Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

9.Stefan Salvatore. Nieproszony Gość.


Razem z Damonem bardzo się zdziwiliśmy bo zamykałem drzwi.
kto to do diaska?
Czemu nas nachodzi?
Weszliśmy do środka, w domu było chłodno ,nie czuje temperatury bo jestem wampirem ale widziałem ,że szyby były oszronione.
Najpierw się rozdzieliliśmy ,Damon poszedł na górę ja zostałem na dole ,po chwili usłyszałem chałas nadchodzący z biblioteki, Damon również go usłyszał, i razem szybko tam poszliśmy, nagle zaówazyliśmy chłopaka który najwyraźniej szukał jakiejś książki, i uparcie wyrzucał kolejno książki z pułek, wtedy uświadomiłem sobie ,że to Jeremy .
-Jeremy ?!-powiedziałem bardzo zdziwiony.
-Myślałem, że wrucicie puźniej.
-A ja myślałem, że ty jesteś rozsądniejszy!
-Czego szukasz? -zapytał Damon.
-Książki -odpowiedział Jeremy
-Ale jakiej?
-O Gilbertach
-To u nas jej nie znajdziesz!
-Jereny po co ci ta książka? -zapytałem
-Potrzebna, do pamietnikòw mojego dziadka.
-Dobrze damy ci ją ale nie zrób nic głupiego.
-Okej, luuz...
Dałem jeremiemu książkę ,podziękował i wyszedł z domu.
-jakie pamiętniki ?!-zapytalem
-chyba chodziło Mu o pamiętniki łowcy wampirów, ojciec i dziadek Eleny był łowcą!-powiedział Damon.
-No tak ,ale po co je Jeremy'emu?! Mam nadzieję ,że nie zrobi nic głupiego .
-Samo zaglądanie i grzebanie w tych pamiętnikach oraz ksiąrzce to głupota!
-No tak, a co jak Jeremy jest łowcą, albo nim będzie?
-będzie źle, będzie próbował ochronić przed nami elenę!
-Myślę, że musimy mu odebrać tą książkę.
-Też tak sądzę.
Nagle zza drzwi wychyliła się bardzo dobrze mi znana postać.
Niklaus.
-Czego?!-krzyknął poirytowany Damon.
-Nie mówi się CZEGO tylko PROSZĘ!-odkrzyknął mu równie zirytowany Niklaus.
-Dobra mów czego chcesz ode mnie?!-powiedziałem w końcu.
-Chmmm...Niech pomyślę...chcę Elene.
-Śnisz chyba ,że Ją dostaniesz!-roześmiał się gorzko Damon.
-Elena to nie jest rzecz! To jest człowiek!!!żywa istota ludzka!-krzyknąłem ,w końcu, ponieważ nie wytrzymałem.
-Dobra cicho! Powiedziałem ,że Ją chcę a to znaczy ,że musicie mi Ją oddać ,dosłownie o Niej zapomieć albo pożałukecie.
-I niby co nam zrobisz?!-spytałem poirytowany.
Jak Oni wszyscy mogą traktować Elenę jak przedmiot?!
-Pożyjemy zobaczymy-uśmiechnął się szyderczo w moją stronę.
-Eleny ci nie oddamy!-krzyknął Damon.
-Dobrze ,jeszcze zobaczymy-teraz Niklaus miał wielkiego banana na twarzy i śmiał się z nas.
Nagle w domu zrobiło się jeszcze zimniej niż wcześniej teraz to dosłownie czułem, na oknach był lud...Gróba powłoka lodu zza której nic nie było widać ,zdziwiłem się ponieważ przecież nie czułem
Temperatury.
-Koniec, tej zabawy jeśli dobrowolnie nie zostawicie mnie i Eleny w spokoju to Ja to zrobię na siłę!-powiedział po czym zniknął...Dosłownie się rozpłyną w powietrzu.
-To była groźba?!-zapytał się wkurzony jak nigdy Damon.
-Najwyraźniej -odpowiedziałem.
-Zabiję Go!!!-krzyczał jak opętany.
-To jest jeden z pierwszych! Nie pamiętasz?!
-Pamiętam.
-No właśnie. Może Go zabić jedynie jakieś zioło...Przynajmniej tak słyszałem.
-Wiem ,musimy je zdobyć, i uchronić przed Niklaus'em Elene. Ale najpierw musimy zdobyć książkę z której dowiemy się cokolwiek o tym "ziele"-powiedział Damon robiąc rękami w powietrzu cudzysłów i zrobił jedną z tych swoich sławnych min pedofila.
-A gdzie niby Ona może być?-zapytałem z irytacją w głosie.
-Poszukamy u nas w domu a, potem może w tutejszej bibliotece.
-Okej.
-To wszystko gra, Ja idę się opiekować Eleną a ty poszukaj książki.
-Ale...-zacząłem ale nie było mi dane dokończyć.
-Nie ma.żadnego "ale" braciszku. Dobrze wiesz o tym ,że to Ja jestem silniejszy i ,że to Ja będę w stanie ochronieć Elene.
-Dobra idź .
-No to bay bay.-Uśmiechnął się do mnie uradowany Damon.
-Nie przesadzaj-powiedziałem lecz jego już nie było.
Zaczynałem szukać książki ,która opowiadałaby o pierwszch i o tym "zielsku" które miałoby Go zabić.
Szukałem i kolejno wywalałem książki z mini biblioteczki, w końcu znalazłem książkę o pierwszych. Nosiła ona tytuł "historia pierwszych" cieszyłem się jak głupi, że ,w końcu znalazłem to czego szukałem.
Otworzyłem ksiązkę, przejechałem palcem po rozdziałach ,aż natrafiłem na rozdział o nazwie: "jak zabić pierwszego?".
Przekartkowałem książkę na stronę 567 i zacząłem czytać:


Jesteśmy najsilniejszymi stworzeniami w świecie, a jednak nie możemy być uzdrowieni. Żyjemy bez nadziei i nigdy nie umrzemy. Jesteśmy definicją "przeklętych". Zawsze i na zawsze. "

Wampira tak zwanego "pierwotnego" zabić można podając mu werbenę do ustnie lub w spryskiwaczu ,a w ostateczności wyrywając mu serce.
Ilość werbeny zależy od masy ciała pierwotnego:
60 Kg 1 gram
70 Kg 2 gram
80 Kg 3 gram
90-110 Kg 4 gram
120-145 Kg 5 gram
150-170 Kg 6 gram
Natomiast powyżej 170 dawka to około 7 gram .
Podawając dawkę śmiertelną "pierwotnemu" najlepiej podać ją w filiżance z mocno aromatyczną herbatą ,wtedy "pierwotny" powinien tego nie zóważyć.
"Pierwotny" musi wypić całą filiżankę herbaty inaczej próba zabicia Go nie powiedzie się.
/nieczytelne.../

*-*Perspektywa Damona*-*
Jestem przed domem Eleny, jest godzina 21:57, szybko znalazłem jej pokój ,nie pukałem do drzwi aby nie obudzić jej rodziny.
Pokój Eleny łatwo było znaleźć ponieważ jest jedyną nastolatką w tym domu i lubi kolor niebieski.
Weszłem po cichu (jak to wampir)do Jej pokoju i zobaczyłem Ją jak spała na swoim łużku ,przykryta dużą, gróbą, morską kołdrą z puchu ,wyglądała... Wyglądała przepięknie, widziałem Ją miliony razy gdy spała lecz to było coś cudownego zobaczyć jak śpi i śni.
Zdjąłem moją ulubioną czarną, skóżaną kurtkę położyłem po cichu na toaletkę Eleny i położyłem się koło niej ,przykryłem się Jej kołdrą i patrzyłem jak śpi.
Powoli wchodziłem do świata morfeusza (zasypiałem) co mnie zdziwiło ,bo wampiry raczej snu nie potrzebują.
Po 5-ciu minutach leżenia wstałem ,ubrałem swoją skórzaną kurtkę ,popatrzyłem się na Elenę i nagle poczułem potrzebę. Chcę Ją pocałować ,podchodzę i całuję lekko w policzek, lekko się poruszyła i podniosła końciki ust w górę ukazując piękny ledwo widoczny uśmiech.
Patrzyłem na Nią jeszcze przez 10-sięć minut po czym wyszedłem tak jak wszedłem czyli przez to samo białe okno przysłonięte niebieską zasłonką w białe kropeczki.
Wyszedłem z domu Eleny wsiadłem do auta i nagle poczułem wibracje mojego telefonu.

*-*Perspektywa Stefana*-*
Gdy skończyłem czytać schowałem książkę w odpowiednie miejsce i zadzwoniłem do Damona:
-Czego?!-zapytał poirytowany Damon.
-Mam to!-krzyknąłem.
-I co? Co tam pisze?
-Pierwszego można zabić Werbeną lub w ostateczności wyrwać serce.
-No to super, ale gdzie ta werbena rośnie?
-nie wiem przeczytałem kawałek ale reszta jest nieczytelna ,poszperam w internecie.
-Okej to ja...-zaczął ale nie było mu dane dokończyć.
-Co z Elena?
-Słodko śpi.
-Dobra ,ale nie budziłeś jej prawda?
-Nie budziłem. Ja kończe pa.
-Pa.

Hej robaczki hehehe 😍😘
Ten rozdział jest troszkę inny bo pisałam z perspektywy Damona, który jest zakochany po uszy w ślicznej Elenie.💓💘
Mam nadzieję ,że rozdział nie jest nudny pozdrawiam
Zosiek😍😘
Ps. Gwiazdkujcie i komentujcie do następnego razu 💘💓😄😍😘

1087-Słowa.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro