Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 45

Zastanawiam się czemu powiedziałam mu, że jestem w ciąży. Może dlatego, bo go kocham? Dostałam całkowity zakaz wychodzenia na dwór. Czyli nie będę mogła porzegnać Jessici? Świetnie!

Ogólnie od rana siedzę w pokoju Luny i rozmyślam nad wszytkim. Co było, będzie i jest. To jak spotkałam Lucasa. Czego on chciał? Jeszcze się zobaczymy? Jak będzie z dziećmi? Czy dam radę? A przede wszytkim czy Chris da. Czy kiedykolwiek spotkam jeszcze swoich rodziców? Czy poznam rodziców Chrisa? Było by mi bardzo miło, ale pewnych rzeczy nie da się zrobić. Trzeba mieć nadzieję... Jakbym ich poznała... Moje życie jak i jego byłoby inne. O wiele inne...

Położyłam się na moim łóżku. Usłyszałam głośne pukanie do drzwi. Kto to może być? A, jasne...

- Tak?- powiedziałam łamiącym się głosem.

- Kate...- usłyszałam jego błagalny głos- Pozwól mi wejść... Proszę...

Wpuścić go czy nie?

- No, dobrze...

Drzwi otworzyły się pomału i do pokoju wszedł mój mate.

- Czemu płaczesz?

Co? Ja płaczę? Nawet nie zorientowałam się kiedy łza spłynęła po moim policzku. Ja płakałam... Ale czemu tak się stało? Nie wiem...

- Co? Yy... Nie.

- Nie okłamiesz mnie.- chciał mnie pocałować, ale odsunęłam się i omal nie trafił w ścianę.

- Nie, nie dziś. Mam dość.

- Co się dzieje?

- Próbuję sobie przypomnieć ich wygląd...

- Ja z mojego życia pamiętam trochę swoją mamę i jej przujaciółkę, która nie odstępowała od niej na krok.

- Opowiedz mi o niej...

- Czyli tak... Była piękną kobietą... Brązowe włosy i czekoladowe oczy idealnie do siebie pasowały. Kochała podróże i przygody... Zawsze miła, uśmiechnięta i w dobrym humorze. Taka była moja mama... Jej przujaciółka była śliczną blondyneczką o piwnych oczach. Niezbyt wysoka, przyjazna i miała coś czego nie miał nikt inny w watasze. Dzieliła się szczęściem i zawsze była pełna energii... A ty? Pamiętasz coś?

- Niestety nie... Wiem, że nie lubiałam rozmawiać z rówieśnikami i wychodzić do innych. Robiłam to tylko w konieczności... Ale jakimś cudem nigdy nie poznałam syna Alfy...

- Też nigdy nie poznałem córki Alfy Watahy Niebieskich. Nie jesteś sama. Zawsze masz mnie...

- No nie wiem czy na takiej sprzątaczce, co nie umie sprzątać mogę polegać...

- Aaa, cicho... Jak damy im na imię?

- Nie mam zielonego pojęcia...

- Nie wiedziałem, że takie imię istnieje, ale jak chcesz..?

- Ach, uspokój się idioto!

- Już ci się humorki zaczynają?

- Już ci buźka pracuje? Co tak dużo ostatnio gadasz? Hm?

- Idziemy na lody?

- Jasne, a co z resztą?

- Śpią...

- Śpią?!

- Lepiej dla nas...

~ Dla ciebie...

Od kiedy moja wilczyca tak zmieniła nastawienie? Na nią też ciąża działa?

Stoimy pod lodziarnią. Jest parę osób.

- Jakie lody dla ciebie?- spytała miła pani.

- Czekoladowe poproszę...

- A dla ciebie?

- Kate jak myślisz jaki smak wziąć?

- Miętowy...

- Miętę to ja czuję do ciebie... Poproszę śmietankowe...

Kobieta zaśmiała się życzliwie. Kogoś mi przypominała... Czarne włosy, falowane, zielone oczy, niższego wzrostu... Już wiem!

- Nie jesteś mate Aarona?

- Ymm... Skąd wiesz?

- Jestem jego przyjaciółką...- popatrzyła na mnie wrogo- Spoko, przecież mój mate, stoi obok mnie, a Aaron to jego brat. Nie mam zamiaru ci go zabierać!

- To dobrze... Aaron to pierwsza osoba, której ufam...

Odeszliśmy i wróciliśmy do domu. Jessica i Brian spali jak zabici. Szczerze? Nie miałam najmniejszej ochoty ich budzić. Dziś chciałam mieć totalny spokój i czas dla siebie, ale to zepsuł Chris. Nie specjalnie oczywiście. Jest po 18:30. Mnie już chcę się spać. A jak Chrisowi to nie pasuje, niech mnie w dupę pocałuje. Ale ja dziś rymuję! Choć pewnie by mnie pocałował w tyłek z wielką chcęcią... Powiedziałam mu, że idę się już położyć. Jestem bardzo zmęczona. Nie wiem czemu... Osłabienie? Możliwe... Umyłam się, wcześniej coś zjadłam i wskoczyłam do łóżka. Było mi ciepło. Mogłabym tak cały jutrzejszy dzień. Ale, że Jessica niedługo jedzie, muszę spędzić z nią więcej czasu. Nie myśląc długo, zasnęłam...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro