⸙ 0.1 ⸙
Obudziłam się i otworzyłam lekko oczy ale blask bieli mnie oślepł i szybko zamknełam oczy potem znowu lekko otworzyłam powieki i wyprostowałam się w pozie siedzącej a obok łóżka zauważyłam Stevego
— obudziłaś się.
— kim ty jesteś? — po moim pytaniu gorączkowo szukałam pistoletu
— szukasz tego — mężczyzna pokazał mi mój pistolet
— odpowiedź! kim ty do cholery jesteś?! - wrzasnełam po utracie cierpliwości
— Lynn nie pamiętasz mnie?
— nie koniecznie a wogule skąd znasz moje imie?!
— pamiętasz że masz starszego brata?
— a czemu miałabym nie pamiętać Bucky'ego?
— Pamiętasz jego przyjaciela?
— troche go kojarze — i nagle doznałam mocnego bólu głowy — aaaa — syknełam z bólu i znowu trzymałam się za głowe a przed oczami miałam przebłyski spomnień z eksperymentów i z dzieciństwa.
— Steve? — zapytałam nie pewnie.
— tak, tak to ja Steve — i zrobił coś czego się nie spodziewałam przytulił mnie — emm Steve wiesz to trochę dziwne że mnie przytulasz bo dopiero co teraz sobie ciebie przypomniałam więc mógł byś mnie puścić? — niebieskooki popatrzył się na mnie chwile i puścił mnie.
— A co z Bucky'm?
— Bucky!!! czemu dałam ci się tu przywieść?! musze go odnaleźć!
wybiegłam z pomieszczenia ale Steve był ode mnie szybszy
— Lynn jesteś w Ameryce tu go nie znajdziesz
— to skoro twój kumpel to pomóż mi.
Dokończe....
Hej!
wracam z nowym rozdziałem później bardziej go dopracuje
Buziole Wanda❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro