Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 5

Była 5 rano, jak zwykle poszłam nad jezioro. Wschód słońca, wtedy nie było nic piękniejszego od tej chwili, którą musiał przerwać mi brunet.

- Hej jestem.

- Hej...- powiedziałam trochę niezadowolona- Po co tu przyszedłeś?

- Mieliśmy coś sprawdzić.

- Ty miałeś. Ja nie.

- A jak tam Jacob? Puszcza cię nadal nad jezioro?

- Od początku, gdy u niego byłam mi zabronił, bo wiedział, że są tam inne wilkołaki, które mogą stanowić zagrożenie dla mnie i dla niego.

- Czyli tak jakby łamiesz zasady, tak?

- Tak. Jest za pięć szósta ja spadam.

- Eh! Ja nigdy tego nie sprawdzę!

- Sprawdzisz, sprawdzisz, ale kiedy indziej.

Wróciłam, śniadanie zrobiłam. Jacob wstał, zjadł, dał mi dwa wiadra i poszedł na polowanie. Jak zwykle...

                                                                              ***

O 10:00 postanowiłam wybrać się nad jezioro, żeby napełnić te wiadra. Napełniłam je i sobie chwilę posiedziałam na średniej wielkości skale.

- O widzę, że jesteś!- usłyszałam głos wilkołaka, którego wcześniej spotkałam.

- Ta, jestem! Przybyłam po wodę!

- Gdzie Jacob?

- Na polowaniu. A co?

- A nic... Tak się tylko pytam.

- Ja idę odnieść wiadra wody i zaraz wracam.

- Okej, ja tu czekam.

Po pięciu minutach wróciłam. Gadaliśmy. Stałam przed drzewem, a przede mną stał brunet. 

- Jaki masz kolor oczu?

- Nieważne...- byłam córką alfy, więc nie musiałam go słuchać, bo sama byłam alfą. Po oczach mógł rozpoznać czy jestem wolna i czy jestem jego bratnią duszą.

- Pokaż!

- Po co ci to?- przycisnął mnie do drzewa.

- Popatrz mi w oczy, póki proszę grzecznie.- i lekko podniósł brwi.

- Nie!

- Popatrz mi w oczy!- tym razem warknął groźnie i w tym momencie już czułam, że on też nie jest byle kim. Był alfą.

- Nie!- wrzasnęłam.

- To pogadamy inaczej... Pokaż!!!- wrzasnął.

W tej chwili zjawił się Jacob, jako rudy wilk z zielonymi oczami. Udawał, że jest odważny, że przybiegł mnie ratować, a tak naprawdę był tchórzem. Ja zemdlałam, a brunet zaczął biec w stronę domu, bo co miał robić? On nie chciał, a ja i tak mu wybaczyłam. I wiem, że nie zrobił tego specjalnie. Wcześniej zmienił się w człowieka. Był wcześniej wilkiem, żeby odstraszyć innego wilkołaka.

- Kate! Nic ci nie jest?- zaczął klepać mnie po policzkach- Zabiję drania, który ci to zrobił!- wziął mnie na ręce i ruszył w stronę chatki. Kiedy byliśmy na miejscu, odłożył mnie na łóżko i przykrył kocem. Obudziłam się o trzeciej w nocy, nie wiedziałam co się stało, przy mnie siedział Jacob.

- C-o, co się stało?

- Jakiś wilkołak był przy tobie, gdy przybiegłem on uciekł, a ty padłaś na ziemię i zemdlałaś.

- Aha...

- Idź spać. Już przynajmniej nie muszę się o ciebie martwic...

Poszłam spać...


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro