33.Elena Forgiveness. Halloween cz.1
___Tydzień i kilka dni po wprowadzeniu się Damona i Eleny do nowego domu___
31 października 14:37
Dziś jest Halloween.
Dziewczyny dziś postanowiły się razem ze mną zabawić w betford barr.
Już jestem troszkę zdenerwowana, nie wiem czemu...
Może dlatego, że wszyscy z Betford tam będą???
Nawet nauczyciele!
Caroline... Jak zwykle kochana będzie zajmować się wystrojem.
Bonnie przekąskami, Matt muzyką i oczywiscie Ja będę wszystko nadzorować.
Wstałam z łużka i ruszyłam w stronę szafy. Ubrałam na siebie szarą bluzę , granatowe spodnie z dziurami na kolanach i białe adidasy.
Ubrana i lekko umalowana zeszłam do kuchni. Już na schodach słyszałam śpiew Damona.
Nucił piosenkę Ertelnal Flame ,smażył naleśniki i tańczył.
To był zabawny widok jak rusza tyłeczkiem.
-Cześć misiu-powiedziałam.
-Hej, hej. Kto to wstał? Moja księżniczka-powiedział i pocałowała mnie napiętnie w usta.
-Co tam robisz?-spytałam.
-Śniadanko dla nas.-uśmiechnął się szczeże.
-Oki doki-powiedziałam i usiadłam przy stole.
Po chwili na moim tależu pojawiły się dwa naleśniki oraz kawa.
-Było pyszne-powiedziałam po skończonym posiłku.
-Zgadzam się z twoją opinią-powiedział patrząc prosto w moje oczy.
Wyszczeżył się i wstał.
-Zatańczymy?-zapytał wystawiając do mnie ręke.
-Oczywiscie-powiedziałam podając mu moją małą dłoń.
Tańczyliśmy a Damon śpiewał znów Erternal Flame.
Bylo cudownie, lecz nagle spostrzegłam na ścianie zegarek ,który wskazywał godzine 14:50.
-Kochanie muszę już iść-powiedziałam odrywajac się od Damona.
-Co? Tak szybko?-spytał smutny.
-Niestety. Obowiązki mnie wzywają.
-Bo dobrze papa uważaj na siebje-powiedział calując mnie w czoło.
-Ty też.
Wyszłam z domu i skierowałam się do mojego nowego auta.
Było to czarne BMW z niebieskimi elementami gdzieniegdzie.
Wsiadłam do auta i ruszyłam w stronę Betford Barr.
Gdy byłam już na miejscu spojżałam na godzinę.
15:01.
-Kurcze! Spuźniłam się!-krzyknęłam do siebie.
Szybko wysiadłam z auta zabierając ze soba torbę i pare drobiazgów i ruszyłam do baru.
-Cześć! Już jestem!-krzyknęłam.
-O hej. W samą pore-powiedziała Caroline.
-Okej. A o co chodzi?
- Popatrz.-Wskazała mi fioletowe lampki.
-Co z nimi nie tak?-spytałam.
Naprawdę nie wiedziałam o co jej chodzi.
-Nie widzisz?!-krzyknęła.
-Nie.
-Te lampki miały być czerwone! A są fioletowe!-krzyknęła Caroline.
-To może je przefarbujemy?
-Dobra. W sumie na to nie wpadłam.-zamyśliła się ,lecz po chili wybuchła- Bież spreje, ja zaraz przyjdę.
-Okej.
Wykonałam rozkaz i wzięłam czerwone spreje. Zaczęłam z Caroline farbować lampki. I po chwili były już gotowe.
-Matt?-powiedziałam gdy go zobaczylam.
-Hej. Co tam?
-Okej. Słuchaj mnie teraz uważnie. Do play listy dodaj Erternal Flame
-Okeeeeej... po co?
-Nie ważne. Zrób to.
-Dobrze.
-Bonnie?
-Tak?
-jak ci idzie z przekaskami?-spytałam.
-Świetnie. Już prawie wszystko jest gotowe-powiedziała z uśmiechem na twarzy i polożyła na stole jeszcze jedną tace z przekaskami-teraz już wszystko.
-Dobrze-zaśmiałam się.-słuchajcie wszystko jest gotowe co nie?
-Tak-powiedziala Caroline.
-Okej. Dziewczyny idziemy do domu.
-Dobrze. Chodźmy.-powiedziała Bonnie
-Pa Matt.-powiedziałam
-Pa-odpowiedział.
Byłyśmy już w domu.
Ja ubrałam stój policjantki
Do tego czarne szpilki na platformie
I makijaż oczu.
Caroline ubrała stój diabełka
Do tego zwykłe lakierowane szpilki
I makijaż
Bonnie postanowiła zaufać instynktowi i założyła na siebie strój czarownicy
Do tego czarne wysokie szpilki z paskami
Oraz makijaż
-No to jesteśmy gotowe-powiedziała podekscytowana Caroline.
-Myślę, że tak-uśmiechnęłam się.
Zeszłyśmy na parter gdzie czekał Damon.
To co zobaczyłam było koszmarem.
-Na serio? Przebrałeś się za siebie? Nie miałeś innego pomysłu?
-Elena. Nie miałem-speszył się Damon.
-No dobrze. Ale i tak wyglądasz śmiesznie.
-Wiem-wyszczerzył się.
-To jedziemy drakulo?-zapytała się Caroline.
-Jasne piękne damy.
Wsiedliśmy do auta i już po chwili byliśmy w barze "bedford barr".
Zaczęliśmy się dobrze bawić Damon mnie poprosił do tańca bo w końcu Matt puścił piosenkę Erternal Flame.
-Kocham cię-wtuliłam się w Damona.
-Ja ciebie też-odpowiedział.
Nagle po całym barze rozniósł się krzyk mężczyzny.
Wszyscy oszołomieni zaczęli wychodzić ponieważ na scenie leżał Jacob Peters nauczyciel od historii.
Teraz już były nauczyciel od historii.
-O Jezu!-zakryłam prawą ręką usta żeby nie krzyknąć.
-Eleno zabierz z tond wszystkich.
-Dobrze już idę. Caroline chodź.
-Już Eleno idę.
Wyszłam z Caroline z pomieszczenia zabierając ze sobą resztę osób znajdujących się na imprezie.
Musiałam posiedzieć chwile na świeżym powietrzu ,lecz po chwili razem z Caroline wróciłyśmy do baru, aby pomóc Damon'owi w poszukiwaniu poszlak i tak dalej...
Hej😄
No tak... Nauczyciel od historii nie żyje...
Co z nim?
Dowiecie się tego w następnym rozdziale.
To będzie zaskoczenie!
Jak myślicie kto mógł to zrobić?
Pozdrawiam serdecznie i do następnego razu
Zosiek 😊😄😂😍💖❤💙😘
Ps. Zaczęłam pisać wygląd wszystkich żeńskich postaci z książki 😄
760-słowa.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro