7.
Po chwili byłam już w swoim pokoju.
Wzięłam swoje żeczy i spowrotem przyszłam do portierni.
-Tedd-powiedziałam cicho-u niego zostały ciuchy, proszę cię weź je od niego i daj mi znać to po nie przyjdę.
-Dobrze-powiedział skruszony.
-A-przypniałam sobie-nie pozwól błagam cię by on tu został.
-Jasne kochanie-powiedział przytulając mnie, co odwzajemniam, lecz dopiero w tedy zauważyłam, że syn państwa Black'ów się na mnie patrzy.
-Uwazaj tu na siebie-powiedziałam ze łzami w oczach(na szczęście mój tusz jest wodoodporny)-bede cię odwiedzać.
-Nie płacz Katherine-odparł odsowajac się ode mnie i patrząc w moje oczy-również na siebie uważaj słonko.
-Będę-szepmęłam, a po moich policzkach zaczęły spływać łzy.
-Szzzz-mówił głaskając mnie po głowie, więc po chwili się uspokoiłam.
-Pa-powiedziałam dając mu buziaka w policzka co odwzajemnił.
-Papa-powiedział odprowadzając mnie do drzwi.
-Nie płacz już Katherine-powiedziała moja...mama?-chodź tu-powiedziała, po czym przytuliła mnie do siebie.
-Już nie będę-powiedziałam szczerze.
-Dobrze-odparła i uśmiechnęła się do mnie krzepko-to jest mój mąż Iwan, a to jest mój syn, a teraz również i twój brat Nikolaj.
-Miło mi-powiedziałam nieśmiało.
-Ja jestem Tatiana-odparła uśmiechając się do mnie miło-masz ochotę na zakupy?-powiedziała radośnie, na co przytaknęłam-chcesz iść ,ze mną czy może poradzisz sobie z Nikolajem?-spytała.
Chyba mieli coś do załatwienia.
❤🌸❤🌸❤🌸❤🌸❤🌸❤🌸❤🌸
Jutro postaram się wstawić rozdział Pultaski moje💖 😍😘
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro