6.
Tak jak powiedział Tedd, tak też zrobiłam.
Po śniadaniu ubrałam swoją jedyną czerwoną sukienkę z paseczkiem w talii oraz dosyć dużym dekoltem, która była długa, bo do samej ziemi.
Z przodu krótsza z tyłu dłuższa.
Do tego założyłam jeszcze buty na paseczki i byłam właściwie gotowa.
Podkreśliła jeszcze swoje i tak długie rzęsy i zatrułam korektorem słońce na twarzy, Po czym wyszłam z pokoju zamykając za sobą drzwi.
Ruszyłam do Tedd'a, który siedzia" jak zwykle na portierni, lecz teraz rozmawiał z kimś.
-Cześć Tedd, dzień dobry państwu-powiedziałam widząc dwoje ludzi przy biurku.
-Hej słońce, ślicznie wyglądasz-powiedział z uśmiechem na twarzy.
-Dzień dobry-powiedzieli państwo uśmiechając się szeroko.
Usiadłam na wysokim krześle za Tedd'em i zaczęłam bawić się kablem od słuchawki telefonu.
-Dobrze-powiedział Tedd-jak się nazywa dziecko, które państwo zamierzają adoptować?
-Katherine-zaczęła pani-Katherine Salvatore.
-Ohhh-powiedział lekko zrezygnowany, a ja głośno przelknelam ślinę-słońce chodź tutaj-powiedział, na co ja od razu wstałam i podeszłam we wskazane Miejsce-To jest Katherine.
-Miło nam cię poznać kochanie-powiedziała uśmiechając się naprawdę szczerze.
-Mi również-zmusiłam się na lekki uśmiech, lecz szczęka wciąż mnie bolała.
Po chwili do środka wszedł przystojny brunet, który patrzył w telefon.
Był w moim wieku, Ale wyglądał na rozpuszczonego.
-Mozemy zabrać ja już do siebie?-spytała podekscytowana kobieta.
-Tak, oczywiście-powiedział mój przyjaciel szczerząc się.
-Pójdę tylko po swoje żeczy-powiedziałam i wyszłam szybkim, lecz zgrabnym krokiem z portierni.
❤🌸❤🌸❤🌸❤🌸❤🌸❤🌸❤🌸
Proszę bardzo :3
Obiecany rozdział, jest troszkę wcześniej😄👏❤😘
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro