25.
Zamknęłam zmęczone oczy i przetarłam twarz mokrymi rękoma.
Zasypiałam ale mimo to nie mogłam na to pozwolić.
Wstałam i umyłam ciało żelem jagodowy pod prysznic oraz włosy jagodowy szamponem, który pachniał bosko.
Spłukałam z siebie wszystko i owinęłam się ręcznikiem wychodząc z kabiny, a następnie z łazienki.
Udałam się do garderoby w której ubrałam się w koronkowe, czarne figi oraz dużą, szara bluzkę i wyszłam z niej powolnym, chwiejnym krokiem.
Opadłam zmęczona na łóżko i zasnęłam po chwili.
***
Poczułam jak ktoś mnie szturcha.
Jęknęła niezadowolona i przekrecilam się na drugi bok.
-Katherine-powiedział cicho Nikolaj-chodź.
Otworzyłam niezadowolona oczy i spojrzałam na niego zła.
-Co?-spytałam obojętnie.
-Co ci się stało w ręce?-spytał, a ja przewróciłam oczami i spojrzałam na zakrwawione bandarze.
-Muszę zmienić opatrunek-powiedziałam wstając i truchtem biegnąc do łazienki.
Otworzyłam szafeczkę i wyciągnęłam z niej bandaż i guziki ora wodę utlenioną.
-Co ci się stało?-spytał Nikolaj stając w progu drzwi.
Odwinęłam bandaż nie patrząc na niego i popatrzyłam na rany.
-Co zrobiłaś Katherine?!-krzyknął na mnie brunet, na co podskoczyłam.
Złapał mnie z nadgarstki i zmusił abym się do niego odwróciła.
-Co się stało?-spytał prawie szeptem.
-Boksowałam bez rękawiczek-powiedziałam obojętnie-nic mi nie jest.
-Nic ci nie jest?-spytał niedowierzając w moje słowa-ty się słyszysz?!
-Odwal się-powiedziałam odwijając drugi bandaż.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro