Prolog
Chłopcy z drużyny Shiratorizawy właśnie rozgrywali mecz siatkówki na zewnątrz. W tym czasie również trwały zajęcia kółka plastycznego na świeżym powietrzu.
Pod jednym z drzew siedziała średniego wzrostu, krótko obcięta, brązowowłosa trzecioklasistka. Trzymała na kolanach szkicownik i wpatrywała się w zaczęty niedawno przez nią, rysunek.
Zgryzła dolną wargę i co jakiś czas zerkała w stronę grających chłopców. Jej wzrok najbardziej przykuł Libero, który wydawał się odbijać mocne ataki kolegów z niebywałą łatwością.
Był taki wolny, gdy grał. Jakby nic innego poza utrzymaniem piłki w grze, nie było dla niego istotne. Nastolatka zerknęła na szkicownik i zaczęła kreślić powoli kontury drugiej części swojego małego dzieła.
Już następnego dnia miały być walentynki, a ona miała pewien pomysł, który bardzo długo przygotowywała i miała nadzieję, że wszystko się uda.
Niespodziewanie, w pień drzewa, tuż nad jej głową, uderzyła z impetem piłka do siatkówki. Dziewczyna podniosła powoli głowę, gdy cień przysłonił jej szkicownik.
- Przepraszam, nic ci nie jest?
Przyjrzała się stojącemu przed nią, Libero. Miała parę sekund, by przyjrzeć się jego twarzy i ogólnie, całemu ciału.
- Nie...Nie szkodzi. - Mruknęła i spuszczając wzrok, powróciła do rysowania.
Hayato zrobił krok w stronę czekających na niego chłopaków, ale na moment jeszcze zerknął w stronę siedzącej pod drzewem, brązowowłosej.
Miała fotograficzną pamięć. Wystarczyło kilka sekund, by to, co widziała, przenieść na papier.
***
*następnego dnia*
Przechodziła jakby od niechcenia obok siedzącego na zewnątrz Hayato. Była długa przerwa, więc miała trochę czasu, by zrealizować swój plan.
Przechodząc obok niego, skorzystała z nieuwagi Libero i wyciągnęła ze swojego plecaka nieduży pakunek i wrzuciła go do torby Hayato, następnie chcąc niezauważona odejść.
- Hej!
Spięła się na glos brązowowłosego i niepewnie odwróciła. Chłopak wstał i przeszedł parę kroków, stając przed nią. Byli podobnego wzrostu.
Widząc jej zaskoczoną twarz, postanowił się ponownie odezwać.
- Ja...Chciałem przeprosić, że nie udało mi się złapać tej piłki. - Potarł kark dłonią z zawstydzeniem i spojrzał na nią nieśmiało - Wiesz...Cieszę się, że nic ci się nie stało - Uśmiechnął się delikatnie, ściskając w palcach za plecami małe pudełko.
- Oh...To nic. - Uśmiechnęła się delikatnie, ściskając w dłoni ramię swojego plecaka - Naprawdę...
Hayato chciał coś jeszcze powiedzieć, ale zerknął w stronę swojej torby, skąd wystawało coś podejrzanego. A kiedy wrócił wzrokiem do brązowookiej, jej już nie było.
Wypuścił spomiędzy ust powietrze i zrezygnowany usiadł z powrotem na ławce.
Znów nie udało mu się do niej zagadać, po raz kolejny uciekła.
Już nie wiedział, czy on robi coś źle, czy to może sprawa jej nieśmiałości. Oparł łokcie o kolana i zerknął w stronę swojej torby. No tak, miał w niej coś ciekawego.
Wyciągnął pakunek i przyjrzał mu się. Był owinięty białym papierem, a na jego środku była mała, fioletowa kokardka.
- O, tutaj jesteś, Hayato! - Zawołał Tendou, podchodząc do niego z Semim - I jak tam? Widzę, że dostałeś coś dzisiaj.- Spytał z rozbawieniem i zerknął na tajemnicze pudełko w jego dłoniach.
- Tak... - Mruknął smętnie.
- No to dalej, otwórz! - Zawołał czerwonowłosy, ponaglając go.
Libero delikatnie odkleił taśmę z pudełka i rozwinął papier, ujawniając drewnianą okładkę z grawerem. Ciemnowłosy zmarszczył brwi i wyciągnął, jak się później okazało, coś co przypominało zeszyt.
- Woah! Ale ładne! - Zawołał Tendou, przysiadając się do przyjaciela - No, na co czekasz? Zobacz co jest w środku!
Linero przyjrzał się grawerowi, który brzmiał :
"Dla najlepszego Libero. Zawsze dawaj z siebie wszystko!"
Hayato podniósł jedną brew ku górze i otworzył na pierwszej stronię. Gdy tylko zobaczył, co znajdowało się w środku, opadła mu szczęka. Dosłownie.
Rozchylił usta, wpatrując się w rysunek. Przedstawiał jego, gdy odbierał atak Ushijmy. Delikatnie dotknął rysunku opuszkiem palca.
- Jakie...Śliczne. - Powiedział cicho, całkowicie osłupiały.
Tendou również był w szoku. Semi podszedł bliżej nich i również usiadł obok, przyglądając się rysunkowi.
- Zobacz dalej. Chyba jest ich więcej. - Mruknął Semi, nie wierząc własnym oczom.
Hayato przewrócił stronę. Na niej był widoczny sam Libero, siedzący w ławce szkolnej z brodą opartą na dłoni, patrzący na widok za oknem.
- Woah...Zazdroszcze ci twojej wielbicielki. - Mruknął nieco zazdrosny Semi - Ale rysunki są nie z tej ziemi. To mogę przyznać...Hayato, wiesz, kto mógł ci to dać? - Spojrzał na przyjaciela.
W głowie Hayato powstał od razu obraz jego koleżanki z klasy, ale tak szybko jak ten pomysł przyszedł mu do głowy, tak samo go odrzucił. Ona z nim nie rozmawiała, nawet przed kilkoma minutami po prostu uciekła, by z nim nie rozmawiać.
Więc według niego, było to niemożliwe, że to była ona. Nie wiedział jednak, że zrobiła to ze strachu, że dowie się, iż ona jest twórcą owego prezentu.
- Nie...Nie mam pojęcia, kto to może być. - Westchnął i przejrzał kolejne rysunki, jednak przerwał mu dzwonek.
Szybko więc wstali i pobiegli do sal lekcyjnych.
***
Było już po lekcjach. Hayato spojrzał na małe pudełko, które trzymał w dłoniach. Z tego co zdążył zauważyć wcześniej, brązowowłosa poszła do klubu plastycznego. Jej grupa skończyła lekcję dwie godziny przed nim.
Skierował się więc do klubu, a stojąc już przed drzwiami do niego, podniósł dłoń i kulturalnie zapukał.
Kiedy nikogo nie usłyszał, sam otworzył drzwi. Wszedł cicho do środka, rozglądając się. Dostrzegł kogoś na samym końcu sali, śpiącego na biurku.
Hayato zgryzł wargę i ruszył przed siebie, ściskając w palcach prezent. Rozpoznał dziewczynę, spała na biurku, zmęczona wcześniejszymi zajęciami.
Yamagata schylił się i delikatnie, palcami odgarnął jej dłuższą grzywkę, która opadła na jej oczy. Zobaczył jej spokojną twarz.
Momentalnie czuł, jak jego serce wybija szybszy i zdecydowanie głośniejszy rytm.
Miała delikatnie rozchylone usta. W pewnym momencie, poruszyła się. Hayato natychmiast się cofnął i patrzył, jak się poprawia na biurku, cicho ziewając.
Zerknął nieco w bok, na zawartość biurka i otworzył szerzej oczy. Na biurku leżał niedokończony rysunek. Przedstawiał Hayato, który pocierał z zawstydzeniem kark. Był to rysunek z wcześniejszej sytuacji.
Yamagata zacisnął usta w wąską linię, próbując się nie uśmiechnąć. Spojrzał znów na śpiącą trzecioklasistkę.
Położył pudełeczko na biurku i wziął małą kartkę, zapisując na niej kilka słów. Potem chciał już wyjść, ale...Spojrzał na nią przez ramię.
Ściągnął swoją marynarkę i delikatnie, zarzucić rozgrzany materiał na jej ramiona, powodując przyjemne ciepło rozchodzące się po ciele dziewczyny.
Delikatnie roztrzepał dłonią jej włosy i posyłając jej ostatnie spojrzenie, wyszedł z pokoju klubu.
Niedługo potem Eri przebudziła się i przetarła twarz dłońmi. Zaspana spojrzała na godzinę w telefonie i zerwała się z krzesła, widząc, że za piętnaście minut ma autobus.
Szybko posprzątała swoje rzeczy, ale wtedy dostrzegła coś jeszcze na biurku. Złapała za małą karteczkę i podniosła ją na wysokość oczu.
Jej usta delikatnie drgnęły w uśmiechu. Wtedy zauważyła też marynarkę na swoich ramionach. Opuszkami palców złapała ją i mimowolnie, okryła się nią bardziej, wtulając w jej materiał swój policzek.
Potem zabrała pudełeczko do plecaka i chowając resztę rzeczy, wybiegła z klubu, a potem ze szkoły, w kierunku przystanku autobusowego.
************************
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro