Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 43

Otworzyłam szybko oczy. Obok mnie siedział Chris, Brian i Jessica. To jakieś zebranie?

- Obudziłaś się...

I przez te słowa przypomniałam sobie sen. Rozglądnęłam się dookoła. Chłopak zauważył to i przytulił mnie mocno. On coś wie?

- Spokojnie... Jesteś bezpieczna...

Wyszłam, przebrałam się i zeszłam na śniadanie. Tam opowiedziałam im wszystko. Ze szczegółami. Nie tylko coś grozi mi, ale też Jessice. Dostałyśmy zakaz wychodzenia samym na dwór. Mogłam o tym nie mówić.

Siedziałam w pokoju Luny wraz z Jessicą i myślałyśmy nad tym wszystkim.

- Kate, dobrze, że nas poinformowałaś.

- Tobie zawsze powiem.

- Nie wiem co mamy robić... Niedługo wyjeżdżam, a my nawet nie możemy gdzieś razem wyjść!

Zaczęło mi się lekko kręcić w głowie.
Chwyciłam się koleżanki, aby nie spaść z łóżka.

- Ej, wszystko dobrze?- spytała.

- Ymm... Tak...

- Może lepiej, żeby Chris się dowiedział?

- Nie, ma za dużo spraw na głowie...

- Jak uwarzasz... Ale na pewno nic ci nie jest?

- Na pewno...

Nie wiem co mi się dzieje. Mam zawroty głowy, od czasu do czasu zbiera mi się na wymioty. Co to może być?

- Boję się...

- Czego?

- Że tak się stanie...

- Nie masz czego... Jak już Brian cię obroni!

- No, tak, ale...

- Żadnych "ale"...

Usłyszałyśmy pukanie do drzwi.

- Proszę!- krzyknęłam.

Do pokoju wszedł nie kto inny jak Chris i Brian.

- Można?

- Wchodźcie...

Mężczyźni usiedli obok nas.

- Kate, miałem ci to powiedzieć już dawno...

- Słucham.

- Kiedy zostałaś w chatce poszedłem na spotkanie z wrogiem. Zrozum, on chce cię...- przerwałam mu.

- Po co mi to mówisz? Ja wszystko wiem...

- Co?! Skąd?!

- Nie byłam w chatce tylko poszłam za tobą. Schowałam się i słuchałam waszej rozmowy. Jakoś niebardzo mi się podobała i wróciłam do domu. Podobno ma być wojna, a ty mnie nie oddasz. Przynajmniej tak mówiłeś...

- Ciebie nigdy nie oddam...

- A ty? Brian?

- Też cię nigdy nie oddam Jessica.

- Coś czuję, że wygram.

- Co?- powiedziałyśmy w tym samym momencie zdezorientowane.

- Chris słyszał waszą rozmowę...

- Ty tu cały czas stałeś?!

- Tak.

- Wszystko słyszałeś?!

- Tak.

- Wyjdź.

- Nie.

- Wychodź, albo z następnej pełni nici.

- Już wychodzę, już wychodzę...

- Ty też, Brian!- powiedziała przyjaciółka.

Zamknęli za sobą drzwi.

- Jak ja tego nie usłyszałam?

- Jesteś w ciąży, to proste...- dziewczyna złapała się za usta. Że co? Skąd ona to wie.

- Skąd ty to wiesz?

- Możemy uznać, że tego nie słyszałaś?

- Niestety, nie...

- Mam taki dar.

- Wiesz coś jeszcze?

- To bliźniaki.

- Co?!

- Chłopiec i dziewczynka.

- Coś jeszcze?

- Musisz o siebie dbać. Mówiłam odpowiednio cicho, że jakby stali za drzwiami i tak by nie usłyszeli...

- Jescze coś wiesz?

- Nie...

- Mogłabyś być lekarką, wiesz?

- Na razie muszę zajmować się Brianem... A od teraz tobą.

- Myślę, że sobie poradzę.

- Jako twoja przyjaciółka muszę się tobą tak jakby zaopiekować.

- Dlaczego "tak jakby"?

- Wiesz, żeby Chris nie był zazdrosny.

- Ale nie mów mu o tym, dobrze?

- Okej, ale prędzej czy później się o tym dowie.

- Sama mu o tym powiem...

- Jak chcesz...

Wiem, że długo mnie nie było, ale myślę nad drugą częścią... Pozdrawiam!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro