Rozdział 2
Od czasu porwania, mieszkałam z moim dawnym kolegą- Jacobem. Został on wyrzucony z watahy. Nie wiem czemu. Nie sądziłam, że go spotkam. Błąkałam się tu już od kilku dni...
***
Poszłam po coś do jedzenia, bo ja też miałam tu obowiązki. Trochę dalej znajdowało się ogromne jezioro. Woda w nim była czysta i błękitna. Już chciałam do niego wskoczyć, ale Jacob mnie powstrzymał.
- Wiesz, że nie możesz tu przebywać, prawda?- Był on o mnie strasznie zatroskany.
- Tak, wiem...
- Tu mogłabyś spotkać samca, który...eee...sama wiesz. Jesteś wolna, a wiesz, że nie jeden chciałby cię mieć tylko dla siebie.
- Wiem...
- No! A ja nie chciałbym, żebyś mi jakiegoś do domu przyprowadziła. Masz zakaz chodzenia tutaj!
- Czy on myśli, że ja go słucham? Chyba tak, ale ja kompletnie nie wiem o czym on gada!
- Kate!- pstryknął palcami, a ja się otrzepałam z moich myśli- Dobrze?
- Okej.- odpowiedziałam nieświadomie na jakie pytanie odpowiadam.
Kiedy poszedł, usiadłam nad brzegiem jeziora.
- Jeszcze tu przyjdę, obiecuje...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro