41.
odwruciłam się, a moim oczom ukazały się trzy postacie idące w naszą stronę.
dwie blondynki i...On.
momętalnie na moich policzkach pojawiły się palące rumieńce gdy na mnie spojrzał.
Gdy zobaczyłam jego gest od razu uśmiech zszedł mi z twarzy.
Objął blondynkę po swojej prawej i podszedł do nas.
popatrzyłam na Jacka, ktory patrzył na mnie podejżliwie i odwróciłam od razu wzrok wgapiając sie w telefon, byle tylko nie patrzyc na Nikolaja i tą blond suke.
-Cześć-wymówił to intensywnie, na co blond cipa obok niego sie głupkowato zaśmiałą, co mnie wkurwiało.
-Hej-żucił mu Jack, na co ja popatrzyłam na nich niezaóważalnie.
-Cześć Katherine-wymówił moje imię tak intensywnie, że aż w brzuchu mi się wywruciło.
moje policzki jeszcze bardziej się zaczerwiniły, gdy mnie przytulił, czego wogólenie odwzajemniłam.
-Cześć-powiedziałam nawet na niego nie patrząc-Ja idę-odparłam wstając-pa-pomachałam Jackowi i poszłam w swoją stronę.
-Do zobaczenia Katherine-odparł Jack.
musze sobie załatwić sukienkę.
weszłam do pierwszego lepszego sklepu i od razu podeszłam do stoiska z sukienkami.
***
Właśnie kończyłam się myć, gdy zadzwonił do mnie telefon.
-Hej słonko-od razu usłyszałam jego ciepły głos.
-Cześć Tedd-uśmiechnęłam się.
-Co tam u ciebie słychać mała?-spytał.
-Wszystko dobrze, właśnie się szykuje na imprezę, a jak u ciebie?
-U mnie wszystko dobrze, na jaką imprezę?-spytał podejrzliwie.
zawsze był dla mnie jak taki tata.
-Do kolegi, spokojnie nie bedzie alkocholu-zaśmiałąm się.
-No mam nadzieję Katherine-zaśmiał się.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro