26.
Nikolaj bez słowa wyszedł z łazienki trzaskając drzwiami i przeklnął pod nosem.
Prychnęłam i namoczyłam wacik wodą utlenioną.
Przyłożyłam ją do swojej rany i przeklnęłam pod nosem.
To samo zrobiłam z drogą ręka.
Zawinęłam bandarze i odetchnęłam z ulgą.
Przetarłam twarz dłońmi, po czym wyszłam z łazienki i odblokowałam telefon.
Wkręciłam numer i już po chwili usłyszałam ten sam ciepły głos Tedda
-Hej słonko, co tam?-spytał zadowolony.
-Cześć Tedd-powiedziałam-to jak z moimi rzeczami? I z Darkiem?
-Rzeczy mam u siebie mogę ci je przywieść, a jeśli chodzi o Darka został zwolniony z pracy, a raczej zostanie dzisiaj.
-Dobrze, sama po nie przyjdę-odparłam, a w głowie przybiłam sobie piątkę-do później papa.
-Papa-powiedział i rozłączył się.
Weszłam do garderoby i wyciągnęłam z niej pudrowo różową bluzeczkę oraz białą spódniczkę i jasno brązowe kozaczki na małym ośmio centyrymetrowym obcasie.
Wzięłam nową bliznę i weszłam do łazienki rozbierając się ze wszystkiego co miałam na sobie.
Włączyłam play listę, która z nudów zrobiłam wczoraj i wsłuchałam się w głos wokalisty z zespołu "Slipknot" kręcąc biodrami.
Weszłam pod prysznic i już po chwili pokręciłam kurek.
Zaczęłam głośno śpiewać słowa piosenki śmiejąc się z własnej głupoty.
Umyłam się jagodowy żelem i już po chwili byłam czyściutka.
Owinęłam się ręcznikiem i wytarłam dokładnie swoje ciało.
Założyłam na siebie czystą, czarną, koronkową bieliznę i ubrałam się we wcześniej przygotowane ubrania.
Umyłam zęby i umalowałam oczy tuszem, po czym wyszłam z łazienki kierując się jeszcze raz do garderoby.
Zapomniałam torebki.
Wzięłam ja i włożyłam do niej telefon i słuchawki.
Zeszłam schodami na dół do kuchni i zrobiłam sobie kanapki, które już po chwili zjadłam.
-Wychodzę!-krzyknęłam, na co odpowiedziała mi cisza.
Prychnęłam pod nosem i otworzyłam drzwi wyjściowe.
Włączyłam na słuchawkach AC/DC i ruszyłam w stronę furtki.
-A ty gdzie się wybierasz?-usłyszałam Nikolaja za sobą.
-Do sierocińca-powiedziałam nie patrząc na niego.
-Po co?-spytał, na co przewróciłam oczami.
-Muszę iść po swoje rzeczy i zobaczyć jak mój opiekun zostaje wywalony z pracy-powiedziałam patrząc na niego z uśmiechem na twarzy.
-Mogę...-zaczął, lecz przerwał w zamyśleniu-mogę iść z tobą Katherine?
-Po co?-spytałam zafascynowana jego ciałem.
Było piękne, i umięśnione, a kropelki potu spływające po jego klatce piersiowej dodawały mu męskości.
-Nie chce żeby coś ci się stało-powiedział patrząc na swoje stopy.
-Dobra możesz iść-powiedziałam nie odrywając oczu od jego klatki piersiowej.
-Dziękuję-odparł uśmiechając się do mnie szeroko-poczekaj tutaj, zaraz wrócę.
-Jasne-odpowiedziałam i zajęłam się swoim telefonem.
Po chwili rzeczywiście pojawił się obok mnie w szarej koszulce i granatowych spodenkach do kolan.
-Może chcesz się przejechać?-spytał, na co popatrzyłam na niego lekko zdziwiona.
-To znaczy?-spytałam nie wiedząc o co mu chodzi.
Chce się autem debili przejechać?
A może chce mnie zabić?
Motor?
-Autem, albo motorem, Jak wolisz-powiedział spokojnie, na co popatrzyłam na niego jak na idiotę.
-Żartujesz sobie ze mnie?-spytałam-albo mi się zdaje albo masz dopiero siedemnaście lat.
-No i?-spytał, Ale nie dał mi odpowiedziedzieć-chodź-pociągnął mnie za nadgarstek w stronę drzwi garażowych.
❤🌸❤🌸❤🌸❤🌸❤🌸❤🌸❤🌸
Mam nadzieję, że podoba wam się taki dłuższy rozdział kochani moi 😍🤘😘
Po jutrze kolejny rozdział❤
Kto lubi AC/DC albo Slipknot???
😍😍😍😍
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro