Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 27

Ja, Arron i Chris weszliśmy przez drewniane drzwi do małej chatki w górach. Przywitała nas miła pani o ciemnych włosach i zielonych oczach.

- Cześć Chris, kochanie!- Chris tylko przerzucił oczami.

- Hej ciociu...- przytulił ją lekko. Ja stałam jak słup, bo nie wiedziałam jak się zachować.

- Arron! Jak ja dawno cię nie widziałam!- przytuliła szatyna.

- Dzieciaczki, a kto to jest?- spytała się chłopców i wskazała na mnie.

- To jest...- zaczął Chris.

- Twoja koleżanka!- zgaduje ciocia.

- Daj mi dokoń...

- Twoja żona!

- Ni...

- Nikt! Ha, ha, ha. Żartowałam. No to powiesz mi wreszcie Chris kto to jest?

- To moja dziewczyna...

- Witaj malutka!- przytuliła się do mnie- Dzięki tobie Chris nie będzie samotny!

- Dzień dobry proszę pani.

- Dzieci. U góry macie pokoje, każdy ma swój. Łazienka jest na dole... No... Sio!- pokazała rękami.

Wzięłam swoją walizkę i poszłam z chłopakami do góry. Bardzo ładnie urządzony mały domek. Piękne miejsce. Piękny widok na polany, łąki, lasy, góry. Piękny dom. Wszystko pasuje.

- Zwariowaną macie tą ciotkę...- szepnęłam im.- Ona też jest wilkołakiem.

- Tak i to bardzo zwariowanym wilkołakiem...

- Ja mam pokój tu!- odezwał się Arron i zniknął za drzwiami.

- Ja mam...- Chris nie dał mi dokończyć.

- O nie, nie, nie moja droga. Ty śpisz ze mną. 

- No błagam... Chwilę od siebie odpoczniemy...

- Ale tylko jeden dzień.- już miałam iść, gdy Chris złapał mnie za rękę.- Nie ten dzień...- i pociągnął mnie za sobą.

Szłam jak potulny kotek, a raczej wilczek. Jak małe dziecko z rodzicem za rękę. Czułam się głupio, że ciągnie mnie do pokoju jakbym nie umiała do niego trafić. Jakbym zgubiła się gdzieś po drodze jak jakaś rzecz.

Weszliśmy do dość dużego pokoju z łóżkiem małżeńskim. Na ścianach wisiały obrazy wilków. Dominowały jasne kolory, ale ciemnych też nie brakowało.

- Na moje szczęście tym razem nie będziesz mi się wtryniał do łazienki...- mruknęłam pod nosem i zaczęłam rozpakowywać rzeczy.

- Coś mówiłaś kochanie?

- Nie, nic...

Kiedy byliśmy rozpakowani zeszliśmy na obiad. Ziemniaki z mięsem i surówką. Mam nadzieję, że będzie mi smakowało... 

Po skończonym obiedzie, krótkim spacerze, porozmawianiu i posiedzeniu przed telewizorem poszłam się umyć. Chris tak jak podejrzewałam nie wziął ze mną kąpieli. Przez tą myśl na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech. Tu przynajmniej mam trochę spokoju... Nie to co w domu. Wyszłam z łazienki w czarnej piżamie i szlafroku. Bardzo chciało mi się spać. I miałam zamiar pójść spać od razu, gdy wejdę do pokoju. Niestety w pokoju czekała mnie jedna przeszkoda. Chris. Na pewno będzie chciał, żebym go pocałowała. Raczej, żebym całowała go bez końca. Dla niego mogłoby to trwać wiecznie, dla mnie nie koniecznie...

W pokoju już czekał Chris.

- Kotku, dziś idę wcześniej spać... Jestem strasznie zmęczona...- ziewnęłam.

- Rozumiem cię. Ja też jestem wykończony. Oby dwoje musimy odpocząć...

Położyłam się do łóżka. Chris przykrył nas kołdrą. Zasnęliśmy bardzo szybko...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro