Rozdział 35
Siedziałam w salonie i oglądałam telewizję. Usłyszałam, że ktoś schodzi ze schodów. Popatrzyłam się w tamtą stronę i zobaczyłam Arrona.
- Arron? Co ty tu robisz?
- Przyszedłem w odwiedziny...
- A co masz dla mnie jakieś nowiny?- zaśmiałam się.
- Nie, tylko odwiedzić brata...
Wyszedł z domu i zamknął za sobą drzwi.
- Chris!- krzyknęłam, żeby mnie usłyszał, ale widocznie tak się nie stało.
Wstałam i szłam w stronę gabinetu. Nawet nie zapukałam.
- Czego?- warknął zły.
- Czego?! Czego?! Niczego!
- Kate wychodź!
- A czemu? Masz jakąś ważną sprawę?
- Wyjdź i to natychmiast!
- Nie...- usiadłam na fotelu i patrzyłam na chłopaka.
- Skoro ty nie wyjdziesz to cię sam z tego pokoju wywalę...
Chwycił mnie za rękę i mocno szarpnął do wyjścia. Kiedy byłam już na korytarzu z hukiem zatrzasnął drzwi.
~ Ale ma humorki...- mruknęła wilczyca.
- Jemu odbiło!- powiedziałam do niej.
~ Jeśli teraz się zorientowałaś to gratulacje...
- Żeby wywalać MNIE z pokoju!
Wybiegłam za dom i szłam w stronę lasu. Nagle zostałam przyciśnięta do drzewa.
- Dzień dobry Lucas jestem.- powiedział energicznie chłopak i potrząsnął moją dłonią.
- Au...- syknęłam.
- Coś się stało?
- Ty się stałeś.
- Ja pytam na serio.- przekręcił oczami.
- Nie przekręcaj mi tu oczami!- chłopak jeszcze raz to zrobił.
- Jak powiesz co się stało przestanę...
- No dobra... Chris wytargał mnie z pokoju na siłę. Szarpnął mnie mocno za rękę i zatrzasnął drzwi...
- Po pamięta...- powiedział Lucas ledwie słyszalnie, ale on nie wie, że jestem wilkołakiem.
- Co?
- Kim on dla ciebie jest?
- To mój chłopak...
- Nie kłam!- dodał już ostrzej.
- Ale ja nie kłamię!
- Nie udawaj, że nie jesteś wilkołakiem!
- Co ty gadasz? Wogóle co to są WILKOŁAKI?
- Nie udawaj głupiej, bo na taką nie wyglądasz...
- Czy ty nie możesz mi po prostu uwierzyć?- spytałam poirytowana.
- Zaraz się przekonamy...- odpowiedział tajemniczo.- Chodź...
Szliśmy w stronę wielkiej, pięknej polany. Lucas stanął na jej środku i zamienił się w wilka.
Ja natomiast patrzyłam na niego tępo.
~ Zapomniałaś o krzyku!- upomniała mnie wilczyca.
A no tak... Ale już za późno... Chyba się zorientuje...
- Co? Nie boisz się?
- Nie?
- Czyli jesteś wilkołakiem!
- To, że nie boję się wilków, nie znaczy, że nim jestem...
Chłopak przemienił się i popatrzył na mnie podejrzliwie.
- A to?- odsłonił włosy z mojej szyi- Oznaczenie...
- Co? To zwykły tatuaż!
- Nie kłam no!
~ Już wie...
- Może jeszcze da się coś zrobić!- powiedziałam do wilczycy.
- Udowodnij, że nie jesteś jednym z nas...
- Eee... Nie umiem się zmieniać?
- No błagam... Powiem coś bardzo cicho, ok?
- Dobra?
Chłopak mruknął coś pod nosem.
- Co powiedziałem?
- Idiotka...
- Jesteś jednym z nas!
- N-nie jeste... A z resztą! Mniejsza! Tak, tak jestem wilkołakiem, to co mam na szyi to oznaczenie, a nie tatuaż, umiem zmieniać się w wilka! Zadowolony?
- I to jak...
- Wracam do watahy...
- Do zobaczenia...- chłopak zniknął za drzewami.
~ Poprawka: Do nigdy nie zobaczenia...
- Chris się wkurzy...
~ I to jeszcze jak!~
- Ty to umiesz poprawić mi humor...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro