjrzała się mu badawczo, odłożyła magazyn i zapytała:

— Co wy knujecie?

Tom uniósł brew i odparł:

— O czym dokładnie mówisz?

— Doskonale wiesz. Ty i Twoi nieodstępni towarzysze niedoli. Szepczecie po kątach, spisujecie za plecami. Ciekawi mnie to.

Chłopak wbił spojrzenie w Tatianę, która patrzyła na niego wyzywająco.

— A gdybym powiedział Ci, że planuję podbić świat, uwierzyłabyś mi?

Dziewczyna parsknęła śmiechem, ponownie chwytając za magazyn.

— W porządku, Riddle. Nie musisz nic mówić. Właściwie to nawet mnie to nie interesuje.

— Ciebie interesuje tylko Callum. — Rzucił
Tom, lecz natychmiast tego pożałował. Zwyzywał się w myślach za tak zuchwałe zachowanie.

Tatiana poderwała głowę na te słowa. Zmrużyła oczy i zaśmiała się delikatnie.

— Oh tak — Szepnęła — Brakuje mi go teraz. Nie mam z kim obściskiwać się po kątach... — Dziewczyna wbiła wzrok z Riddle'a i zapytała figlarnie — Chcesz zająć jego miejsce na czas ferii zimowych?

Tom parsknął śmiechem, doskonale zdając sobie sprawę, iż ciemnowłosa starała się go sprowokować. Wzruszył ramionami i odparł:

— Powiedz tylko gdzie i kiedy.

Dwójka wpatrywała się w siebie, a uśmiechy z ich twarzy powoli znikały. Pomiędzy nimi pojawiło się dziwne napięcie, które wywołało nieznane im dotąd uczucie.

Tatiana poczuła jak serce zaczyna jej mocniej bić, kiedy nagle do dormitorium wpadł Andriej i rzucając się na kanapę obok siostry, zapytał:

— O czym rozmawiacie?

Tom oderwał wzrok od Tatiany i spojrzawszy Andrieja, odparł:

— O niczym szczególnym.

W wigilijny wieczór Ślizgoni udali się do Wielkiej Sali, gdzie czekała ich wspaniała uczta w towarzystwie nauczycieli oraz kilku uczniów z innych domów.

Tatiana usiadła pomiędzy bratem, a Tomem i rozejrzała się po pomieszczeniu.

Wielka Sala wyglądała przepięknie! Pod ścianą ustawione były wielkie choinki, na których połyskiwały kolorowe bombki, z sufitu prószył delikatny śnieg, a świąteczne kolędy umilały tą wyjątkową kolację.

Uczta była wyśmienita! Tatiana była zaskoczona jak miłe potrafią być święta spędzone w szkole.

Późnym wieczorem wszyscy rozeszli się do swoich dormitoriów. Andriej pobiegł do sypialni i wyjął ze swojego kufra małą, starannie zawiniętą paczuszkę. Wyszedł z pomieszczenia i udał się do salonu, gdzie czekała na niego Tatiana.

Tom siedział w rogu pokoju i czytał książkę. Kątem oka obserwował jak rodzeństwo Dołohow wymienia się prezentami świątecznymi.

Kiedy wybiła północ, Andriej pożegnał się i udał na spoczynek. W salonie zostali jedynie Tatiana i Tom.

Dziewczyna odwróciła się w stronę Riddle'a, który wciąż wertował strony książki po czym zapytała:

— Nie dostałeś żadnego prezentu?

Zirytowany jej wścibskością, odłożył książkę i wstając na nogi, odparł:

— Nie Twoja sprawa, Tatiano.

— Idziesz do sypialni by uniknąć niewygodnych pytań?

Chłopak stanął w miejscu i odwrócił się w stronę dziewczyny, która zajadała się słodyczami, podarowanymi jej przez Andrieja.

— Tak bardzo trapi Cię mój los? — Zapytał.

— Skąd... — Tatiana wykonała szybki ruch, rzucając czymś w Toma.

Chłopak złapał to w powietrzu i przyjrzał się paczce pałek lukrecjowych. Uniósł wysoko brwi na co Ślizgonka oznajmiła:

— Twój prezent na święta. Nie ma za co, Riddle.

— Cóż za akt dobroci, Tatiano...

— Żadna tam dobroć — Przerwała mu — Po prostu nie lubię cukierków lukrecjowych.

Ciemnowłosa wstała z kanapy i podeszła do Toma. Otaksowała go czujnym spojrzeniem i rzekła cicho:

— Wesołych świąt, Tom.

Po tych słowach wyminęła go i ruszyła do swojej sypialni.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro