Rozdział 16
Wstałam, ubrałam się, zjadłam coś i poszłam do szkoły... Jak zwykle. Chris już tam na mnie czekał.
- Hej mała.
- Hej duży...
- Czemu taka nie w humorze.
- Nigdzie nie mogę znaleźć Jessicy.
- A widziałaś gdzieś Briana?
- Nie, a co?
- Gdybyś go widziała, powiedz.- posłał mi słodki uśmiech.
Poszłam przed szkołę. Tam ujrzałam Briana.
- Hej mała może pójdziesz dziś ze mną na kawę?
- Co wy macie z tym mała?! A tak wogóle to mogę wziąść ze sobą Jessice?
- No oke.
- Chłopcy się o ciebie pytają.
- Już do nich idę...
Chodziłam po szkole, w pewnym momencie zauważyłam Agnes klejącą się do Chrisa.
- Nie przeszkadzam?
- O Kate! Dzięki, że jesteś!
- Agnes idź z tąd.- poszła, bo wiedziała, że ze mną nie ma żartów.- Chris ja już idę do domu.
- Widzimy się wieczorem.
- Wrócę tak po 20, bo idę z Jessicą do kawiarnii.
Wyszłam ze szkoły. Kiedy byłam na miejscu chwyciłam za telefon i zadzwoniłam do Jessicy.
- Hej Kate. Co jest?
- Pójdziesz dziś ze mną i Brianem na kawę?
- Bardzo chętnie, a Chris?
- Zostaje w domu?
- Niesądzę, że mu się to spodoba.
- Wiem pewnie się wkurzy? Co nie.
- Raczej wpadnie w szał Kate.
- No ale co tam, to jest moje życie, moje sprawy.
- Tylko żebyś później tego nie żałowała.
- Nie pożałuje. Widzimy się o 19:00 przed kawiarnią. Pa.
- Pa.
Ubrałam się w czarne leginsy i białą bluzkę z czarnym wilkiem. O 19:00 czekałam z Jessicą na Briana.
- No nareszcie!
- Przepraszam, ale miałem sprawę do załatwienia...
Weszliśmy przez drewniane drzwi. Kawiarnia była ładnie urządzona. Dominowały jasne kolory. Usiedliśmy przy stoliku numer 19.
- Dobry wieczór coś podać.
- Espresso.- powiedzoał Brian.
- Kawę mrożoną.- poprosiła Jessica.
- Dla mnie szarlotkę.
- Dobrze. Za 10 minut przyniosę.
Kiedy odeszła odezwał się Brian:
- Czemu nie wzięłaś kawy?
- Bo w przeciwieństwie do ciebie będę spała w nocy.
- Brian będziesz miał kopa.
Rozmawialiśmy długo, potem zorientowałam się, że jest już 21:15.
- Ja idę widzimy się jutro. Pa...
Szybko wybiegłam, zeszłam po schodach na dół i szłam w stronę domu. Zapukałam do drzwi, otworzył Chris.
- Miałaś być wcześniej.- zauważył.
- No wiem, ale się zagadaliśmy.- wpuścił mnie do środka. Zdjęłam buty i płaszcz. Usiadłam na kanapie.
- Zagadaliście się?
- No tak.
- A nie zagadałyśmy się?
- Nie.
- To kto tam jeszcze był?
- Brian.
- Podrywasz mojego najlepszego kumpla?!
- Nie, po prostu...
- Po prostu co?!
- Chciał żebyśmy poszły z nim na kawę.
- Czyli randka, tak?
- Nie!
- A może przez przypadek usiadłaś mu na kolanach, co?
- Chris! Wiesz, że bym tego nie zrobiła.
Przerzucił mnie przez ramię.
- Puszczaj mnie!
Zaprowadził do sypialni i rzucił na łóżko. Sam w tym czasie zdjął koszulę.
- Co ty robisz?!
- To co mogę.
- Czyli co?!
- Od dawna miałem na ciebie ochotę...
Wskoczył na mnie o zdjął mi koszulkę.
- U czarny stanik.
- Chris przestań! Ja nie jestem na to gotowa!
- A z Brianem to mogłaś?!
- Co ty wygadujesz?! Ja... J-ja cię koch...
Kocham.
Przyciągnęłam go do siebie i mocno pocałowałam. Chris był z tego zadowolony.
- Teraz ci wierzę mała...
Oderwaliśmy się od siebie. Wyjaśniłam mu całą sprawę. Już nie gniewał się na mnie i Briana. Uświadomił sobie, że to jest jego najlepszy przyjaciel z dzieciństwa...
Musiała być jakaś kłutnia zakochanych... XD Na szczęście wszystko sobie wyjaśnili...
Życzę miłych wakacji.
Pozdrawiam. Wilczyca_psowata.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro