Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 21

O 20:00 Brian i Arron wraz z Jessicą zapukali do drzwi. Otworzył im Chris. Usiedliśmy na kanapie. Włączyliśmy film. Na stoliczku były chipsy, przekąski i coś do picia. Ja i Jessica poszłyśmy do pokoju. Dokładniej do gabinetu Chrisa. Poszłyśmy tam, ponieważ inne pokoje były zajęte, nie było gdzie usiąść i takie tam. Otworzyłam drzwi. Na podłodze leżały porozwalane papiery, niewyłączony komputer, zakurzone książki. On wogóle nie umie sprzątać? Ja usiadłam na krześle przed komputerem, a Jessica na wielkim, skórzanym fotelu.

- Fajnie tu macie...- szepnęła do mnie.

- Czemu szepczesz?- spytałam śmiejąc się cicho.

- Bo nie zamknęłaś drzwi.- wstałam, podeszłam i zamknęłam drzwi na klucz.

- Lepiej?- spytałam.

- O wiele. Zobacz co on tam robił na komputerze...

Usiadłam przed komputerem. Ruszyłam myszką. Poczytałam trochę... I wtedy zobaczyłam zdjęcie Arrona. Dziwne...

- Ej, tu jest Arron!

- Arron?- spytała zdziwiona dziewczyna.

- No tak Arron! Co oni przed nami ukrywają?

- Ty jakiś detektyw? Nie wtrącaj się lepiej...

- To mój chłopak, spytam się go...

Kiedy Jessica i Brian wrócili do domu poszłam do Chrisa. Arron oglądał film.

- Co ty masz przede mną do ukrycia?

- Ja? Nic.

- Nie wogóle... To po co szukasz o Arronie? Hm?

- Nie wolno ci tam wchodzić!

- Nic nie mówiłeś. A poza tym nie ma żadnego zakazu...

- Już ci mówię. Eh... To trudne.

- Hm?

- My jesteśmy braćmi.

- Braćmi?

- No tak.- wtrącił się Arron, który zatrzymał film.

- Jak to braćmi?

- Po prostu... Nie mówiliśmy o tym nikomu, bo by nas szukali.

- Braci bawiących się na łące...

- Eeeee...

- Słuchaj chodzi o to, że kiedyś chcieliśmy uciec od "rodziców", którzy kryli przed nami prawdę. Oni nie byli naszymi rodzicami. Nie mieli potomstwa, więc nie mieli też kogoś kto przejąłby watahę. W związku z tym porwali nas. My dowiedzieliśmy się o tym i chcieliśmy znaleźć tych prawdziwych... Powiedzieliśmy, że idziemy na łąkę. Oni nic nie podejrzewali... Tak naprawdę uciekliśmy i już więcej nas nie widzieli...

- Aha...- pokiwałam głową i szłam w stronę sypialni, jednak nie spuszczałam ich z oka.

- Nie mów nikomu...- Chris wrócił do oglądania film, a Arron poszedł za mną. Zamknęłam za nim drzwi.

- Tak było na prawdę...

- Dobrze, wierzę wam, ale chcę ci podziękować...

- Za co?

- Chodź by za to, że wrzuciłeś nauczyciela do kantorka.

- Nie musisz...

- Chodź by za to, że położyłeś mnie na brzeg, kiedy nie miałam siły...

- Naprawdę?

Wtedy ja przytuliłam się do niego.

- Dzięki...

~Naprawdę będziemy miały kłopoty...

Po słowach mojej wilczycy do pokoju wparował wściekły Chris...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro