11 ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Dzień przed wigiliją, dom dealera
- Dealer, ja wychodze. Wyjmij mi pierniki z piekarnika, inaczej wszystko się spali! A i umyj się, bo śmierdzisz.
- Okej szefie! Na pewno cie nie rozczaruje!
- Dealer, ty mnie rozczarowujesz każdego dnia! Nara kurwiu! - pokazał fucka i wyszedł.
Zajebiście. Dealer musiał ogarnąć wszystko sam. Odkurzanie nie było trudne, ale mycie podłogi to horror. Trudno zmyć klejącą się, białą substancje ( ͡° ͜ʖ ͡°) . Sprzątnął swoje brudne ubrania i zrobił pranie, aby znów rzucić ubrania na podłoge. Zrobił też wiele innych rzeczy, na przykład umył talerze i pościelił łóżko.
Kiedy skończył już caaałą swoją prace spojrzał w okno i zobaczył doknesa niosącego choinkę. Przypomniał sobie o czymś ważnym.
- O kurwa!
Pobiegł do piekarnika i zobaczył spalone na węgiel pierniczki. W tej chwili usłyszał doknesa sięgającego po klucze, dlatego uciekł do sypialni i schował się do szafy,
która była kiedyś portalem do Narnii.
- Karol, jestem! - Odłożył choinkę i poszedł do kuchni - DEALER KURNA! Powierzyłem ci jedno, pieprzone zadanie, a ty nawet tego nie umiesz zrobić!
Kiedy domyślił się, że dealer się schował wyślił plan.
- Hmmm, gdzie ten dealer.. jest taki dooobry w chowaniu się... YETI KOTLETI ZOSTAŁ SAM!
- ALE JAKOŚ RADE DAAA, W KOŃCU MA PRZECIEŻ KRETA!
Doknes już szedł przypierdolić karolowi, ale potknął się o jedną z gitar dealera i walnął głową o drewnianą część łóżka. Krew zaczeła mu lecieć.
- Japierdole.. Dealer, teraz wygląda, jakbyś zaliczył dziewice ( ͡° ͜ʖ ͡°).
Dealer wyszedł z szafy i zawołał :
- Potrzebujemy lekarza!
Wtedy z lodówki wyszedł sheo i powiedział:
- NAPEWNO PAMIĘTACIE, ŻE JA MIAŁEM BYĆ LEKARZEM! POMOGE CI!
Sheo opatrzył rany doknesa i nałożył mu bandaż.
Tajm spik, 2 godziny później
Doknes nie mógł już patrzeć jak karol nie umiał rozplątać lampek i poszedł spać, bo źle się czuł.
3 godziny później.
Doknes wyszedł z sypialni i poszedł sprawdzić co u dealera. Zobaczył piękną, złotą, choinkę. Zobaczył jednak, że zamiast gwiazdy jest dealer, który zaczepił się koszulą o czubek choinki.
- Dealer, gdzie jest gwiazda?
- To ja jestem gwiazdą. Ja.
Tajm spik, wigilja
- Doknes, ja wychodze. Będe z jakieś 30 minut. Napisz do rodziny, żeby przyszli o 16. Ja już napisałem. - i wyszedł
Doknes natomiast uświadomił sobie ważną rzecz. Dekoracje są, prezenty też kupił, ale żarcie! Doknes miał jakieś 5 godzin na ugotowanie WSZYSTKICH potraw.
Najpierw zajrzał do lodówki i zobaczył pustkę. Już miał wychodzić z domu, ale wyskoczyła damianka, która podała mu pangę z puszki (Panga to taka niezdrowa, japońska/chińska ryba, tak nie pamiętam)
Następnie mwk z mikrofalówki podając mu składniki na sałatkę wielowarzywną i tak każdy youtuber minecraftowy podał mu coś. Zaczął gotować z tych składników.
Dealer jednak nie miał tak kolorowo, ponieważ nie wiedział co doknes chciałby pod choinkę. Wszedł do pierwszego, lepszego, otwartego sklepu którym okazała się biedronka. Wlazł do działu z alkocholem, ale pomyślał, że to bardziej pasuje do jego, dlatego poszedł do ubrań. Wybrał mu świąteczny, kolorowy sweter z napisem "Ja jestem tegorocznym bałwanem" dealer od razu pomyślał o doknesie w tym swetrze, dlatego poszedł do kasy zapłacić i wyszedł. Dla reszty kupił różne słodycze a dla siostry perfumy za 6 zł.
Kiedy wrócił do domu zauważył ugotowane żarcie przez doknesa czyli pange z pasożytem, barszcz do którego napluli, sałatke wieloważywną itp.
Spytał się doknesa:
- A ty co byś chciał na prezent?
- Ciebie ( ͡° ͜ʖ ͡°)
- To patrz pod czym stoisz!
- Pod.. jemiołą.
Poszli do sypialni i zrobili swoje ( ͡° ͜ʖ ͡°)
*Tajm spik*
Usłyszeli dzwonek do drzwi. Dealer otworzył. Okazało się, że to jego siostra, z mamą i tatą. Usiedli. Następnie przyszła rodzina huberta i mogli już zacząć dzielić się opłatkiem.
- Synku, żebyś spełnił marzenia, i zawsze był szczęśliwy! - składała życzenia mama dealera do dealera.
- Zdechnij. - powiedział doknes
- Nawzajem - odpowiedział mu dealer
Kiedy już każdy złożył sobie życzenia, przyszedł czas na zjedzenie potraw. Każdy by dokończył pange gdyby nie tata doknesa mówiący:
- A w tej pandze jest pasożyt !
Kiedy każdy już zjadł, przyszedł czas na prezenty. Dealer dostał elektryczną szczoteczke do zębów, wino i mentosy z napisem:
"Śmierdzi ci z ryja
Doknes"
Doknes natomiast dostał ten sweter, słodycze i skarpetki.
Obaj uważali te święta za hujowe.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro