Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 32

CHRIS

Szedłem w stronę willi. Nigdy nie oddam mu Kate! Nawet jak rozpęta wojnę! Nie obchodzi mnie to. Kate jest tylko moja. Nikomu jej nie oddam i nikt jej nie skrzywdzi. Arron otworzył mi drzwi, z jego oczu można było wyczytać, że coś jest nie tak.

- Coś się stało?

- Kate zemdlała...

~ Że co?!- ryknął mój wilk.

Podbiegłem szybko do kanapy, na której leżała moja piękna Kate.

Wypuściłem głośno powietrze.

- Zajmij się nią... Ja idę do biura. Jak się obudzi powiedz mi...

KATE

Szłam sobie leśną dróżką. Ptaki śpiewały, wiał przyjemny wietrzyk. Byłam umuwiona na tej o to polanie. Stał na niej jakiś chłopak. Miał około 15/16 lat. Mniej więcej w moim wieku.

- Widzę, że jesteś...

- Tak jestem. Czemu mnie tu zaprosiłeś?- o ile można nazwać to zaproszeniem.

- Zapamiętaj, Lucas...

- Co Lucas? Co? Jaki Lucas? Kto to?

Zadawałam setki pytań, ale mężczyzna znikł...

A ja się obudziłam. Siedział przy mnie zatroskany Arron.

- Obudziła się...- powiedział z ulgą.

- Że co?- nie wiedziałam o czym on mówi.

- Za chwilę się dowiesz, a teraz idź do Chrisa, bo się o ciebie martwi.

Wstałam powoli. Ostrożnie stawiałam kroki. Jak nauka chodzenia. Ledwo doszłam do biura. Otworzyłam drzwi i słyszałam tylko warczenie mojego przeznaczonego. Nawet na mnie nie spojrzał, tylko warknął:

- Czego?!- rzucił we mnie myszką od komputera, ale ja złapałam ją i odłożyłam na miejsce.

- Chris. Chyba nie chcesz zepsuć myszki!

- Kate, nareszcie się obudziłaś...- podszedł do mnie i mocno przytulił.

~ Nareszcie...- wymruczała rozmarzona wilczyca.

- Eh, Chris...

- Co?

- Puszczaj mnie!- zaczęłam się śmiać, gdy zaczął mnie łaskotać.- Jestem osłabiona...

- Nie zbyt dobra wymówka...- wyszczerzył zęby w pięknym, promiennym uśmiechu.

- To jest akurat prawda, bo oznaczyłeś mnie bez zgody.

- Ale przyznaj, że ci się podobało.

- Nie prawda!

- Nie kłam wiem, że chciałabyś więcej.- zarumieniłam się lekko.

- Teraz to ty kłamiesz.- przekręciłam oczami.

Przerzucił mnie przez ramię i poszedł do naszego pokoju.

Zostałam rzucona na łóżko. Chris przywarł do moich ust. Oddałam pocałunek, ale potem oprzytomniałam.

- Chris!- wydarłam się.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro