Rozdział 40
Dzisiaj byłam zmęczona, wykończona i obolała. Natomiast Chris wypoczęty, uśmiechnięty i zadowolony. Gdyby nie on spadłabym ze schodów, potknęła się o kapcie i weszła w drzwi... Jak tu go nie kochać? Dziś ma przyjechać ekipa... Nie wiem czy nawet się do niech odezwę...
Siedziałam przy stole i jadłam śniadanie.
- Jak się czujesz?- spytał.
- A jak wyglądam?- mruknęłam.
Niepoukładane włosy, strasznie zmęczona, reszty nawet nie chcę opisywać!
- Źle...- odparł po dłuższej chwili zastanowienia.
- No właśnie...
Usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Kto to?
- Arron, Brian ze swoją dziewczyną i reszta...- otworzył drzwi.
Ja odwróciłam zmęczony wzrok, popatrzyłam kto to i wróciłam do jedzenia.
- Widzę, stary, że wczoraj się nie pobawiłeś!- śmieszne Brian...
- Ta... Spójrz na Kate...
- Dajcie mi spokój!- warknęłam, odłożyłam talerz i klapnęłam na kanapę.
- Moja ma to samo...
- Ty nie wyglądasz na zmęczonego...- a oni dalej o tym samym.
- Hej...- ziewnęła jakaś dziewczyna.
- Kate! Jessica przyszła!- powiedział mój mate.
- Jessica?- zdziwiłam się- Co ty tu robisz?- odwróciłam się do nich.
- Ty jeszcze jej nie powiedziałaś o nas?!- oburzył się Brian.
- Może wreszcie wejdziecie do środka, bo zimno!- warknęłam.
Wszyscy weszli, a Chris zamknął drzwi.
Wstałam powoli i przytuliłam Jessice. Ledwo trzyma się na nogach, biedna... Z resztą! Ja mam to samo!
- Oprowadzę cię kochana...
- Ładnie tu macie...- szepnęła.
Weszłyśmy po schodach na górę. Tak jak powiedziałam, tak też zrobiłam.
Stałyśmy przed pokojem gościnnym.
- Chodź!- zachęciłam ją ręką.
Wielkie dwuosobowe łóżko, mała szafa, łazienka, balkon, szary dywan i parę półek. Wszytko w jasnych kolorach. Bardzo ładnie to wyglądało.
- Spać mi się chce...
- Co ty na krótką drzemkę?
- Z wielką przyjemnością...
Rzuciłyśmy się na łóżko i przykryłyśmy kocem. Drzwi były zamknięte. Momentalnie zasnęłyśmy.
CHRIS
- Siadajcie!- wskazałem na kanapę i włączyłem telewizor.
- Jak tam u was?- spytał Arron.
- Wszystko dobrze, Kate ostatnio stłukła szybę...
- Co?! Dlaczego?
- A, wyskoczyła przez okno... Już nie pamiętam czemu...
I tak zaczęliśmy rozmawiać na różne tematy. Coraz więcej gości przybywało i było coraz weselej.
- Em... Chris? Gdzie Jessica?- zapytał Brian.
- Nie wiem... A gdzie Kate?
Zerwaliśmy się na równe nogi zaczęliśmy ich szukać. Reszta siedziała sobie w salonie i rozmawiała. Przeszukaliśmy wszystkie pokoje oprócz gościnnego.
Powoli uchyliłem drzwi i zobaczyłem nasze księżniczki.
- Popatrz!- zaśmiał się mój kolega- Śpiące królewny się znalazły!
- Trzeba je obudzić...
Brian podszedł do swojej przeznaczonej. Chciał ją pocałować, ale usłyszał:
- Jak mnie tkniesz... Śpisz w garażu...- odsunął się.
- Zobaczymy co zrobi moja...- szepnąłem.
Podszedłem do Kate powolutku i miałem jej coś powiedzieć, ale usłyszałem:
- Jak nie dasz mi się wyspać, to obiecuję ci, że na następną pełnię ucieknę i wrócę po tygodniu.
Odskoczyłem od niej, a przyjaciel zaczął się śmiać.
Zeszliśmy na dół i zobaczyliśmy, że impreza się rozkręca. O wiele więcej osób przyszło, grała dobra muzyka, wszędzie drinki i przekąski, niektórzy tańczą, niektórzy gadają, a jeszcze inni oglądają coś w telewizji.
KATE
Krótka drzemka zamieniła się na godzinną.
~ Dokładnie 1 godz. 2 minuty i 5 sekund...
Ona naprawdę nie ma co robić...
Usłyszałam głośną muzykę i poczułam zapach alkoholu. Co oni robią?!
Lekko szturchnęłam Jessice w ramię, a ta momentalnie odwróciła się w moją stronę.
- Idziemy do nich?- spytałam.
- Sprawdźmy co się dzieje!
Wyskoczyłyśmy z łóżka i wyjrzałyśmy zza drzwi. Mnóstwo ludzi ubranych jak na imprezę! My też musimy jakoś wyglądać. Niech im szczęki opadną!
Weszłyśmy do pokoju i zamknęłyśmy drzwi.
- Masz jakąś sukienkę?- spytałam.
- To miała być niespodzianka, ale zostaję u was na tydzień!
- To świetnie!
- W szafie powinna być moja walizka, Brian miał ją tam dać.
Dziewczyna otworzyła szafę i wyjęła zieloną walizkę.
- Choć do mojego pokoju!- chwyciłam ją za rękę.
Ona szybko wzięła sukienkę, buty i parę innych rzeczy.
Kiedy znajdowaliśmy się w moim pokoju, ona poszła się przebierać, a ja wybrałam sobie już strój. Była to czarno- biała sukienka. Góra biała, a dół czarny. Odsłaniała mi połowę pleców i podkreślała moje kształty. Jak Chris organizuje imprezę niech liczy się z konsekwencjami! Raczej będzie zazdrosny...
Kiedy dziewczyna była w łazience, ja szybko przebrałam się w przygotowane rzeczy. Do tego ubrałam czarne szpilki i rozpuściłam włosy. Moja przyjaciółka natomiast miała granatową rozkloszowaną sukienkę sięgającą do kolan. Moja też sięgała do kolan. Włożyła niebieskie szpilki, a włosy miała lekko pofalowane. Zrobiłyśmy sobie lekki makijaż.
- Pięknie wyglądasz!- powiedziałam.
- To co? Idziemy im pokazać kto tu rządzi?!
- Jasne! Wkraczamy do akcji!
Wyszłyśmy z pokoju i powoli schodziłyśmy na dół. Dużo osób skupiło na nas uwagę. Tak trzymać! Zauważyli nas również Brian i Chris. Nie byli za bardzo zadowoleni.
Jakiś chłopak poprosił Jessicę do tańca. Nie wiem co czuł Brian, ale bacznie ich obserwował.
- Wow...- usłyszałam za sobą i poczułam te same silne ramiona co wczoraj.
- Co?
- Zatańczysz?
- Z przyjemnością!
I tak do rana bawiliśmy się wszyscy. Wygłupialiśmy się... Rozmawialiśmy... Śmialiśmy... Graliśmy również w gry. Była to chyba najlepsza impreza w moim życiu!
Kiedy wszyscy się rozeszli, a przyjaciele poszli spać, posprzątałam z Chrisem dom. Długo nam to zeszło, bo poszliśmy spać dopiero o dziesiątej rano...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro