Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 6

Mogłam wyjść gdzieś sama dopiero trzy dni później. Kiedy Jacob poszedł na polowanie, postanowiłam pójść nad jezioro. Zmieniłam się w czarnego wilka, z białym uchem i czarnymi oczami. Biegłam w stronę jeziora. Gdy już byłam na miejscu zobaczyłam, że na drugim końcu jeziora jest szary wilk, z czarną łapą. Miał szare oczy. Był ode mnie dużo większy, czyli był samcem. Przygotowywałam się do walki kiedy usłyszałam:

- Widzę, że jesteś.

- To ty?!- powiedziałam zdziwiona i zdumiona.

- No ja. Kto inny wiedziałby, że pewna dziewczyna przychodzi nad jezioro po kryjomu.

- Ta...

- Przepraszam za tamto.

- Nic się przecież nie stało przecież nie chciałeś.

- Czyli masz czarne oczy.

- Nie. Takie oczy mam jako wilk. A ty masz szare.

- Tak.

- Nietypowy kolor oczu jak na wilka. Jeszcze nie spotkałam takiego przypadku.

- A czarne?! Jeszcze trudniej spotkać. Znowu się wymknęłaś?

- Tak. Coś mnie tu codziennie przyciąga, akurat wtedy kiedy tu jesteś.

Wskoczyłam do wody. Jako wilk się lepiej pływa, a potem się otrzepiesz. Brunet zrobił to samo co ja. Po ok. godzinie wyszliśmy z wody. Nie wiem czemu, ale nawet go polubiłam. Nie pokaże mu tego. Chce być moim przyjacielem niech się postara. Nie dla wilka kości. (Nie dla psa kiełbasa). Zmieniliśmy się w ludzi. Trochę sobie pogadaliśmy, ale przeszliśmy na niewygodne dla mnie tematy.

- Nie powinnaś szukać tego jedynego?

- Na razie nie szukam.

- Bo już znalazłaś!- pomyślał.

- Ile masz lat?- spytałam zaciekawiona.

- Siedemnaście, a ty?

- Szesnaście.

- To niewiele wiekowo się od siebie różnimy.

- No.

- A masz już kogoś?

- Nie, nie mam i na razie nie szukam. Choć powinnam już mieć, a ty?

- Też nie.

- To już wiem dlaczego się do mnie przyplątał.

- Ja już idę.- powiedziałam- wolę nie podpaść Jacobowi jeszcze raz.- dodałam.

Kiedy szłam w stronę chatki poczułam, że ktoś złapał mnie za rękę, obrócił jak w tańcu towarzyskim kilka razy, a kiedy byłam do nie go przodem przytulił, a bardziej przycisnął mnie do siebie. Czułam się niezręcznie, ale i dobrze. Może to ten jedyny? Eee... bzdury. Przynajmniej tak myślałam.

- Ty jesteś moją bratnią duszą.

- Ta jasne... Co jeszcze...

- Popatrz mi w oczy.- mimo woli podniosłam na niego wzrok. Moje oczy błysnęły, jego też. Po dłuższej chwili dodał zadowolony:

- Jesteś moja...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro