Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

45.Damon Salvatore. Spotkanie z wilkołakiem...

___Dwa dni później___
-To pa kochanie-powiedziała uśmiechnięta Elena.
-Papa-powiedziałem.
Odprowadziłem Elene wzrokiem do szkoły po czym odjechałem w stronę naszego domu.
Po 10-ciu minutach byłem pod drzwiami domu, lecz nagle poczułem czyjąś obecność za mną.
-Witaj-powiedział mężczyzną którego głos słyszałem nie pierwszy raz.
-No cześć-powiedziałem-znamy się?
-Oczywiśćie ,że tak. Pamiętasz czasy w których zabijałeś kogo popadnie?-spytał.
-Aż za dobrze wilczku-powiedzialem po czym szybko się odwruciłem.
-Fajnie ,że mnie pamiętasz-uśmiechnął się.
-Jak nie mógłbym pamietać osoby ,która zabiła mojego przyjaciela- uśmiechmąłem się złośliwie.
-No tak-powiedziałem-Dzięki niemu i tobie jestem teraz wolkołakiem.
-To świetnie.
-Wkurwiasz mnie wiesz?
-Ty mnie również-powiedziałem.
Po chwili wilk żucił się na mnie i ugryzł mnie w szyje.
Syknąłem z bólu jaki mi zadał i upadłem na ziemie.
-Zapamiętaj to sobie-powiedzial-jesteś nikim i za jakieś 48-em godzin umrzesz.
-A ty skurwielu zapamiętaj ,że nigdy nie byłeś miim przyjacielem.
-Zapamiętam-powiedział p oczym odszedł.
Zacząłem widzieć wszystko w koloże niebieskim. Powoli podniosłem się z ziemi i weszłem do domu.
Już miałem się kłaść na kanapie ,lecz upadłem na podłogę i zemdlałem.
___Perspektywa Eleny___
-Jak się czujecie po pogżebie pana Jacoba?-zapytał obecny nauczyciel od historii pan Scoot-Może ty Eleno.
-Ja, nie wiem-odpowiedziałam.
-Dobrze a więc...
Po tej jakże ciężkiej lekcji historii odbyły się kolejny zajęcia aż w końcu po biologii koniec lekcji.
Zadzwoniłam do Damona ,lecz niestety nie odebrał.
Szybkim krokiem ruszyłam w stronę domu cały czas dzwoniąc, niestety cały czas bez skutków.
Dotarłam w końcu pod dom i wbiegłam do niego.
Zauważyłam Damona leżącego na kanapie w salonie.
-Damon?-spytałam-Co się dzieje? Czemu nie odbierasz?
Podeszłam do kanapy i spostrzegłam Damona ,który miał krople potu na całej twarzy i całą mokrą koszulkę.
Szybko pobiegłam do łazienki i wzięłam ręcznik, ktory zamoczyłam w letniej wodzie.
Podbiegłam do Damona i zaczęłam go nim wycierać.
-Damon? Co się dzieje?-pytałam panicznie.
-Wilkołak-szepnął.
-Zadzwonie do Stefana-powiedziałam i wyjęłam z kieszeni telefon.
-tak?-powiedział Stefan.
-Przyjedź do nas, szybko-powiedziałam  i rozłączyłam się.
Po kilku minutach ktiś zapukał do drzwi.
-Przyjechałem jak najszybciej co się stało?-spytał Stefan.
-Coś z Damonem. Mówi cały czas o wilkołakach.
-Co?!-spytał niedowieżając.
-Chodź-pociągnęłam go w stronę Damona.
-Ugryzł go wilkołak-powiedział Stefan bez uczuć w głosie.
-Da się to jakoś wyleczyć?
-nie wiem.-odparł a po moim policzku spłynęła samotna lza-Nie martw się Eleno. Poszukam czegoś.
Stefan podszedł do mnie i przytulił.
-Objecuję, że nie pozwolę mu umrzeć-szepnął w moje włosy.
-Ile mamy czasu?-spytałam.
-48-em godzin-powiedział odrywając się ode mnie.
-Pójdę po Caroline i reszte. Poszukamy czegoś na ten temat a ty siedź tu z Damonem-powiedział Stefan wychodząc z domu.
___Perspektywa Caroline___
-Jasne mamo-lekko się zaśmiałam.
-To co dziś zamierzasz robić?-spytała moja mama.
-Nie mam żadnych planów-uśmiechnęłam się.
Po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi.
-Zaraz wrócę-powiedziałam.
-Spodziewasz się kogoś?-spytała.
-nie a ty?
-Nie.-odpowiedziała gdy ja już byłam przy drzwiach.
Lekko je uchyliłam a moim oczom ukazał się Stefan.
-Hej co tu robisz?-spytałam się przytulając do niego.
-Z Damonem jest niedobrze.-powiedział a ja się od niego oderwałam.
-O co chodzi?-spytałam przejęta.
-Ugryzł go wilkołak-powiedział Stefan a ja wytrzeszczyłam oczy-ma 48-em godzin.
-Co?!-krzyknęłam szeptem-co mam zrobić?
-Musimy poszukać czegoś w książkach.
-Okej poczekaj tu na mnie.
-okej.
Weszłam do domu i ruszyłam w stronę mojej mamy.
-Mamo ja wychodzę-powiedziałam przytulając się do mojej rodzicielki.
-okej ale nie bądź w domu za późno-uśmiechnęła się.
-Dobrze-pocałowałam ją w policzek i wyszłam z domu.
-Gdzie najpierw?-spytałam Stefana ,który siedział tusz obok mnie.
-Do biblioteki, która znajduje się w moim domu. jeśli tam nie znajdziemy ,to jedziemy do  innej biblioteki i tyle-powiedział Stefan patrząc się na mnie.
po kilku minutach byliśmy już pod rezydencją Salvatore'ów.
-No więc tak-powiedział Stefan rozglądając się po pomieszczeniu pełnym książek-Ja zajmę się tą stroną a ty tą-powiedział wskazując moje i jego miejsce poszukiwań.
-Okej no to powodzenia-powiedziałam.
-I nawzajem.
___10 Godzin Później___
-Nie ma!-krzyknęłam.
-Jedziemy do innej biblioteki-powiedział Stefan, który już po chwili stał w korytarzu.
-Stefan!-krzyknęłam-szukamy już tej jedynej książki ponad 10-ęć godzin! Jest 1-sza w nocy! przystopuj!
-Przepraszam-powiedział wchodząc do salonu-to za dużo. Wiem kochana. Chodźmy spać
___Na następny dzień godzina 10:00___
-Wstawaj śpiochu-powiedziałam do Stefana trzęsąc nim.
-Coś się stało?-spytał Stefan tym seksownym głosem z chrypką.
-Musimy jechać do Eleny i Damona a potem do biblioteki-wstałam z łóżka.
-Okej już wstaję.
po kilkunastu minutach byliśmy już pod domem Eleny.
Stefan zapukał do drzwi i już po chwili stanęła w nich Elena.
Wyglądała okropnie! 
Czerwone oczy od nie spania, podkrążone, sine oczy i ta fryzura w nieładzie.
-Cześć- powiedziałam przytulając dziewczynę.
-Hej-zdobyła się na lekki uśmiech.-już coś wiecie?
-Niestety nie-powiedziałam spoglądając jednocześnie na Stefana-ale nie martw się. coś znajdziemy
-okej. wejdźcie.-wpuściła nas do domu.
-Co z Damonem?-spytał Stefan siafsjąc na kanamie.
-Lepiej. Dziś już wstał z łóżka-Elena uśmiechnęła się lekko do naszej dwójki.

Hej kochani😍😘😘😘
Mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał ❤❤❤
Trochę pracy było xD ale dałam rady😍😘😛
Do następnego razu papa
                          Zosiek😂😄😍😜💓💪😘

884-słowa.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro