Rozdział 43
Otworzyłam szybko oczy. Obok mnie siedział Chris, Brian i Jessica. To jakieś zebranie?
- Obudziłaś się...
I przez te słowa przypomniałam sobie sen. Rozglądnęłam się dookoła. Chłopak zauważył to i przytulił mnie mocno. On coś wie?
- Spokojnie... Jesteś bezpieczna...
Wyszłam, przebrałam się i zeszłam na śniadanie. Tam opowiedziałam im wszystko. Ze szczegółami. Nie tylko coś grozi mi, ale też Jessice. Dostałyśmy zakaz wychodzenia samym na dwór. Mogłam o tym nie mówić.
Siedziałam w pokoju Luny wraz z Jessicą i myślałyśmy nad tym wszystkim.
- Kate, dobrze, że nas poinformowałaś.
- Tobie zawsze powiem.
- Nie wiem co mamy robić... Niedługo wyjeżdżam, a my nawet nie możemy gdzieś razem wyjść!
Zaczęło mi się lekko kręcić w głowie.
Chwyciłam się koleżanki, aby nie spaść z łóżka.
- Ej, wszystko dobrze?- spytała.
- Ymm... Tak...
- Może lepiej, żeby Chris się dowiedział?
- Nie, ma za dużo spraw na głowie...
- Jak uwarzasz... Ale na pewno nic ci nie jest?
- Na pewno...
Nie wiem co mi się dzieje. Mam zawroty głowy, od czasu do czasu zbiera mi się na wymioty. Co to może być?
- Boję się...
- Czego?
- Że tak się stanie...
- Nie masz czego... Jak już Brian cię obroni!
- No, tak, ale...
- Żadnych "ale"...
Usłyszałyśmy pukanie do drzwi.
- Proszę!- krzyknęłam.
Do pokoju wszedł nie kto inny jak Chris i Brian.
- Można?
- Wchodźcie...
Mężczyźni usiedli obok nas.
- Kate, miałem ci to powiedzieć już dawno...
- Słucham.
- Kiedy zostałaś w chatce poszedłem na spotkanie z wrogiem. Zrozum, on chce cię...- przerwałam mu.
- Po co mi to mówisz? Ja wszystko wiem...
- Co?! Skąd?!
- Nie byłam w chatce tylko poszłam za tobą. Schowałam się i słuchałam waszej rozmowy. Jakoś niebardzo mi się podobała i wróciłam do domu. Podobno ma być wojna, a ty mnie nie oddasz. Przynajmniej tak mówiłeś...
- Ciebie nigdy nie oddam...
- A ty? Brian?
- Też cię nigdy nie oddam Jessica.
- Coś czuję, że wygram.
- Co?- powiedziałyśmy w tym samym momencie zdezorientowane.
- Chris słyszał waszą rozmowę...
- Ty tu cały czas stałeś?!
- Tak.
- Wszystko słyszałeś?!
- Tak.
- Wyjdź.
- Nie.
- Wychodź, albo z następnej pełni nici.
- Już wychodzę, już wychodzę...
- Ty też, Brian!- powiedziała przyjaciółka.
Zamknęli za sobą drzwi.
- Jak ja tego nie usłyszałam?
- Jesteś w ciąży, to proste...- dziewczyna złapała się za usta. Że co? Skąd ona to wie.
- Skąd ty to wiesz?
- Możemy uznać, że tego nie słyszałaś?
- Niestety, nie...
- Mam taki dar.
- Wiesz coś jeszcze?
- To bliźniaki.
- Co?!
- Chłopiec i dziewczynka.
- Coś jeszcze?
- Musisz o siebie dbać. Mówiłam odpowiednio cicho, że jakby stali za drzwiami i tak by nie usłyszeli...
- Jescze coś wiesz?
- Nie...
- Mogłabyś być lekarką, wiesz?
- Na razie muszę zajmować się Brianem... A od teraz tobą.
- Myślę, że sobie poradzę.
- Jako twoja przyjaciółka muszę się tobą tak jakby zaopiekować.
- Dlaczego "tak jakby"?
- Wiesz, żeby Chris nie był zazdrosny.
- Ale nie mów mu o tym, dobrze?
- Okej, ale prędzej czy później się o tym dowie.
- Sama mu o tym powiem...
- Jak chcesz...
Wiem, że długo mnie nie było, ale myślę nad drugą częścią... Pozdrawiam!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro