Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 36

Byłam już w domu. Chrisa nie mogłam nigdzie znaleźć, i dobrze.

~ Dobrze? No właśnie nie dobrze!

- Oj, przeżyjesz... Gdzieś tu jest...

~ Nie prawda!

- Użyj zmysłów i szukaj...- zaśmiałam się.

~ To tak nie działa...

- To mi wytłumacz...

~ Ty też musisz chcieć go znaleźć!

- Trochę od niego odpocznę...

Położyłam się na łóżku i zasnęłam...

5 godzin później...

Moja wilczyca mruczała coś pod nosem i mnie obudziła.

- Ile ja spałam?

~ Dokładnie 5 godzin 1 minutę i 2 sekundy...

- Nie miałaś nic innego do roboty, tylko liczenie ile śpię?- spytałam poirytowana.

~ Przyszedł!- pisnęła i rozbolała mnie głowa.

Zeszłam na dół i zobaczyłam Chrisa.

- Cześć skarbie...- chciał mnie przytulić, ale wyminęłam go- Co ty taka nie w humorze?

- Bo pewien debil, wywalił mnie z pokoju i naraził na innego samca...

- Że co?!- teraz zepsułam mu humor! Ou jea!

- Nic...

- Gadaj!

- Nie ma co mówić. Nie było cię, więc poszłam do lasu i spotkałam Lucasa...

~ Musiałaś...

- Kto to?

- Kochanek...- ale się nabrał.

- Jaki kochanek?!- ryknął- Ja cię nie zdradzam, a ty taka... Niewierna!

- I ty to bierzesz na poważnie?! W życiu bym cię nie zdradziła.

- Czekaj, co?

- Nabrałam cię za to, że wywaliłeś mnie z pokoju i zniknąłeś na ponad 5 godzin!

- Ehh... Nie mam do ciebie siły...

- Ja do ciebie też...

Poszłam się myć. Kiedy wyszłam z łazienki w piżamie z wilkiem, który wyje do księżyca zobaczyłam Chrisa... Tylko nie miał koszulki, a na ręce miał... Tatuaż?

- Co ty tam masz?- zapytałam ciekawa.

- Tatuaż...

- Tatuaż?! Po co ci on?

- Widać, że jestem wilkołakiem...

- Nie, nie widać... To, że masz tatuaż z wilkiem i lasem nic nie znaczy...

- Znaczy i to wiele. Na przykład to, że jestem nieprzewidywalny...

- Eh... Prędzej ja jestem nieprzewidywalna...

- Tak masz rację... Szybę stłukłaś...

- No widzisz... Będę nadal uciekała...- przerwał mi.

- Ale nie przez okno!- zaśmiał się.

- A niby czemu?

- Szyba pancerna...

- To przez drzwi!- wystawiłam mu język.

- A jak będą zamknięte?- uniósł jedną brew.

- To nie wiem!

- Wtedy zostaniesz ze mną w pokoju...

- Ale jak to? Nie będę mogła wyjść?

- Powtórz...

- Wtedy zamknę się w łazience...

- Nie mam do ciebie siły...

- Powtarzasz się...- przekręciłam oczami.

- Ładny tatuaż?

- Piękny...- dodałam z sarkazmem.

- Ale tak na poważnie...

- No na poważnie!- znowu sarkazm- Ale tak na serio to mnie się podoba...- przygryzłam wargę, żeby nie mógł się powstrzymać...

- Błagam... Nie rób tak...- zaczął się do mnie powoli zbliżać.

- No chodź...- zachęciłam go palcem...

Już miał się na mnie rzucić, gdy ja umknęłam do łazienki i zamknęłam drzwi na klucz.

- Otwieraj!- zaśmiał się.

- Ktoś tu nie może się oprzeć!- śmiałam się.

- Otwieraj, bo wyważę te drzwi!

- Śmieszne...

- Ja nie żartuję!

- Daj mi chwilkę...

A co jeśli jednak to zrobi? Przecież jest do tego zdolny. Jest silniejszy i odważniejszy.

Powoli przekręciłam kluczyk w drzwiach. One momentalnie otworzyły się z hukiem i zostałam przerzucona przez ramię.

- Następne porwanie?!- krzyknęłam poirytowana jego zachowaniem.

- Tak, ale tym razem do sypialni...

- A ja chcę do lasu...

- Chcesz w lesie?- spytał zaskoczony moją odpowiedzią.

- Nie w lesie! Ja chcę na spacer!

- W piżamie?

- Ugh, zamknij się wreszcie!

Zostałam rzucona na łóżko. Chris chciał na mnie wskoczyć, ale obróciłam się na bok. Chłopak zaliczył glebę na materac. Na szczęście był miękki.

- Wracaj!- droczył się ze mną szarpiąc za moją bluzkę...

- Będziesz mi to prasował!- momentalnie puścił. I oto jego słaby punkt...

- Chodźmy spać...

- Dobry pomysł...- ziewnęłam.

- Dobranoc...

- Dobranoc...

Kilka minut później...

Rozpętałam wielką bitwę na poduszki. Mieliśmy iść spać, ale mnie się nie chciało... Zaczęło się od tego, że przez przypadek walnęłam Chrisa ręką, a skończyło się na tym, że oberwałam poduszkom...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro