Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 39

Jego silne ramiona chwyciły mnie w talii. Czułam jak ciepło rozchodzi się po moim ciele. Chłopak zaczął całować moją szyję, tam gdzie miałam oznaczenie. Sprawiało mi to dużo przyjemności. Cholera! Nie ma żadnego planu! Nie uciekam! Chce być tutaj!

Chris wsunął ręce pod moją koszulkę od piżamy. Błądził rękami po moim ciele. Czułam się wspaniale! Ale dlaczego? Przecież tego nie chciałam!

~ Widzisz, mówiłam, będzie fajnie...

Moja wilczyca miała rację. Ale nie oddam mu się od tak! Oczywiście muszę go wkurzyć do granic możliwości. Innej opcji nie ma...

Szybko odepchnęłam chłopaka od siebie, przez co popatrzył na mnie zdziwiony. Wykorzystując jego nieuwagę wbiegłam do łazienki i zamknęłam drzwi na klucz.

- Co ty wyprawiasz?!- warknął i zapukał do drzwi.

- Em... Robię makijaż!- skłamałam.

- Ta, jasne... Wyłaź, ale natychmiast!

- A ładne słowo?- ah, kocham się z nim droczyć...

- Kate, otwieraj, albo wywarze te drzwi!

Otworzyłam pomału drzwi i zobaczyłam Chrisa w samych spodniach.

- A co to? Jakiś pokaz?- prychnęłam.

- Tylko dla ciebie skarbie...

Zostałam rzucona na łóżko. Znowu zaczął mnie całować. No to ja znowu go od siebie odepchnęłam i wstałam na równe nogi. Ten patrzył na mnie podejrzliwie co znowu zrobię.

Mój przeznaczony również wstał i złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Wiem, że mu się podobało, bo przycisnął mnie do ściany. Oplotłam jego biodra nogami. Gdyby nie to, że mnie podtrzymywał pewnie bym spadła. Nasze języki walczyły ze sobą. Nikt nie chciał przegrać. Oderwaliśmy się dopiero wtedy, gdy zabrakło nam powietrza.

- Kocham cię...- mruknął i położył mnie na łóżku.

- Ja ciebie też...- zaśmiałam się, gdy połaskotał mój brzuch.

Podniósł materiał w górę i zaczął całować brzuch. Śmiałam się tak głośno, że mogłabym obudzić cały dom, ale większość wilkołaków pewnie nie śpi.

Nie wiem czemu, ale teraz zaczęłam się śmiać tak, że omal się nie rozpłakałam.

- Czy, czy- śmiałam się- t-ty ro-rro hahaha robisz mi, mi haha malinkę?

- Może...- powiedział i położył obok mnie- Sama sprawdź...

Już miałam wstać, ale Chris położył się na mnie i pocałował w czoło.

- Kto powiedział, że to będzie łatwe?- zaśmiałam się.

- Ze mną na pewno nie...

- Mówiłam ci już, że jesteś ciężki?

- Ta, coś tam chyba na polanie wspominałaś...

- To powtarzam jeszcze raz...

- Ej! Szczupły jestem!

To musiałam mu przyznać. Miał wyrzeźbione ciało i był chudy, ale nie chudszy ode mnie. 

- Potwierdzam, ale ja jestem chudsza...

- I niższa...

- Ty przystojny...

- Ty piękna...

- Alfo!- ktoś krzyknął zza drzwi.

- Ty też jesteś alfą...- wymruczał zadowolony, ale chyba nie wiedział, że nie powiedziałam tego ja.

- Debilu! Ktoś za drzwiami stoi!

- Co?! A, czego?!- warknął.

- Chciałem cię poinformować, że jutro przyjedzie Arron, Brian wraz ze swoją dziewczyną i reszta ekipy, czyli twoi koledzy...- a on nadal stał za drzwiami, bo były zamknięte na klucz.

- Dobra... Już możesz iść...

- Przepraszam alfo...

Chyba już go nie było. Dlatego wpiłam się w usta mojego przeznaczonego. Był z tego zadowolony.

- Chcesz tego?- spytał trochę zakłopotany.

- Ale o co ci chodzi?

Chłopak zaczął się wahać... Dlaczego? Nie wiem...

Nadal leżał na mnie, ale podparł się na rękach.

- Wiesz... Ja nie wiem czy ty... Mnie kochasz... Czy chcesz mnie...

- Chris! Głupku! Oczywiście, że chcę!

Na jego twarzy pojawił się łobuzerski uśmieszek. Co ja zrobiłam?

- Powtórzę... Chcesz tego?

Teraz była najważniejsza chwila w moim życiu. Czy ja tego chcę? Czy chcę? Nie wiem... Muszę się zastanowić... Nie chcę go zranić... Teraz, przy nim jest mi dobrze... Ale czy ja tego naprawdę chcę? Rozmyślałam jeszcze chwilę i przez przypadek szepnęłam:

- Chcę...- co ja wyprawiam!

- Na pewno?

- Tak!- to też nie było planowane!

Nasze usta złączyły się w żarliwym pocałunku. Oderwaliśmy się od siebie i spojrzeliśmy w oczy. Oczy chłopaka mocno zmieniły kolor, z resztą ja pewnie też miałam już inne...

Wiedziałam, że na  całowaniu się nie skończy...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro