Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

38.Damon Salvatore. Isobel...

Po chwili duszenia, strażnik już nie żył.
Szybko przegryzłem mu szyję i napiłem się z niej ,po czym podsunąłem ciało Elenie.
-Eleno? Musisz to wypić-powiedziałem, lecz ona nie reagowała.
-Księżniczko. Proszę chodź. Nie rób mi tego-powtużyłem prośbę.
Elena uchyliła lekko powieki po czym przyczołgała się do ciała.
Niestety nie mogła sięgnąć do krwi.
-Damon. Damon ja nie mogę.
-Spróbuj jeszcze raz kochanie. Uda ci się-powiedziałem.
Elena w ciszy próbowała dosięgnąć krwi aż w końcu ostatecznie udalo jej się zamoczyć w niej kilka palców.
Przystawiła je sobie do ust i oblizała po czym sięgnęła do krwi jeszcze raz i kolejny.
Oczy Eleny o dziwo nie zrobiły się czarne lecz czerwone a z ust wysunęły się długie, ostre kły.
Elena wyrwała kraty z zawiasów po czym dokończyła swoje dzieło wysysając ostatki krwi z ciała strażnika.
___Perspektywa Eleny___
Wypiłam ostatki krwi ze strażnima po czym uslyszalam krzyki walki jakby były w mojej glowie.
-Słyszę... słuszę coś w mojej głowie -zaczęłam mówić.
-Uspokuj się Eleno. To normalne.-powiedział Damon delikatnie.-idź za głosem i sprawdź co się dzieje.
Po chwili byłam już przed drewnianą szopą. Wytęrzyłam zmysł słuchu po czym ruszyłam w stronę dzwięków kłutni.
Stefan- pomyślałam.
-Zostaw  w spokoju!-krzyknęłam do wampira który po chwilk skręcił kark Stefanowi.
-Witam ,witam-uśmiechnął się chytrze wampir, po czym żuciłam się na niego oplatając go nogami w pasie i Wgryzłam się w jego tętnice szyjną.
Wyssałam z niego ostatki krwi po czym zeszłam z martwego już ciała i podeszłam do Stefana.
-Stefan?-spytałam, lecz on mi nie opowiedział.-nie martw się. Zabiore cię z tąd-powiedziałam po czym przeciągnęłam go szybko pod szopę w ,której znajdują się cele.
Weszłam do budynku zostawiając Stefana opartego o drewnianą belkę.
-Uwolnie was.-powiedziałam po czym wyważyłam drzwi Bonnie.
-Dziękuję-powiedziała Bonnie i przytuliła się do mnie. Następnie uwolniliśmy resztę.
-Gdzie teraz?-spytałam.
-Schowaj kły kochanie-powiedział do mnie Damon.
-Jak? Nie wiem jak!-krzyknęłam panicznie.
-Spokojnie. Nie myśl o krwi.
-Jak mam o tym nie myśleć? Nie potrafię!-krzyczałam.
-Oczyść umysł.-powiedział.
-Dobrze.
-I gotowe-powiedział uśmiechając się do mnie.
-Dziękuję.
-Nie ma sprawy.
-Przed szopą leży Stefan-powiedziałam patrząc na moje buty.
-Idziemy-powiedział Damon.
Wyszliśmy przed szope i zabraliśmy Stefana do bezpieczniejszego miejsca a dokładniej do auta Damona ,które dziwnym trafem stało niedaleko szopy.
-Wy zostańcie tu a my idziemy sprawdzić co się dzieje-powiedział Damon do mnie, Caroline i Bonnie wskazując na siebie i Matt'a.
-Nie. Jestem ślilna mogę przecież iść z wami-wtrąciła Caroline.
-Nie. Nie możesz iść. Zajmij się nimi-wskazał Stefana i mnie.
-Dobrze. Masz racje.-przyznała.
Po chwili Damona i Matt'a już nie było.
___Perspektywa Damona___
Musiałem je tam zostawić.
Bałem się o nie a szczefólnie do Elene ,która nie potrafi jeszcze panować nad swoimi emocjami.
-Gdzie idziemy?-Spytał Matt.
-Przed siebie-powiedzialem.
-A tak na serio?-spytał.
-Obok szopy jest jakiś dom. Zajżyjmy tam.
-Okej.
Po chwili byliśmy przed domem.
Kazałem zaczekać Matt'owi daleko przed domem. Na wszelki wypadek.
Uchyliłem lekko drzwi wytęrzając słuch i ruszyłem do środka.
-Cześć koteczku-powiedział jakis damski głos.
-Kim jesteś?-zapytałem-pokaż się
-Nie przywitasz się ze mną?-spytała Isobel ,która nagle ukazała się przede mną.
-Isobel.-powiedziałem.
-Zgadłeś miśiu-powiedziała po czym przytuliła mnie mocno
-Co ty robisz?! Zostaw-krzyknąłem po czym odepchnąłem ją od siebie.
-Czemu jesteś dla mnie taki nie miły?-spytała.
-A czemu miał bym być?
-Kochanie. Bo jesteś moją miloscia-powiedziała po czym żuciła się na mnie. Prawie mnie pocałowała ,lecz w porę się odsunąłem i Isobel wpadła na ścianę.
-Czemu to robisz?-spytałem dziewczyne ,która stała do mnie plecami.
-Bo cię kocham. Tyle już dla ciebie zrobiłam! Podpaliłam dom Eleny! Mieszałam w jej myślach! Postarałam się o to żeby ciebie nie kochała! A ty tego nie zaoważyłeś!-krzyczała.
-Co?! Ty...Ty-krzyczałem ,lecz nie wiedzialem co powiedzieć.
-Kochanie. Zabijemy ją i będziemy razem szczęśliwi.-znów się do mnie przysunęła.
-Ta jasne...-powiedziałem z sarkazmem w głosie po czym wziąłem twarz Isobel w dłonie i udając ,że zaraz ją pocałuję skręciłem jej kark.
-żegnaj.-powiedziałem sam do siebie.
Przeżuciłem Isobel przez Ramię i wyszedłem z domu.
-Chodź-rozkazałem Matt'owi.
-Kto to?-spytał wskazując Isobel.
-Taka jedna-powiedziałem.
Byliśmy już przy aucie.
-Jedźmy już-powiedziałem.
-Dobrze to zrobimy tak.-powiedziała Caroline-Ja się nie zmieszczę więc będę biedz za wami.
-Okej.
Wsiedliśmy wszyscy oprócz Caroline do auta i odjechaliśmy. Już po paru minutach byliśmy przed moim domem.

Hejka!!!
Mam nadzieję, że rozdział fajny😄😄😄
Za niedługo pojawi się harakterystyka Eleny Forgiveness hehe❤
Mam nadzieję, że się cieszycie😍😘
Serdecznie pozdrawiam i do następnego razu papa
                  Zosiek😄😊😍❤💙💖💝💘😘

771-słowa.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro