Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Kuroo Tetsurou-4

Czas mijał nieubłaganie szybko. Oznaczało to, że wkrótce mieliście wystawić na scenie waszą sztukę. Starałaś się dać z siebie wszystko na próbach, ale i tak wiedziałaś, że nieważne jak długo będziesz ćwiczyć i tak ci się nie uda, przed większą publicznością. Tylko jednej sceny nie ćwiczyliście. Pocałunek Penelopy i Odyseusza. Pani dała wam czas, żebyście sobie to przemyśleli.

-Halo [Imie]-chan!

Spojrzałaś na lekko zirytowanego blondyna, który już od jakiegoś czasu próbuje ci wpoić jakąś rzecz z [znienawidzony przedmiot]. Nie mogłaś się skupić, ponieważ myślami byłaś totalnie gdzie indziej.

-Wybacz Saito-kun...nie jestem dziś zdolna do nauki.

-Widzę. Heh...chyba wiem kto mógłby ci pomóc z tym przedmiotem, żebyś miała lepszą ocenę niż 3.

-Kto to?

-A tego ci nie powiem. Na dziś kończymy. Pójdę do niego poprosić o pomoc.

Po wypowiedzeniu tych słów, głośno przełknął ślinę. Byłaś tym trochę zaniepokojona. Czyżby ta osoba była aż tak straszna. Westchnęłaś cicho i zaczęłaś pakować swoje książki. Z opuszczoną głową wyszłaś z szkolnej biblioteki i skierowałaś się na salę. Już z daleka było słychać piski butów i odbijanie piłki. Nawet polubiłaś bycie menadżerką tej drużyny. Zawsze coś się działo. W którymś momencie poczułaś silny ból w okolicy pleców. Padłaś jak długa na podłogę. Zanim straciłaś przytomność, udało ci się usłyszeć czyjś krzyk.

-KUROO-SAN!

Kapitan natychmiast pojawił się przed wejściem na salę i widząc cie nieprzytomną wziął cie na ręce.

-Wybacz Kuroo-san.

Srebrnowłosy ugiął się w połowie i nie mógł nic z siebie wykrztusić.

-Idź na salę i wytłumacz co się stało.

-H-Hai!

Sam zaniósł cię do pielęgniarki. Był gdzieś tak w połowie drogi, kiedy napotkał panią Halinę. Już miała zacząć swoją gadkę, gdy zobaczyła ciebie. Kazała mu się pośpieszyć, bo kto wie co się może stać. Zdziwiony chłopak tylko poszedł dalej. Położył cie na łóżku i siedział przy tobie, aż się nie obudzisz.

Po tak piętnastu minutach, zaczęłaś otwierać oczy. Pierwsze co rzuciło ci się w oczy, to jakaś ciemna postać, oświetlona cała światłem. Zanim otworzyłaś je całkowicie, powiedziałaś.

-C-Czy ja umarłam?

-Co ty wygadujesz!!! Nawet mi tak nie mów, bo nie tylko jemu się oberwie.

Otworzyłaś szerzej oczy i natychmiast spaliłaś buraka. Odwróciłaś swoją głowę w inną stronę. Nie mogłaś mu teraz spojrzeć w oczy. Serce ci niemiłosiernie przyśpieszyło. Czułaś się dziwnie. Wcześniej doświadczyłaś tego, chyba tylko dwa razy. 

-W-Wybacz.

-Nic się nie stało, tylko na kolejny raz tak nie mów.

Podniosłaś się i usiadłaś na łóżku. Przetarłaś swoje oczy.

-A co się tak właściwie stało?

-Wpadł na ciebie Lev, który...

-...Cie zawołał. To akurat jeszcze słyszałam. Ale wiesz, że nie musiałeś...

-Stop. Nie kończ. Musiałem. A poza tym pewnie komuś innemu bym nie pozwolił.

Spojrzałaś na niego lekko zdziwiona. Odwrócił się w inną stronę, a na jego policzkach dostrzegłaś delikatny odcień różu.

-Kuroo. O co chodzi.

Położyłaś swoją dłoń na jego i czekałaś na odpowiedź. On wplótł swoje place w twoje i odwrócił się do ciebie. Poczułaś jak twoje policzki zaczynają cie piec.

-Bo widzisz. Od jakiegoś czasu zacząłem czuć do ciebie coś więcej niż przyjaźń. Gdybym teraz się dowiedział, że będziesz grać Penelopę, to zrobiłbym wszystko, żeby grać Odyseusza, ponieważ...Kocham cie.

Robiłaś się coraz bardziej czerwona. Nie wiedziałaś co powiedzieć oraz czy to co doświadczyłaś to na pewno miłość.

-Kuroo...

-Wiem, że to może za wcześnie, ale czy zostałabyś moją dziewczyną?

Chwilę się zastanowiłaś, ale w końcu postanowiłaś zaryzykować. Kiwnęłaś twierdząco głową i po chwili zostałaś zamknięta w szczelnym uścisku kapitana.

-Już myślałem, że się nie zgodzisz.

Zaśmiałaś się i go przytuliłaś. Wstałaś z łóżka i razem z swoim nowym chłopakiem ruszyłaś na salę. Po wejściu, pierwszy podbiegł do ciebie Lev i zaczął przepraszać. Oczywiście Tetsurou pilnował, żeby znowu ci czegoś nie zrobił.

>>>>>>>>>>>>>

W następnej części

Stres i kluczowy moment

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro