30.
-Przestań!-krzykmęłam z bólu kiedy jego palce wylądowały w mojej kobiecości.
Po moich policzkach spływały łzy, które nie przeszkadzały mu w tym co robi.
-Tak suko!-powiedział rozpinając rozporek.
W tym minucie zaczęłam się zmieniać.
Moje oczy zrobiły się ciemne a spływające łzy były czerwone jak krew.
Na plecach wyrosły mi skrzydła, a.sama zrobiłam się silniejsza.
Rozdarłam sznur, który ściskał mi ręce i odepchnęłam Darka z taka siłą, że wylądował na ścianie po drugiej stronie pokoju.
Moje łzy już nie płynęły. Natomiast zastąpiła je złość i nienawiść.
Darek leżał bezwładnie na ziemi, a z jego głowy ciepła krew.
Podeszłam do niego i odrazu poczułam ten zapach.
Był śliczny.
Oblizałam usta i wbiłam się w jego szyję zatapiając w tętnicy swoje zęby.
Zaczęłam łapczywie ją wysysać, a gdy ciało było opóźnione z krwi wytarłam usta o jego koszulkę i wstałam z ziemii.
W tym samym minucie zniknęły moje.magiczne moce, a ja sama uświadomiłam sobie co zrobiłam...
Sprawdziłam puls na nadgarstku, Ale nic nie wyczułam.
Ze łzami w oczach stwierdziłam, że nie żyje.
Pobiegłam do drzwi i otworzyłam je jednym ruchem.
Pobiegłam w stronę światła, gdzie odnalazłam kręte schody w górę.
Pobiegłam nimi na górę i już po chwili wiedziałam gdzie jestem.
Mieszkanie Darka, albo jego matki.
No tak...mogłam się spodziewać, że mnie tu zabierze.
Szłam korytarzem do kuchni aż nagle natrafiłam na moją torebkę i telefon leżąe na blacie w salonie.
Wzięłam szybko swoje rzeczy i wybiegłam z domu spotykając się od razu z razącym moje oczy słońcem.
❤🌸❤🌸❤🌸❤🌸❤🌸❤🌸❤🌸
Hahaha😄
Ktoś się spodziewał?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro