Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 22

Nie wiedziałam co zrobić. Uciekać? Czy płakać. Oby dwa wyjścia były złe.

- Co tu się dzieje?!- ryknął Chris.

- Nic...- mruknęłam...

- Nic?! Nic?! Jak to nic?!

- Ja mu tylko podziękowałam...- Chris już chciał skoczyć na Arrona, ale zasłoniłam go swoim ciałem.

- Zejdź mi z drogi...

- Nie! Jesteście braćmi do cholery! Chyba się nie pozabijacie!- wrzasnęłam tak, że nastała cisza.- Jesteście BRAĆMI!

- Kate z drogi...- tym razem odezwał się Arron. Czy oni już do reszty zwariowali?! Posłusznie usiadłam na łóżku i patrzyłam jak zaczynają się bić... Już nie mogłam ich znieść. Są braćmi, a biją się o pierdoły. Postanowiłam to wszystko przerwać.

- Dosyć!- wrzasnęłam- Czy wam do reszty odbiło?! Jesteście braćmi! A to do czegoś zobowiązuje! Rozumiem, jeśli byłby to jakiś facet, którego nie znasz, moglibyście się bić. Ale WY do cholery jesteście braćmi! Nie możecie się normalnie zachowywać?! A teraz przesuńcie się, wychodzę...

Ustąpili mi, ale jeszcze dodałam:

- Ale wcześniej wam przywale...- zaczęli się śmiać. Co ich tak rozbawiło? Uspokoili  się dopiero, gdy przyłożyłam im z liścia. Nie było im do śmiechu... Wyszłam i usiadłam na kanapie...

ROZMOWA ARRONA Z CHRISEM.

- Yyyy, trzeba ją przeprosić...- zaczął Chris.

- Najpierw my powinniśmy to zrobić...

- Przepraszam...

- Też...

Wyszli z pokoju.

KATE

- Kate, przepraszamy...

- Co wy bliźniacy, że w tym samym czasie gadacie? Przyjmuje przeprosiny... Ale jak to się powtórzy to nie wytrzymam!

Arron i Chris dosiedli się koło mnie. Jestem otoczona. Super! Włączyłam jakiś program, wypadło na wiadomości...

- Błagam tylko nie to...- jęknął Arron.

Ale ja tylko klepnęłam go w ramię, żeby był cicho. Słuchałam:

Ostatnio ludzie znaleźli opuszczoną szkołę w lesie. Jak się okazało wcale nie była opuszczona. Chodziły w niej dzieci. Miały tak po szesnaście lat. Nauczyciele postanowili zorganizować im lekcje oraz się nimi zająć, jednak nauczyciel tamtej nocy nie wrócił do domu. Znaleziono go nieprzytomnego w kantorku. Był przywiązany do mopa. Już wszystko z nim dobrze. Nadal nie wiemy kto to zrobił.- uniosłam jedną brew i popatrzyłam na Arrona, który się cicho zaśmiał- Jest zakaz chodzenia do lasów. Szkołę, zostawiamy w spokoju. Dobranoc!

- Przepraszam bardzo, jakie dzieci!- wrzasnął Chris, a my zaczęliśmy się śmiać.

- Tym to mnie rozwalili...- zaśmiałam się- Przynajmniej mamy spokój...

- Arron zostajesz na noc.

- Nie wyraziłem na to zgody- powiedział Arron.

- Nie musisz... Śpisz na kanapie.

- Błagam tylko spijcie, a nie.- my zaczęliśmy się głośno śmiać

- Rozwalasz...

Arron po umyciu się, wygodnie ułożył się na kanapie i przykrył kocem. Chris postanowił wtrynić mi się pod prysznic, no cóż... Dokładnie owinął mnie ręcznikiem, on zrobił to samo, tylko widać mu było brzuch.  Przebrałam się w piżamę, a on ubrał coś do spania, chyba bokserki. Ułożyłam się obok niego i mocno przytuliłam. Po kilku minutach zasnęłam...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro