Rozdział 6
Mogłam wyjść gdzieś sama dopiero trzy dni później. Kiedy Jacob poszedł na polowanie, postanowiłam pójść nad jezioro. Zmieniłam się w czarnego wilka, z białym uchem i czarnymi oczami. Biegłam w stronę jeziora. Gdy już byłam na miejscu zobaczyłam, że na drugim końcu jeziora jest szary wilk, z czarną łapą. Miał szare oczy. Był ode mnie dużo większy, czyli był samcem. Przygotowywałam się do walki kiedy usłyszałam:
- Widzę, że jesteś.
- To ty?!- powiedziałam zdziwiona i zdumiona.
- No ja. Kto inny wiedziałby, że pewna dziewczyna przychodzi nad jezioro po kryjomu.
- Ta...
- Przepraszam za tamto.
- Nic się przecież nie stało przecież nie chciałeś.
- Czyli masz czarne oczy.
- Nie. Takie oczy mam jako wilk. A ty masz szare.
- Tak.
- Nietypowy kolor oczu jak na wilka. Jeszcze nie spotkałam takiego przypadku.
- A czarne?! Jeszcze trudniej spotkać. Znowu się wymknęłaś?
- Tak. Coś mnie tu codziennie przyciąga, akurat wtedy kiedy tu jesteś.
Wskoczyłam do wody. Jako wilk się lepiej pływa, a potem się otrzepiesz. Brunet zrobił to samo co ja. Po ok. godzinie wyszliśmy z wody. Nie wiem czemu, ale nawet go polubiłam. Nie pokaże mu tego. Chce być moim przyjacielem niech się postara. Nie dla wilka kości. (Nie dla psa kiełbasa). Zmieniliśmy się w ludzi. Trochę sobie pogadaliśmy, ale przeszliśmy na niewygodne dla mnie tematy.
- Nie powinnaś szukać tego jedynego?
- Na razie nie szukam.
- Bo już znalazłaś!- pomyślał.
- Ile masz lat?- spytałam zaciekawiona.
- Siedemnaście, a ty?
- Szesnaście.
- To niewiele wiekowo się od siebie różnimy.
- No.
- A masz już kogoś?
- Nie, nie mam i na razie nie szukam. Choć powinnam już mieć, a ty?
- Też nie.
- To już wiem dlaczego się do mnie przyplątał.
- Ja już idę.- powiedziałam- wolę nie podpaść Jacobowi jeszcze raz.- dodałam.
Kiedy szłam w stronę chatki poczułam, że ktoś złapał mnie za rękę, obrócił jak w tańcu towarzyskim kilka razy, a kiedy byłam do nie go przodem przytulił, a bardziej przycisnął mnie do siebie. Czułam się niezręcznie, ale i dobrze. Może to ten jedyny? Eee... bzdury. Przynajmniej tak myślałam.
- Ty jesteś moją bratnią duszą.
- Ta jasne... Co jeszcze...
- Popatrz mi w oczy.- mimo woli podniosłam na niego wzrok. Moje oczy błysnęły, jego też. Po dłuższej chwili dodał zadowolony:
- Jesteś moja...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro