Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

21 ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Było około 13. Dealer nie mógł wytrzymać już w domu. Postanowił wyjść na krótki spacer.
- Kotku, ja ide na spacer z psem.

- ALE PIES ŚPI!

- To.. zabiore go śpiącego?

- ON ŚPI NA TWOICH MAJTKACH!

- To... zabiore go z majtkami?

- KTÓRE LEŻĄ NA KANAPIE!

- Yehh.. zapomnij. Ide na spacer.

- Sam?!

- Dobra, to podaj smycz.

Doknes rzuca dealerowi smycz. Dealer wyciąga coś z butów. Okazuje się, że to mały kamyk.

- Ja ide na spacer z kamykiem.

- Tak? Okeejjjj, tylko go później nakarm!

I tak najlepiej wykiwać doknesa.

*Tajm spik*

Dealer chodził po mieście. Zobaczył jakiś hotel, poniszczony. Wszedł do niego z ciekawości.

- O ! Szanowny pan dealerkowicz! Chciał pan by wynająć pokój?

- Co!? Sheo!?

- Mam już 40% udziału w tym hotelu więc wynajmij pokój albo spierdalaj.

- Aa.. Ja przyszedłem tu towarzysko?

- AAAAA ! To zapraszam do mnie!

*U sheo*

- Prosze, to wiskhy.

- Aa.. Ale skąd ty tyle tego masz?

- Od mwki, co mnie na hajs otumanił.

-Ahh. Okej? Czyli nie jest u cb okej?

- Nie no, mam biznes. A u ciebie?

- Jestem z doknesem.

- TO WSPANIALE! SHIPPOWAŁEM WAS OD POCZĄTKU! ZROBIE WAM RANDKE ! UUUUU! - I tak sheo wyskoczył z okna, a jak oglądacie serie miasteczko to wiecie że mieszka on nie na parterze.

Dealer wrócił do domu. Zamiast doknesa przy garach znalazł liścik głoszący:
Ja, ty
Restauracja im. Sexmasterki 87
18
(Przy pisaniu tego żaden doknes nie ucierpiał)

Na liście był ślad krwi...

Dealer nie wie jakich sposobów sheo używał, ale myśli że to był ZAJEBISTY POMYSŁ, poza tym jest napisane że nie ucierpiał.

*17 . 45*

Dealer wychodzi z domu. Wchodzi do tej restauracji.

Słychać było przeboje sexmasti takie jak poka sowe czy wyślij mi nudeska. Śpiewała jakaś laska 9/10 i była cała, nawet pożądna kapela. Można było czasami usłyszeć czuxxa czy multiego.

Dealer potrzedł do stołka przy którym siedził doknes. Był on wyjątkowo spięty. Miał koło ucha słuchawkę, której dealer nie zauważył.

- Hej, halo, halo doknes! Słyszysz mnie? Aha, i tak mi nie odpowiesz. Miejsza z tym. Jestem w fortepianie. Obserwuje was. Powiedz mu jakiś komplement.

Doknes próbował jakkolwiek pokazać sheo że tego nie zrobi. Zrobiło się niezręcznie.

- Eh.. No cześć? - powiedział skrępowany dealer.

- KURWA DOKNES JAK TEGO NIE ZROBISZ TO CI PRZYPIERDO...przypomne, że jesteś na randce.

- Hej.. Yy. łaa- Ładne oczy?

- Dzięki?

- Niech będzie. Teraz doknes masz jakoś skomplementować nastrój restauracji.

- Hujowo tu.

- POZYTYWNIEJ!

- Znaczy.. Tanio tu.

Sheo strzela facepalma. Przez dziure patrzy na rozwój sytuacji. Dobrze, że usadził doknesa blisko fortepiana.

- Nie było najlepiej, ale niech tak zostanie.

- Aa. Doknes... Może lepiej coś zamówmy.

Dealer wybrał Odbyty świni w majonezie winiary + Piwo a doknes postanowił wziąść czekoladowe meduzy + Tani bimber.

- Wybrałeś? Zajebiście. Powiedz kelnerowi.

Doknes podniósł ręke i zawołał kelnera. Jakiś gość w marynarce już do nich szedł, jednak sheo miał lepsze plany. Rzucił małą, szklaną kuleczką w kaktusa, który się wywalił na droge kelnerowi a on się wypierdolił, wylewając tym na doknesa bimber.

- O kurw.. Przepraszam najmocniej. Przygotuje panu drugie takie, na koszt firmy! Za to nie płaćcie za to.

- Zajebiście, co nie doknes? - powiedział dealer.

- Taakk. Wiesz, ide do toalety.

Wtedy sheo wyskoczył z fortepianu i wypierodlił muzyka. Poszedł to toalety z doknesem.

- Masz ubrania, bo będziesz wyglądał w nich pedalsko.

Reszta randki upłyneła nawet miło. Chłopcy wrócili o 20 a później sex :3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro