Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

23.Stefan Salvatore. Sztylet Feniksa.

TERAZ...
___W tym samym czasie gdy Damon rozmawia z Lorenzo___
Wyszłem z domu po czym skierowałem się prostosto do mojego czarnego Jaguara.
Wiem gdzie może być miecz.
Pojechałem w stronę pobliskich jaskiń, weszłem do jednej z nich i zacząłem iść w głąb.
-Steefaann! Ratuuj!-usłyszałem głos.
To Damon.
-Damon? Gdzie ty jesteś?-spytałem.
-Tutaj, tu jestem-powiedział i już po chwili go widziałem.
-Damon co ty...? to chalucynacje.-uświadomiłem sobie.
-Masz rację Stefan. To chalucynacje.
Udeżyłem "Damona" kilkanascie razy w tważ po czym poszłem dalwj w głąb jaskini.
-Stefan! To ja Elena! Pomusz, ja krwawie!-krzyczał głos za mną.
-Jasne, jasne -powiedzialem i ruszyłem dalej.
Spotkałem na swojej drodze jeszcze pare nieprzyjemnych niespodzianek lecz ,w końcu dotarłem do miejsca ,w którym znajdowała się mała skrzynia.
-Stefan to ja twoja mama. Dawno się nie widzieliśmy. Przytulisz mnie?-zapytał głos za mną.
-Co? Mama?-spytałem.
-Tak kochanie. To ja. Tak bardzo tęskniłam.
-Mamo ja też powiedziałem po czym podbiegłem do mamy i przytuliłem ją do siebie tak mocno jak tylko potrafiłem, lecz Ona po chwili zniknęła.
Rozpłynęła się w moich ramionach.
-No jasne. Znów chalucynacja.-powiedziałem sam do siebie.
Podeszłem spowrotem do skrzyni, po czym ją otworzyłem.
W środku znajdował się nuż ze złota.
Wziąłem go do ręki po czym skierowałem się do wyjścia.
Wyszłem już na świeże powietrze.
Sztylet włożyłem do kieszeni i ruszyłem do samochodu.
Wsiadłem i odjechałem w stronę rezydencji.
Damon siedział na fotelu przy kominku popijając zapewne jakieś wino.
-Jestem-powiedziałem.
-To super-powiedział- znalazłeś ten sztylet?
-Ja bym nie znalazł? Oczywiście ,źe go mam.
-No to dobrze.
Usiadłem wtedy koło niego i zacząłem:
-Wiesz tam w jaskini, spotkałem pare osób. Które potżebowały pomocy. Jednym z nich była... była nasza matka-powiedziałem.
-Że co? Ona nie żyje Stefan. pamiętasz? Zostawiła nas na pastwe losu z ojcem tyranem-powiedział Damon patrzył się na mnie ze zdziwieniem.
-Tak wiem. Pamiętam. To była chalucynacja tak jak wszystko w tej jaskini.
-Kogo jeszcze tam spotkałeś.
-Naszego Ojca, ciebie, Elene, Isobel...Więcej nie będę wymieniać bo to były ciosy poniżej pasa.
-Wszystko okej?-spytał zatroskany Damon.
-Tak, tylko... Tylko muszę się napić-powiedzialem po czym wstałem z fotela i podeszłem do stolika na ,którym stało pare wudek i win.
Jedną z zalet wampira jest nie upijanie się.
Nalałem sobie wina w szklankę po czym znów usiadłem koło Damona.
-A Enzo? Co z nim?-spytałem.
-Żyje. JESZCZE. Pogadaliśmy sobie troszkę.-powiedział Damon podkreślając drugie słowo.
-Okej i co wywnioskowaliście?
-Nic, tak właściwie. Wiem, że mój przyjaciel to kretyn, który nie potrafi pogodzić się z najprawdziwszą prawdą.
-A o jaką prawdę chodzi? Ze spytam.
-O taką, że nie uratował bym przyjaciela w zamian za życie mojego jednego jedynego brata.
-No tak-powiedziałem bezradnie.
Wtedy Damon wstał z fotela i poszedł do swojego pokoju ,który znajdował się na pierwszym piętrze.

Przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam za tak krótki rozdział😔😔😔!!!
Musiałam go tak skończyć. Nie było wyjśćia. Więc przepraszam!!!
Następny rozdział postaram się zrobić dłuższy.
Mam nadzieję, że rozdził się spodobał pomimo tej małej ilości słów, pozdrawiam serdecznie
                     Zosiek💖💜💛💚💙❤😍😘

Ps. Zostawcie po sobie coś np. W postaci gwiazdki lub komentarza.
Kocham was!!!

527-słowa.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro