Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 12

Obudziłam się... Nie wiem o której godzinie. Było ciemno. Próbowałam wstać i uderzyłam się w głowę. Zabolało. Rozejrzałam się. Po bokach było jasno, czyli że wpadłam pod łóżko... Po 10 minutach jakimś cudem wyczołgałam się z pod łóżka. Chrisa nie było. Poszukałam w chatce... Pewnie poszedł na polowanie. W każdym razie ja poszłam nad jezioro...

CHRIS (BRUNET)

Gdzie ona jest? Może u Jacoba?! Może ją porwał, gdy spałem?! Może sama do niego poszła, bo ja jej się znudziłem?! Mniejsza... Wchodzę! Wszedłem do domu Jacoba, ten wzdrygnął się na mój widok...

- Czego chcesz?

- Kate!

- Co?!

- Gadaj! Gdzie ona jest?!

- U mnie jej nie ma!

- Jesteś tego taki pewien???

- Jak nie umiesz zadbać o swoją dziewczynę, to proszę bardzo! Zgubiłeś ją!

- Wiem, że ona u ciebie jest!

- Poszukaj nad jeziorem... Ona zawsze tam łazi...

Zatrzasnąłem za sobą drzwi i biegłem w stronę jeziora. Tam ujrzałem moją piękną Kate.

- Gdzieś ty była?!

- W chatce...

- Martwiłem się o ciebie! Już myślałem, że Jacob cię porwał czy coś!

- Ty głuptasie!!!

- Gdzie byłaś?!

- Pod łóżkiem.

- Co?!

- No wpadłam pod łóżko...

Moja mina wyglądała mniej więcej tak: -.-

Kate

Ale głupek! On myślał, że ja do Jacoba wrócę?! Do tej świni?! Nigdy! Byłam w czarnym stroju kąpielowym. Po godzinie wróciliśmy do domku.

- W co się ubrać???- spytałam.

- Może w czarny stanik?

- A gdzie on jest?

- He, he.

- Chris!

- Wiesz co? Ja nawet wolę żebyś go ubrała..- na jego twarzy pojawił się uśmieszek.

- Co ty kombinujesz?

- Nieważne...

- Ja tego stanika nie założę, bo wtedy będziesz męczył mnie!

- Jaka mądra... Choć ja myślałem, że kwiatki nie myślą...- ktoś postanowił się ze mną podrażnić.

- A ja myślałam, że w tym domu nie mieszka osioł!

- Chciałbym się umówić z moją koleżanką...

- Też jest wilkołakiem?

- Nie... Jest człowiekiem!

- To ty się z nimi zadajesz?! Jak chcesz to się umawiaj...

- To ci nie przeszkadza?

- Nie bo ja... Się chyba z Jacobem umówię... Wiesz od dawna się w nim kochałam... Moglibyśmy być parą, albo z Simonem...- już miałam wyjść z pokoju (sypialni) ale ktoś złapał mnie za rękę i rzucił na łóżko...

- Nawet nie próbuj! Jesteś moja i tylko moja! Nikt więcej nie ma prawa z tobą być!

- A ty? To co?!

- Przecież żartowałem! Coś ty! Ludzie są okropni! Przynajmniej w tym mieście!

- Ja też żartowałam... I udało mi się wzbudzić w tobie zazdrość... Prawda?

- Prawda!

Kiedy wypowiedział te słowa pocałował mnie. Następnie lekko przygryzł mi wargę na co krzyknęłam:

- Au!- On zszedł z łóżka i patrzył na mnie zdziwiony.

- No co?!

- Chowaj te kły!

- Nie moja wina! Ty we mnie zbudzasz prawdziwego wilka.

- Chowaj kły!- schował kły.

- A co ci w nich przeszkadza?

- Może to, że gryzą bez opamiętania???

- A co ci one zrobiły?

- Przez nie bolą mnie usta i nie będę mogła cię całować...

- Cholera! Przepraszam...

Ubrałam się. Potem poszłam pozbierać poziomek i jagód... Brunet w tym czasie poszedł na polowanie... Wróciliśmy do chatki, zjedliśmy obiad, a resztę dnia rozmawialiśmy ze sobą. Był już wieczór, przebrałam się w piżamę.

- Sexy wyglądasz w tej piżamie...

- Dzięki...

Położyłam się na łóżko i przykryłam kołdrą. Brunet położył się koło mnie i pocałował, lecz ja odepchnęłam go od siebie...

- Mówiłam, że bolą mnie usta...

- No wiem, ale...- zaczął całować mnie po szyi. Znowu go odepchnęłam.

- Przestań!

- Dobra, dobra...

Odwróciłam się na bok drugi. Chris mnie przytulił. Było mi wygodnie. Od razu zasnęłam...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro