12.
Usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy jeść posiłek przygotowany przez moja panią Black.
Byłam szczęśliwa, lecz jednocześnie gryzł mnie pewne pytanie.
-Moge wam przerwać?-spytałam przesyłając kolejny kęs kurczaka.
-Tak oczywiście, o co chodzi?-spytała Tatiana.
-W sierocińcu jest dużo małych słodkich bobasków-zaczęłam-czemu wzięliscie akurat mnie?
-Chciałam mieć córeczkę-zaczęła opowiadać Tatiana-niestety nie mogłam mieć więcej dzieci, więc postanowiłam z Ivanem, że adoptujemy ciebie-powiedziała, lecz tata przerwał jej wypowiedź.
-Chcieliśmy ci dać dom, wsparcie, rodzinę, wykształcenie i szczęście-powiedział uśmiechając się.
-Rozumiem-powiedziałam, a w moich oczach zebrały się łzy, więc patrząc w talerz zadałam kolejne pytanie-ale czemu nie dziecko?
-Na nie przyjdzie jeszcze czas a ty nie miałabyś szans na dobre studia ponieważ sierociniec by ci ich nie opłacił, więc postanowiliśmy dać ci wszystko co najlepsze-powiedziała Tatiana.
-Dziękuję-powiedziałam załamującym się głosem a po moich policzkachakach zaczęły ściekać łzy co pewnie zauważył Nikolaj, ponieważ podszedł do mnie i mnie przytulił.
-Nie płacz-szepnął mi do ucha, Po czym pocałował mnie w policzek.
Rodzice się nam bacznie przyglądali, z czym czułam się źle, w końcu jestem ich córka, a on moim bratem.
Niby tylko na papierze, Ale jednak.
-Mamy do załatwienia jeszcze jedną bardzo ważną kwestię-powiedział Ivan, na co zamieniłam się w słuch.
❤🌸❤🌸❤🌸❤🌸❤🌸❤🌸❤🌸
Hejka😍😘
Jak wam się podoba?
Starałam się ok?😅😅😅
Jutro kolejny rozdział.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro